Advertisement
HBO GORecenzjeSeriale

Poza kontrolą. Recenzujemy trzeci sezon serialu “Kontrola” Nataszy Parzymies

Weronika Adamczyk
Kontrola
Kadr z serialu "Kontrola" / fot. Michał Stańczyk

Player, który zajął się kontynuacją “Kontroli” – serialu internetowego, który miał być jedynie etiudą na zaliczenie semestru, zaskoczył osoby fanowskie nie jednym, ale dwoma nowymi sezonami. Produkcja stała się hitem queerowych, głównie kobiecych społeczności na całym świecie i w tym przypadku określenie “hit” to nie tylko wydmuszka. W końcu w mediach społecznościowych duża część pytań o kolejne części serialu oraz o dystrybucję poza granicami Polski płynie właśnie zza granicy. Nic w tym dziwnego. “Kontrolę” można porównać do spełniającego wymagania widowni “fanfiction” — w najlepszym tego słowa znaczeniu.

W serialu Parzymies cały dramat opiera się na relacji dwóch głównych bohaterek — Majki (Ewelina Pankowska) i Natalii (Ada Chlebicka). Po trzech sezonach dziewczyny zdążyły już przeżyć wszelkie możliwe niezrozumienia spowodowane brakiem porządnej komunikacji — rozstania, powroty, kłótnie. Chociaż perypetie bohaterek bardziej mnie frustrowały, niż bawiły, obejrzałam wszystkie trzy sezony, walcząc z pokusą, aby nie cisnąć czymś w ekran. Dlaczego?

Niemal całą fabułą serialu kieruje przypadek… a raczej masa przypadków. Na początku dziewczyny przypadkowo spotykają się na lotnisku, w kolejnym sezonie przypadkowo spędzają razem święta. Chociaż ich spotkanie w trzecim sezonie jest zaplanowane, to ich losami zaczyna rządzić inny przypadek… Ciąża Majki. No właśnie. To jest chyba rzecz, która z czasem coraz bardziej zaczęła przeszkadzać mi w “Kontroli” – zbiegów okoliczności robi się w pewnym momencie za dużo i może się wydawać, że Majka i Natalia nie mają tak naprawdę nad niczym, o ironio… kontroli. O ile w małych dawkach zrządzenia losu są wręcz niezbędne, w pewnym momencie sprawiły, że przestało zależeć na bohaterkach, bo przecież kolejny zbieg okoliczności i tak obróci wszystko o 180 stopni i zabawa zacznie się od nowa.

Kontrola
Kadr z serialu “Kontrola” / fot. Michał Stańczyk

Muszę uczciwie przyznać, że to lekkie podirytowanie głównymi bohaterkami nie przeszkodziło mi w obejrzeniu wszystkich trzech sezonów i chociaż zaczęłam od czepiania się, “Kontrola” jest ewenementem. Mało który serial internetowy radzi sobie tak dobrze — chociaż o fenomenie i dziesiątkach milionów wyświetleń “Kontroli” rozpisywali się już wszyscy, więc ja tylko przypominam. Nie uważam też, aby Player przejmując produkcję, cokolwiek temu serialowi zabrał. Były takie obawy, bo przypadków cenzury ze względu na zysk korporacji jest na rynku filmowym mnóstwo. W tym przypadku jednak ekipa tworząca “Kontrolę” dostała możliwość, aby kontynuować serial z gościnnymi występami gwiazd takich jak Ralph Kamiński czy Magdalena Boczarska, ze świetną muzyką, do której jeszcze wrócę i zakładam, że ze znacznie większym budżetem.

Przeczytaj również:  „W gorsecie” – Cesarskie cięcie [RECENZJA]

“Kontrola” jest polskim serialem dla (nie tylko) polskich młodych dorosłych. Nie trzeba znać kontekstu kulturowego, żeby obejrzeć ten serial, ale mnie wyjątkowo cieszyły momenty, które były prawdziwe, bo polskie. Oczywiście Polska pokazana w “Kontroli” jest bardziej cukierkowa i znacznie bardziej “warszawska” niż w rzeczywistości, ale nie wymagajmy od serialu o miłości, żeby był “Rojstem”, czy “Belfrem”. Neony już od pierwszego sezonu były dla tej produkcji charakterystyczne, z czasem charakterystyczne stały się również kolorowe stroje Majki i scenografia. Na całość naprawdę dobrze się patrzy. Nawet sceny zbliżeń, których trochę się bałam, patrząc na historię scen seksu między dwiema kobietami w kinie (tak, mówię o tobie, Kechiche), pozytywnie mnie zaskoczyły. Są estetyczne, intymne i nie wywołały u mnie wrażenia, że były kręcone pod stereotypowo męskie spojrzenie.

