CampingPublicystyka

“The Slumber Party Massacre” [CAMPING #60]

Albert Nowicki
The Slumber Party Massacre
"The Slumber Party Massacre" (1982) / Materiały prasowe

Maniak z narzędziem budowlanym składa nieoczekiwaną wizytę bandzie rozwydrzonych nastolatków, chlejących tani alkohol, ćpających co się da i zabawiających się ze sobą po kątach. Co może z tego spotkania wyniknąć?

O dziwo, dużo dobrego. Choć opis fabuły zapowiada kino sztampowe i odtwórcze, The Slumber Party Massacre wybija się na tle innych slasherów powstałych u progu lat osiemdziesiątych. Był pierwszym horrorem typu „slice-and-dice” napisanym i wyreżyserowanym przez kobiety, co, zważywszy na rok jego realizacji, do dziś zaskakuje. W roku 1982, kiedy slasherom zarzucano seksizm i mizoginię (nierzadko słusznie), dwie artystki postanowiły same chwycić za nóż i wykarczować sobie drogę do sukcesu.

Amy Holden Jones, zanim zadebiutowała reżyserując The Slumber Party Massacre, nabrała doświadczenia w sztuce montażu filmowego. Oferty współpracy składali jej m.in. Martin Scorsese i Joe Dante. Z kolei scenarzystka, Rita Mae Brown, zasłynęła w świecie literatury jako twórczyni poezji lesbijskiej i promotorka ruchu feministycznego. Slumber Party… nie jest filmem zaangażowanym politycznie. Przeciwnie: zamiast wikłać widza w swoją ideologię, Jones i Brown postawiły na dobrze znaną, slasherową narrację. Ich projekt to na równi hymn opiewający kobiecą siłę oraz kolejny teen horror, w którym nieodpowiedzialne dzieciaki mierzą się z niezrównoważonym mordercą. Wszystko jest możliwe: quasi-matriarchalne zrywy w podgatunku slashera też.

"The Slumber Party Massacre" (1982) / Materiały prasowe
“The Slumber Party Massacre” (1982) / Materiały prasowe

Chłopcy są u Jones pozbawionymi charakteru mimozami, a dziewczęta przejmują rolę „samic alfa”, które wygrywają mecze siatkarskie, palą trawkę i traktują płeć przeciwną przedmiotowo. Są seksualnie wyzwolone, pod szkolnym prysznicem oceniają sylwetki rówieśników i gwiazd telewizji. Pod poduszkami trzymają archiwalne wydania magazynu „Playgirl”, w których aktorzy jak Sylvester Stallone chwalą się muskulaturą – i nie tylko. Jones odwraca stereotyp. W gatunku zdominowanym przez nabuzowanych szowinistów, podporządkowujących atrakcyjne panny własnej woli, nakręcono wreszcie film oddający głos kobietom. Poznajemy Trish (Michelle Michaels), popularną licealistkę, która pod nieobecność domowników urządza babską imprezę. Rodzice proszą córkę tylko o jedno: by przed snem pozamykała wszystkie drzwi i okna – czego ona, oczywiście, nie robi. W okolicy grasuje zabójca, zbiegły ze szpitala psychiatrycznego. Trish i jej przyjaciółki wpadają mu w oko.

Film wyprodukował wykonawczo Roger Corman – prawdziwy guru horrorów klasy „B”, współzałożyciel wytwórni New World Pictures. Slumber Party Massacre znajdował się w fazie preprodukcji już u schyłku lat siedemdziesiątych i początkowo Corman chciał, by główne role powierzono Tatum O’Neal i Nickowi Nolte’emu. Ostatecznie wśród aktorów dominują jednak odtwórcy niedoświadczeni i szerzej nieznani: największą karierę spośród członków obsady zrobiła bodajże Brinke Stevens, jedna z królowych krzyku. Nie wszyscy aktorzy mogą pochwalić się jakimiś wyjątkowymi pokładami talentu, ale cała ekipa wygląda dobrze, rzuca zabawnymi one-linerami i łatwo układa się pod wielką wiertarką. Postaci męskie uśmiercane są przez Driller Killera bezproblemowo i bez większej walki. Co innego dziewczęta, które, zetknięty siostrzaną więzią, zrobią wszystko, by wyjść z masakry razem. Nie wszystkim, oczywiście, się to uda – inaczej nie byłoby mowy o żadnym slasherze.

