“Opowieść podręcznej”, czyli moc „kobiet w czerwieni” w sezonie 3 [PIERWSZE WRAŻENIA]
Wśród kilku niezwykle wyczekiwanych premier, które ostatnimi czasy pojawiają się na HBO GO z bardzo dużą częstotliwością, ciężko jest wybrać tę, która wyróżnia się najbardziej. W tym jakże gęstym tłumie można było jednak dostrzec pewną postać w czerwieni. Trzeci sezon Opowieść podręcznej, pomimo swojej wyrazistości, pozostał w tyle za bardziej popularnymi serialami. Jednak czy teraz, kiedy tłum nieco się przerzedził, warto ponownie zwrócić wzrok w kierunku tej osobliwej, apokaliptycznej wizji przyszłości?
(Nie)idealna czerwień
Zakończenie drugiego sezonu Opowieści podręcznej zostawiło po sobie nie tylko wiele znaków zapytania, ale także… złość. Dlaczego June (Elisabeth Moss) w ostatniej chwili zmieniła zdanie, skoro tak zawzięcie dążyła do osiągniecia wyznaczonego celu? Co stało się z dzieckiem? Lista nurtujących widza pytań była długa, ale już od pierwszego odcinka nowej odsłony serii wiadomo, co tak naprawdę kierowało poczynaniami głównej bohaterki. Poziom zdenerwowania odbiorców serialu zdecydowanie wzrósł, bo przecież nie jest tu już ta sama June, którą pokochali na samym początku. Postać wiodąca nie jest dłużej idealizowana – skończyły się czasy niczym nieograniczonej dobroduszności, heroizmu i przemyślanych działań. W trzecim sezonie Opowieści podręcznej rodzi się nowa idea – ogień zwalczaj ogniem.
Z pewnością nowa produkcja Hulu nie cierpi na brak dynamizmu bohaterów. Co więcej, dłuższą chwilę zajmuje przyzwyczajenie się do nieco innej strony charakteru Podręcznej. Twórcy przecież nigdy wyraźnie nie sugerowali, że postać June ma być swego rodzajem symbolem tego, co najlepsze w dość (lekko mówiąc) uciążliwej sytuacji. Początek trzeciego sezonu serialu doskonale udowadnia, że działania w imię (rzekomo) słusznej idei wymagają podejmowania nielogicznych, dla niektórych wręcz głupich i nieakceptowalnych decyzji. Działania głównej bohaterki nie pozostają bez echa, ponieważ inni bohaterowie, tak jak i widzowie, również pytają „dlaczego?”, a czasami nawet wprost wytykają June lekkomyślność. W tym miejscu na pierwszy plan wychodzi, bardzo dobrze ukazany w produkcji, relatywizm moralny. W okresie wszechobecnej niesprawiedliwości, okrucieństwa względem kobiet i wyraźnego podziału społecznego, ciężko stwierdzić, co jest tak naprawdę dobre, a co złe.
Problem zwalczany od środka
Przemiana głównej bohaterki nie jest jedynym elementem Opowieści podręcznej, który zaciekawia już od pierwszych odcinków nowego sezonu. Pojawiają się także kolejne wielowymiarowe postacie, jak na przykład komandor Joseph Lawrence (Bradley Whitford), czyli idealny dowód na to, że sprawiedliwość względem ludzi, nad którymi sprawuje się władzę, jest pojęciem względnym. W Republice Gileadzkiej zachodzą ważne zmiany, rodzi się zorganizowany bunt, nic nie jest już tak czarno-białe, jak było w pierwszych odsłonach serii. Tym samym można powiedzieć, że wszystko, co najciekawsze, dzieje się właśnie tam. Główna bohaterka postanowiła być istotnym elementem układanki, zwalczając „zarazę” od wewnątrz. Czy było to słuszne posunięcie? Nie wiadomo i nie jest to ważne, ponieważ właśnie z takim tokiem fabularnym widz musi się teraz mierzyć. Był to z pewnością doskonały, choć nieco drastyczny, ruch twórców, aby utrzymać uwagę swoich odbiorców.
Pomimo wszystko nie zapomniano także o „drugim świecie”, czyli o Kanadzie, która stała się azylem dla uchodźców z terenów byłych Stanów Zjednoczonych. Nadal śledzić można losy bohaterów, którym udało się uciec z Republiki Gileadzkiej. W trzecim sezonie z owym miejscem związany jest również kolejny nowy wątek – problemy asymilacyjne. Rozpoczęcie kompletnie odmiennego od poprzedniej rzeczywistości życia, nawet powracając do ukochanych osób, nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Serial porusza nie tylko aspekt szeroko rozumianego feminizmu, ale również współczesnego dylematu dotyczącego uchodźców. Robi to w sposób dosadny, ale nieprzekraczający granicy „dobrego smaku”. Podsumowując: to, co od samego początku było esencją Opowieści podręcznej, pozostaje niezmienne.
Co będzie dalej?
Historia o „kobietach w czerwieni” wciąż nie nudzi i nic nie zapowiada tego, aby cokolwiek w tym temacie uległo zmianie. Widzowie już doskonale wiedzą, z jakim światem mają do czynienia i jakie prawa w nim obowiązują. Znają większość postaci (a przynajmniej tak im się wydaje) na tyle dobrze, że nie trzeba prezentować ich w taki sam sposób, tylko w innych sytuacjach. Trzeci sezon Opowieści podręcznej zdecydowanie nie powiela utartych już schematów, ale odkrywa przed odbiorcami nowe karty i sprawia, że nic tak naprawdę nie jest dłużej takie oczywiste. Nieco nowa forma przedstawienia fabuły może budzić uczucie zagubienia, a nawet niezadowolenia, ale czy nie jest to najlepszy sposób na rozbudzenie ciekawości? Pierwsze cztery odcinki pozostawiają po sobie niedosyt, a wszystko wskazuje na to, że kolejnym uda się skutecznie zaspokoić rosnący apetyt.
Fanka i pasjonatka kinematografii, wielbicielka muzyki oraz serialowa łowczyni. Najbardziej przemawiają do niej tematyki kryminalne, psychologiczne, socjologiczne i fantastyczne. Na co dzień obcująca z literaturą i tekstem studentka, dla której zarówno wielki, jak i mały ekran, to nie tylko źródło rozrywki, ale przede wszystkim kopalnia wiedzy i inspiracji.