Recenzje

Sebastian Fabijański: “Jestem właśnie w trakcie pracy nad swoją rzeczą hip-hopową. Nie jest to film.” [WYWIAD]

Maja Głogowska

Sebastianie, jak często ludzie przekręcają Twoje nazwisko? Wczoraj na Q&A się zdarzyło. 

Co chwilę.

Co chwilę?

Tak. Po czasie przestałem na to reagować, ale wczoraj akurat była taka sposobność. Ktoś zapytał i akurat powiedziałem, że tak, że przekręcił.

Marian, Twoja postać z Mowy ptaków jest intelektualistą, buntownikiem. Na pewno można tak wymieniać i wymieniać wszystkie jego tytuły. Jak wyglądało Twoje przygotowanie do tej roli? Jakaś lektura?

Właśnie nie, wiesz? W ogóle bez przygotowania. Przygotowaniem do tej roli było moje życie. Książki przeczytane wcześniej, dramaty przeczytane wcześniej, wiedza nabyta wcześniej. Nie, w ogóle się nie przygotowałem.

Odnajdujesz w Marianie siebie, Xawerego, Pana Andrzeja?

To się tak mieli. Jestem w tym ja, jest w tym mój ojciec, jest w tym Xawery, jest Pan Andrzej. Cały mikrokosmos, którego nie sposób uosobić.

To może teraz odchodząc na chwilę od tematu Mowy ptaków. Niejednokrotnie wspominałeś o swojej pasji do hip-hopu.

Tak…

Niedługo w Gdynii odbędzie się pierwszy pokaz filmu Proceder, czyli produkcji o zmarłym w zeszłym roku Tomaszu Chadzie. Czekasz na ten projekt? Chciałbyś zagrać kiedyś w czymś podobnym?

Ciekawe to pytanie, ale ja jestem właśnie w trakcie pracy nad swoją rzeczą hip-hopową. Nie jest to film.

Wow. To bardzo ciekawe. Jesteś z Warszawy, a tych lokalnych raperów jest tam sporo. Masz swojego ulubionego aktywnego warszawskiego rapera? 

Mam dużą niezgodę jeśli chodzi o to, co aktualnie dzieje się na scenie hip-hopowej w Polsce. Nie wiem w jakim kierunku to zmierza i z racji tego, że mam takie a nie inne podejście do sprawy stwierdziłem, że chyba samemu trzeba coś robić w tym kierunku. No i się dzieje coś bardzo ciekawego.

Czyli projekt jest w drodze? 

Tak, premiera jeszcze w tym roku.


Jesteśmy też na Facebooku, polub fanpage Filmawki


Muszę przyznać, ze tego się zupełnie nie spodziewałam.

No właśnie. Myślę, że mało osób się tego spodziewa i to jest też bardzo interesujące w tym wszystkim. Jest to niewątpliwie moja wypowiedź. Zarówno intelektualna, jak i emocjonalna.

Mowa ptaków przedstawia nam grupę agresywnych uczniów, a Ty cztery razy odbiłeś się od szkoły teatralnej. Myślisz, że system powinien być łagodniejszy dla młodych artystów? Czy powinno to wyglądać inaczej?

Myślę, że w ogóle szkolnictwo teatralne powinno zostać poważnie przekształcone. Ponieważ nie ma spójnej metody, jest w tym wszystkim jakaś taka dorywczość tych wszystkich sposobów. Ja mam dużo niezgody jeśli o to chodzi.

Jakieś pozytywne wspomnienia związane ze szkołą?

W zasadzie dzięki szkole, dzięki temu, że poznałem Krzysztofa Majchrzaka, bardzo dużo się dowiedziałem, czy nawet bardzo dużo poczułem jeśli chodzi o to w jakim kierunku artysta powinien zmierzać. Tak jak Herbert mówił, „życzę Wam trudnego życia, tylko takie godne jest artysty”, a jednak dzisiejsza paczka i papka temu zaprzecza kompletnie. Ludzie chcą mieć łatwe życie, przyjemne życie. Fotografują się z jakimiś produktami, które de facto definiują jednocześnie ich jako produkty. Trzepią poważne pieniądze na każdej płaszczyźnie na Instagramie. Nie wiem, to wszystko zmierza dla mnie w jakimś dziwnym kierunku a ja jestem kompletnie z boku, więc jeżeli chodzi o system myślę, że sami jesteśmy sobie winni. Aktorzy, studenci szkół teatralnych, dają się wpędzać w jakieś poczucie winy, poczucie dyskomfortu, że występowanie jest popisem. To wszystko jest dla mnie pomylone. W szkołach teatralnych uczysz się JAK, a nie CO. 