Przeczytaj również:  Nieme, a dźwięczne. Dźwięk w kinie niemym [Timeless Film Festival Warsaw 2024]

Zabójca nie ma prostego zadania, bo każda postać żeńska jest w pewnym stopniu bad assem. Slumber Party Massacre to horror należący do silnych, wyemancypowanych kobiet. Poza dziarskimi uczennicami pojawiają się w filmie m.in.: złota rączka o fryzurze gwiazdy rocka, biegła w stolarstwie pani majster oraz wuefistka, która pogrzebaczem do kominka włada lepiej niż samuraj kataną. Inna z postaci od niechcenia powala chłopaka na plecy, gdy ten się za nią skrada. Dziewczynom, które dotrwają do finału, pomoże w tym… znajomość horrorów. Slumber Party Massacre to przykład filmu samoświadomego i autoreferencyjnego, poniekąd parodia kina stalk n’ slash. Kiedy na tytułowym przyjęciu niespodziewanie gasną światła, bohaterki, chichocząc, wydają z siebie odgłosy typowe dla ówczesnej muzyki filmowej – tej znanej z Halloween czy Czarnych świąt. Nakręcają się nawzajem, żaden zbieg z psychiatryka nie jest im straszny. Widać to zwłaszcza w scenie końcowej, gdzie mieszają się ze sobą krew, pot i łzy.

"The Slumber Party Massacre" (1982) / Materiały prasowe
“The Slumber Party Massacre” (1982) / Materiały prasowe

W finale ocalałe dziewczęta stają do walki z Russem Thornem (Michael Villella) – obłąkanym creepem, który szlachtując zgrabne ciała, wyładowuje swoje frustracje seksualne. Olbrzymie wiertło jest jego orężem władzy: za każdym razem, gdy ofiary padają Thornowi do stóp, świdrujące urządzenie zaczyna niemal erotycznie zgrzytać mu w dłoniach, a kamera w subtelny inaczej sposób opiewa je spomiędzy nóg psychopaty. Kiedy jednak któraś z postaci słania się przed mordercą, w obronę bierze ją następna – bo dziewuchy stoją tu za dziewuchami murem. W epilogu Val (Robin Stille) ucina wiertło Thorna zaostrzoną maczetą. Ukracając falliczny symbol, pozbawia mizogina mocy – kastruje go, czyni z niego impotenta. Thorn zaczyna płakać, ale jego przegrana toczy się dalej. Mężczyzna, który zabił grupę kobiet wiertarką w stanie erekcji, zostaje spenetrowany maczetą – inną falliczną bronią – i ląduje wreszcie u stóp niedoszłych ofiar.

Przeczytaj również:  Północ – Południe. Trylogia Niemiecka Luchino Viscontiego [Timeless Film Festival Warsaw 2024]

Michael „Gram jedną miną” Villella tworzy w Slumber Party… bardzo ogólnikową, powierzchowną kreację i najczęściej przypomina postać z kreskówki. Przeraża dopiero w swoich ostatnich scenach, kiedy pytany przez Trish, dlaczego chce ją skrzywdzić, odpowiada bez namysłu: „kocham cię”. Potem, groźnie pokazując dziewczynie wiertarkę, dorzuca jeszcze: „wiesz, że tego chcesz”, „spodoba ci się” – jest jak gwałciciel „sprowokowany” przez ofiarę, bo była zbyt ładna.

Zdjęcia Stephena Poseya, zaskakująco wysokiej klasy jak na slasher kosztujący 200 tys. dolarów, robią dobry użytek z tańczących na ścianach cieni czy mrocznych sylwetek, wyłaniających się znikąd w zaciemnionych pomieszczeniach. Pomimo niedostatków budżetowych film ma swój urok, na pewno też może pochwalić się profesjonalną realizacją. Praktycznie całą ścieżkę dźwiękową skomponowano na keyboardzie Casio MT-40, co dziś nadaje Slumber Party Massacre retrospektywnego waloru. Najbardziej uderzający jest prolog, w którym syntezatory przecinają się z diabolicznymi dźwiękami kościelnych organów na chwilę przed erupcją planszy tekstowej, przytaczającej tytuł krwawymi literami. Pomysłowe są też niektóre triki montażowe, zwłaszcza w scenie, gdy Val ogląda stary horror. Bohaterka zaciska poduszkę, siedząc przed telewizorem, a w tym samym czasie do jej drzwi puka jeden z chłopaków, ścigany przez Thorna. Kiedy morderca dopada ofiarę, ciosy wiertła pokrywają się z atakiem nożownika w odbiorniku telewizyjnym. A po całym tym spektaklu okrucieństwa następuje przeskok wizualny i trafiamy do sypialni młodszej siostry Val. Dwunastolatka rozmawia przez telefon i relacjonuje swój pierwszy pocałunek koleżance: „To było ohydne, chciałam po prostu umrzeć!”

The Slumber Party Massacre zestarzał się całkiem dobrze jako slasher, ale bawi też humorem sytuacyjnym. W scenie z udziałem piły tarczowej na zbyt krótkim kablu, tej, gdy w lodowce ukryta zostaje zamordowana ofiara, czy mojej ulubionej: z pizzą i martwym dostawcą. Nie wszystko trzyma się w filmie kupy i nie każda scena gore imponuje tak bardzo, jak mogła to robić w 1982 roku, ale całość nie bez powodu utrzymuje status dzieła kultowego. Zabarwionych feminizmem slasherów nie powstało w latach 80. wiele. O tym w reżyserii Jones (parę lat temu wydanym na zremasterowanym Blu-rayu) widzowie jeszcze długo nie zapomną.

Ocena

6.5 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.