Recenzje

„W wysokiej trawie”, a loty niskie [RECENZJA]

Joanna Kowalska

Kto powinien nakręcić film, którego akcja dzieje się na zamkniętej, klaustrofobicznej przestrzeni? Vincenzo Natali, twórca słynnego Cube, wydawał się być wyborem idealnym. Niestety przeniesienie opowiadania Stephena Kinga z książkowych stron na ekran, w dalszym ciągu stanowi nie lada wyzwanie. Kolejna próba goni poprzednią, a mimo wszystko wciąż trudno o produkcję, która w ostatecznym rozrachunku nie byłaby zbyt infantylna, naiwna, czy też nie byłaby po prostu nieudanym straszakiem. W wysokiej trawie to nie wyjątek od reguły, ale też nie do końca wpisuje się w ten utarty już schemat. Czym zatem jest produkcja Netflixa?

Mogło być ciekawie

Opowiadanie Stephena Kinga i Joego Hilla W wysokiej trawie samo w sobie tworzy solidne podwaliny pod film, który zapewne nie odbiłby się szerokim echem wśród miłośników netflixowych produkcji. Mógł jednak należeć do grona tych nielicznych, „porządnych” adaptacji prozy amerykańskiego pisarza. Bo dlaczego by nie? Między innymi niedawne To oraz To: Rozdział 2 udowodniły, że jednak się da.


Zobacz też: Nasz kanon amerykańskiego kina, czyli 10 filmów na 10-lecie AMERICAN FILM FESTIVAL

Fabuła jest nietypowa, interesująca i nic dziwnego, że skusiła akurat tego reżysera. Przypadkowi ludzie zatrzymują swój samochód na szosie, tuż obok rozciągającego się po horyzont pola zarośniętego tytułową trawą. Zaniepokojeni dobiegającymi stamtąd wołaniami o pomoc, postanawiają ratować zagubione dziecko. Już po chwili okazuje się, że bujna roślinność zakrzywia czas oraz przestrzeń, a każdy, kto wejdzie w wysoką trawę, zostaje uwięziony w nieskończonym labiryncie.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?
Wciąż za mało

Aż prosi się o to, aby dać upust twórczej kreatywności i nieco „pobawić się” motywem klaustrofobicznej wręcz przestrzeni. Jednak pomimo wyraźnych prób eksploatacji tego tematu, kilku intrygujących ujęć oraz ciekawych ustawień kamery, nie udało się osiągnąć z pewnością oczekiwanego efektu. Można oczywiście dostrzec, że reżyser doskonale wiedział, jakie środki wykorzystać. Świadczą o tym między innymi sceny pościgów w gąszczu, podczas których perspektywa jest zawężona, a obiektyw skierowany wprost na twarz uciekającej bohaterki. Zwyczajnie zabrakło czasu na to, aby mogło to w jakikolwiek sensowny sposób wybrzmieć.

To samo powiedzieć można w kwestii dźwięku. Bohaterowie W wysokiej trawie zauważają, że z miejscem, w którym przebywają, jest coś nie tak, w momencie gdy pomimo braku ruchu zaczynają słyszeć siebie nawzajem z różnych odległości. Widz odbiera wtedy te dźwięki dokładnie tak samo. Czy to jednak cokolwiek wnosi i ma jakiekolwiek znaczenie? Nie, ponieważ przez pozostały czas trwania filmu ten zabieg nie jest w ogóle kontynuowany. Kolejny przykład zmarnowanego potencjału.


Zobacz też: “Koko-di Koko-da”, czyli dzieci i traumy głosu nie mają [RECENZJA]

Dwa razy NIE, jeden się wstrzymał

Film Vincenco Nataliego to „fabularny skrótowiec”. Reżyser pokazał jedynie to, co musiał, aby spiąć scenariusz w szybki, niezobowiązujący sposób. Widz nie ma okazji dowiedzieć są, kim są postacie, jakie mają charaktery, co nimi kieruje. Dostaje jedynie prosto w twarz mieszaniną gatunkową, tak typową dla Stephena Kinga. Może oczywiście próbować dojść do tego, o co w tym wszystkim chodzi, ale tak naprawdę po co, skoro zakończenie W wysokiej trawie doskonale pokazuje, że to zwykła strata czasu.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Jednym słowem – szkoda. W wysokiej trawie mogło być produkcją lepszą, pod wieloma względami. Sytuacji nie uratowała nawet bardzo dobra rola Patricka Wilsona. Odgrywana przez niego postać była najjaśniejszym punktem w filmie, który, tak na marginesie, był zdecydowanie za ciemny. Finalnie wyszło coś bardzo przeciętnego, utwierdzającego w przekonaniu, że proza Stephena Kinga wciąż jest twardym orzechem do zgryzienia dla filmowców.


Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.