Masz jakieś rady dla młodych, aspirujących aktorów i aktorek? Coś co chciałbyś wiedzieć w czasach, gdy dobijałeś się do szkoły teatralnej?

No tak. Jedną radą jest to, by nigdy nie zdeptali swojej godności, bo dla osiągnięcia jakiegoś wymarzonego celu pt. dostanie się do szkoły teatralnej czy zagranie w jakimś filmie, ludzie są w stanie zrobić bardzo dużą krzywdę sobie, gwałcąc swoją godność, godząc się na jakieś bardzo niedobre gesty. Uważam, że to jest coś, o czym nie możemy zapominać. Niestety świat, który nas otacza nie sprzyja takiemu myśleniu, bo raczej wszyscy chcą bardzo szybko, sprawnie i przyjemnie osiągnąć sukces, ale to jest bardzo duża pułapka i uważam, że nie można robić nic ponad godność. 

Wracając na chwilę do muzyki. Z tego co mówisz nie jesteś fanem social media… 

Nie. 

… Nigdy nie zauważyłam też żadnego Twojego konta w social media. Czy myślisz, że raper może opowiadać o dzisiejszym świecie zupełnie bez social media? Czy nie są aż tak ważnym elementem naszego społeczeństwa i życia, że raper winien jest o nich opowiadać?

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Nie wydaje mi się, że to jest jakaś odłączna część twórczości pt. rap. Oczywiście Instagram jest teraz jakąś projekcją ulicy, czyli to jak się fotografujemy i tak dalej, ale wartościowa twórczość hip-hopowa, wartościowy rap z wartościową warstwą muzyczną i inteligentnymi tekstami nie potrzebuje żadnego Instagrama. Oczywiście dla wydawców i dla ludzi, którzy chcą zyskać jakieś pieniądze to ważne. Dobrze by było by ten czy tamten miał Instagrama. Mam wrażenie, że ludzie się na tym Instagramie po prostu upokarzają i błaźnią. Nawijają o czymś kawałki, a później przeczą sobie działaniami na Instagramie. To jest po prostu hipokryzja. Dualizm tego świata biznesowego jest przerażający. Nie wiem jak można wziąć swoją żonę, która jest w ciąży za rękę i przejść się po wybiegu pokazu modowego. Tak jak zrobili to Piotr Stramowski i Katarzyna Warnke. Nie wiem, to jest dla mnie jakaś paranoja. Świat stanął na głowie po prostu. Incepcja.

Sebastian Fabijański i Piotr Stramowski
Sebastian Fabijański i Piotr Stramowski

Mam wrażenie, że z raperów Kanye West jest lekko uzależniony od social media, choć jest jak bumerang. Raz go długo nie ma, później wraca i postuje intensywnie. 

No to jest dwubiegunówka i to też jest na wskutek tego. Raz ma fazę manii, a raz depresji. 

A lubisz jego muzykę?

Album Watch The Throne.

Do czasu. W pewnym momencie poszedł w jakieś gloryfikowanie siebie lirycznie i to moim zdaniem poszło za daleko. Nawiazywanie do Boga, że on nim jest. Rzeczywiście Magik też nawijał, że jest Bogiem i też był chory. Do czasu tak, do płyty Watch The Throne. Tam było okej, ale kolejna solowa płyta, bodajże Yeezus. Tam poszedł troszkę za daleko. 

 

 

 

 

Ja chyba też poszłam trochę za daleko, więc wrócę do kina. Pracowałeś zarówno z Vegą, jak i Żuławskim. Obaj w swoim fachu są moim zdaniem tak genialni, jak i ekscentryczni. Jak porównałbyś te współprace?

Patryk Vega robi filmy, które maja zarobić, a Xawery robi filmy, które on chce robić. Patryk Vega jest niewolnikiem komercyjnych projektów, bo on nie chce robić kina artystycznego, chce robić kino komercyjne. Próbuje to jakoś żenić rzekomo, odnajdywać w tym jakiś artyzm. Uważam, że gdzieś za daleko zabrnął w tym wszystkim i już po prostu podejmuje bardzo jednoznaczne decyzje jeśli chodzi o swoje filmy. Teraz wchodzi z Polityką. Też jest to wyczuwanie nastrojów politycznych, cyniczne można powiedzieć. Marketingowo jest to bardzo, bardzo zmyślny biznesmen, ale to nie jest artysta. To jest kopista. To jest facet, który inne narracje z innych filmów przenosi na swój, bierze te historie prawdziwe, które wkłada w scenariusz. Robi z tego czasami spójną, czasami mniej spójną historie i nie oceniając tego, to nie jest w ogóle artysta. To jest człowiek, który jest biznesmenem za kamerą. Xawery to po prostu artysta. Człowiek, który w swoich filmach jest wolny. Oczywiście zarabia pieniądze dzięki serialom czy reklamom, ale musi żyć. Jeżeli chodzi o filmy, czyli swój autorski popis, to są dwa zupełnie inne światy. 

