FilmyRecenzje

“Biała jak śnieg”, czyli Królewna Śnieżka w drodze do wyzwolenia [RECENZJA]

Filomena Rogatty
Biała jak śnieg
fot. materiały prasowe / IMDb

Nowe oblicze Królewny Śnieżki znajdziemy w filmie Biała jak śnieg  (2019), wyreżyserowanym przez Anne Fontaine, twórczynię takich filmów jak Niewinne, czy Coco Chanel. Współczesna wersja baśni nominowana została do konkursu Najlepszy Film Międzynarodowy, podczas Festiwalu Filmowego Tribeca w 2019 roku. W Polsce można było go zobaczyć przy okazji 11. Przeglądu Nowego Kina Francuskiego na początku lipca. Mimo zakończonego już Przeglądu, film Biała jak śnieg dostępny jest także na platformie streamingowej Netflix.

Baśń o Królewnie Śnieżce sama w sobie, w czystej postaci, stała się problematyczna w dzisiejszych czasach. Przede wszystkim ze względu na treść i zawarty w niej obraz kobiety. Jest to podyktowane szczególnie intensywnymi zmianami społeczno-kulturowymi, jakie zaistniały na przestrzeni tak wielu lat. Obraz kobiety przedstawiany w baśniach oraz to, w jaki sposób wpływał on na młodych widzów/czytelników, został poddany szerokiej polemice. Dzięki temu propagowanie opowiadań o kobiecie czekającej na swojego zbawcę – często przybierającego postać pięknego księcia – stało się już symbolem wymierającej epoki. Mimo to, pokłosie tego archetypicznego wzorca dalej daje się we znaki. Zarówno w kulturze, jak i w życiu codziennym. Anne Fontaine sięgnęła jednak po starodawną baśń niemieckich braci, przyczyniając się tym samym do stworzenia zupełnie nowej, uwspółcześnionej wersji Królewny Śnieżki. Powstała ekranizacja kontrastuje z pierwowzorem. Film jest opowieścią o seksualnej emancypacji młodej kobiety, którą tylko trochę osadzono w baśniowych ramach, mimo wielu zapożyczeń.

Przeczytaj również:  Wybieramy najlepsze role Kirsten Dunst [ZESTAWIENIE]
Biała jak śnieg
fot. materiały prasowe / IMDb

Clarie, w której rolę wcieliła się Lou de Laâge, to młoda kobieta, która jest uosobieniem piękna. Niedawno straciła ojca, a jej macocha męża. Zostały we dwie. Macocha to oczywiście baśniowa czarownica, jak możemy się domyślić. Daleko jej do dobrych intencji względem swojej pasierbicy. Oczywiście zachowuje pozory, lecz wewnątrz niej szaleje zazdrość o urodę  przyszywanej córki. Niestety prymitywne  instynkty biorą górę, Madu (Isabelle Huppert) planuje zbrodnie.

Claire, w niespodziewany sposób, zostaje wyrwana z dotychczasowego, poukładanego życia – znajduje szczęście w niewielkiej wsi położonej u podnóża gór.  W tym miejscu na nowo poznaje siebie, dowiaduje się, czego potrzebuje. Styl życia, jaki wiodła dotychczas, nie obfitował w emocje, Claire skupiała się na codziennych obowiązkach, nie mając bogatego życia towarzyskiego. Los miał jednak dla niej inny plan. Przebywając blisko natury i w skromnie, a wręcz surowo, urządzonym domu na wsi, stopniowo uwalniała się ze swojej skorupy, co wzbogaciło film o parę elektryzujących scen erotycznych. W większości miały one miejsce na łonie natury. Tworzyło to pewnego rodzaju harmonię pomiędzy tłumionym przez Claire pożądaniem, a jego nieuniknioną eksplozją. Rozłożyste pasma górskie, gęsty letni deszcz – te wszystkie komponenty tworzyły piękny, spójny obraz, wspaniale rezonując z naturą człowieka.

Biała jak śnieg
fot. materiały prasowe / IMDb

Film ma parę interesujących scen. Jedna z ostatnich jest warta przypomnienia – taniec Claire z macochą. Przypomina to słynny taniec śmierci i niesie za sobą podobne, ambiwalentne uczucia – niepokój związany ze świadomością okrucieństwa i taniec, przejaw radości i wolności. Ruchy kamery w tej scenie podsycają atmosferę niepewności,  gubienie ostrości i na nowo jej łapanie. Wszystko to przyprawia o zawrót głowy. Piorunującego efektu dodają, nakładające się na siebie dwie ścieżki dźwiękowe. Kontrast złapany pomiędzy chudą, a wręcz filigranową posturą macochy (przywołujący na myśl raczej kruche, delikatne istoty), a jej nieugiętością oraz zajadłością  w działaniu, w tej scenie zdaje się eksplodować.

Przeczytaj również:  „Zarządca Sansho” – pułapki przeszłości [Timeless Film Festival Warsaw 2024]

Biała jak śnieg może przypaść do gustu, bądź nie. Uważam jednak, że walory artystyczne mają szansę zrekompensować pewne niedociągnięcia fabularne, czy zbyt szybko prowadzoną narrację. Dla wszystkich miłośników muzyki filmowej, zapewne, kluczem do  serc będzie ścieżka dźwiękowa, która jest bajeczna. Przenosi nas w inny wymiar – świat baśni i marzeń sennych. Skomponował ją, w większości, Bruno Coulais.

Podsumowując, nie starając się uporczywie znaleźć sens całego filmu, widz może okazać się być bardziej usatysfakcjonowany, niż w przeciwnym wypadku. Film wpisuje się w ramy gatunkowe czarnej komedii, oglądając go – dobrze jest o tym pamiętać.

 

Ocena

4 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

Oddychaj

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.