Dialogi brzmią naturalnie, Natalia rzuca co jakiś czas jakimś “ja pierdolę”, zamiast próbować, jak to niektóre polskie seriale o nastolatkach, być “cool i trendy”. To oczywiście zasługa Parzymies, która mając dwadzieścia parę lat, pisze o ludziach, którzy mają dokładnie tyle samo. Nie uważam jednak, by była to tylko zasługa wieku reżyserki, bo nie każda młoda osoba potrafi przecież przenieść do scenariusza słowa, jakimi mówi na co dzień. Oprócz tego do osób z pogranicza millenialsów i gen z, do których targetowany jest serial, z pewnością trafi jego soundtrack. Od nieznanych nikomu kawałków, przez polski saficki hymn – “Pocałunek” Rebeki, po Dawida Podsiadło. Takie właśnie rzeczy sprawiają, że serial dokładnie trafia przekazem do swojej widowni. W tej kwestii w pełni ufam Nataszy Parzymies.

Kontrola
Kadr z serialu “Kontrola” / fot. Michał Stańczyk

Ogromnym plusem serialu są bohaterki i bohaterowie drugoplanowi. W trzecim sezonie zwłaszcza błyszczy serialowy śmieszek Kuba grany przez Jakuba Sielskiego, ale nie tylko. Chociaż oczywiście 10-minutowe odcinki i krótkie sezony nie pozwalają na spektakularne rozwinięcia postaci, to każdy z ekipy Majki i Natalii ma w serialu swoje (dosłowne) pięć minut. Co mnie urzekło, to sposób, w jaki przedstawiona jest queerowość bohaterów i bohaterek. W końcu Parzymies rozwiązała problem, z którego społeczność LGBTQ+ często się śmieje, czyli – “czemu ta queerowa osoba kumpluje się z samymi hetero osobami? To nierealne!” Rzeczywiście, postać przyjaciela geja w serialach irytuje, a nieheteronormatywne postacie nie mają być tylko dodatkiem +10 do inkluzywności. W “Kontroli” czuć, że ta reprezentacja osób LGBTQ+ nie jest wykalkulowana. Transpłciowy Franek ma własne love story, losowo spotkane dziewczyny w supermarkecie podrywają Natalię i nie ma czego tu kwestionować. Oczywiście nie wszyscy są tak otwarci i inkluzywni — serial również i to pokazuje. Nie robi jednak z Majki, która boi się powiedzieć rodzicom o swojej orientacji, ofiary. Bardzo szanuję za ten brak użalania się nad tożsamościami postaci.

Przeczytaj również:  "Hotel na skraju lasu" - chropowaty debiut [RECENZJA]

Mimo tego, że “Kontrola” w pewnych momentach porusza kwestię homofobii czy transfobii, orientacja seksualna bohaterek nie jest głównym problemem poruszanym w serialu. To po części stoi za sukcesem tej produkcji. Przez większość czasu, kwestia orientacji w ogóle nie wybrzmiewa. Tak, mamy dwie młode kobiety, które chcą (a czasami nie chcą) być razem, ale ich relacja jest w serialu potraktowana niemal identycznie jak jakakolwiek relacja kobiety i mężczyzny. Bez ładunku emocjonalnego związanego z homofobią. Podobnie jak na przykład w “Sex Education”, gdzie też przez większość czasu nikt nikogo nie umoralnia na temat bycia gejem, czy lesbijką. Postaci po prostu żyją i czasami zakochują się w queerowy sposób. No big deal.

Mam nadzieję, że sukces “Kontroli”, która jest obecnie na pozycji Top #5 w Playerze i wchodzi na rynek zagraniczny, zmotywuje polskie osoby produkujące seriale, żeby dawać szansę młodym, kreatywnym osobom. Nawet jeśli kilka osób zrezygnuje przez to z subskrybcji – przez serial o osobach LGBTQ+. Straty oszacowano na całe 20 złotych.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.