Sebastian Fabijański i Patryk Vega
Sebastian Fabijański i Patryk Vega

A Ty czujesz się artystą?

Przeczytaj również:  „Fallout”, czyli fabuła nigdy się nie zmienia [RECENZJA]

Wydaje mi się, że artysta to jest człowiek przede wszystkim wrażliwy, czujny i posiadający bardzo dużą wyobraźnie, mogący dzięki swojemu jakiemuś ekshibicjonizmowi emocjonalnemu, czy też jakiejś wiwisekcji emocjonalnej, operacji na otwartym sercu, może wpływać na drugiego człowieka. Emocje, łzy. To jest funkcja artysty. Artysta powinien po prostu poruszać. Obojętnie czy negatywnie czy pozytywnie. Tak, to jest dla mnie artysta i co więcej, artysta nie jest uzależniony od komercyjnych sukcesów. Artysta to człowiek, któremu jeśli przydarzy się komercyjny sukces, to jest to wynikiem przypadku a nie wynikiem wyemancypowanej drogi, decyzji, które zmierzają ku sukcesowi. Każdy, nie możemy być tu hipokrytami, artysta, aktor czy każdy reżyser, każdy jest łakomy podziwu. Każdy chce dostać jakąś pochwałę, ale jednocześnie robi to co czuje a nie to co przyniesie zysk. Wydaje mi się, że ja robiąc to co czuję, będąc szczery w tym, daje taki naprawdę podarunek ludziom realizując jednocześnie jakiś swój niepokój. To jest moim zdaniem najgorsza część artystycznego życia. Niepokój, niepewność, wątpliwość i tak dalej. Można powiedzieć, że jestem artystą, ale oczywiście bez pretensjonalnego nacechowania tego słowa.

Podkładałeś głos do takich tworów kultury, jak Gwiezdne Wojny i Czarna Pantera. Czy jest to spełnienie jakiegoś marzenia?

Na początku to było fascynujące, w ogóle wow, że jestem częścią Gwiezdnych Wojen. Gdy poszedłem na ten film do kina, usłyszałem swój głos, a zobaczyłem nie swoją twarz, towarzyszyły mi bardzo dziwne emocje. Takie… że ja chyba nie chcę, że to jest jakieś wykorzystanie, że ja nie jestem tutaj kompletny, że jestem rozczłonkowany i jest tylko jakiś fragment mnie – mój głos i twarz innego aktora. Jeżeli chodzi zaś o animacje, to bardzo chętnie bym coś zrobił, ale jeżeli chodzi o kwestie filmów fabularnych to jest to trochę smutne. Ktoś zgarnia wszystkie pochwały a ja tylko podkładam głos.

Na koniec zapytam. W jednym z wywiadów wspomniałeś o swojej fascynacji Tarantino. Teraz rolę u niego dostał Zawierucha, co pokazuje nam, że można. Jakbyś miał się rozmarzyć i wybrać jednego reżysera, u którego zagrasz, to byłby to…?

To jest trudne pytanie. Mam takich kilku. Każdy fascynuje mnie w zupełnie innym zakresie. Na pewno Tarantino do nich należy. Co ciekawe moim zdaniem w Mowie ptaków ekspresja jest raczej bliższa Tarantino niż Bergmanowi. 

Mi bardziej przypominała Lyncha. 

Tak! Ale nie, nie wymienię Ci jednego. Jednocześnie chciałbym zagrać u Tarantino i jednocześnie chciałbym zagrać u Xaviera Dolana czy u Christophera Nolana. 

Czyli jesteś miłośnikiem kina!

Chciałbym też zagrać u Smarzowskiego. Mimo, iż już zagrałem, ale bardzo bym sobie życzył mieć coś więcej do zrobienia u Wojtka. To jest zbyt świetny facet. 

Dzięki wielkie. Bardzo miło mi się rozmawiało. 

Dzięki, mi też!


Sebastian Fabijański – Absolwent PWST w Warszawie. Rozgłos przyniosły mu występy w serialach “Tancerze” i “Misja Afganistan”. Współpracował z Patrykiem Vegą przy pięciu produkcjach. Laureat Złotego Lwa. Jego najnowszą rolę będzie można zobaczyć w filmie Xawerego Żuławskiego, Mowa ptaków, którego premiera ma się odbyć 27 września 2019 roku.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.