GryKulturaPublicystykaZestawienia

10 najlepszych gamingowych doświadczeń dekady [ZESTAWIENIE]

Radosław Furmaniak
Zestawienie gier
fot. Materiały prasowe

  1. Her Story

Her Story
fot. Materiały prasowe

Pojedyncze okienko komputera. Baza danych. Krótkie, niemówiące wiele nagrania kobiety. Morderstwo. Zasadniczo są to wszystkie informacje, jakie podaje nam gra w momencie jej uruchamiania. Za pomocą wyszukiwarki możemy wpisywać różne słowa kluczowe, zawarte w wypowiedziach kobiety, odkrywając kolejne klipy. Naszym zadaniem jest rozwiązać tajemniczą sprawę. Tylko tyle i aż tyle. To krótkie doświadczenie, które trudno nazwać pełnoprawną grą, wessało mnie na cały wieczór, sprawiając, że zapomniałem o prawdziwym świecie i czasie, rzucając się w archiwa, które dzielnie przemierzałem by odnaleźć wszystkie filmy. Taka prosta forma i oryginalny pomysł zasługują na uznanie i szersze grono odbiorców, zaś przedstawiona historia jest niebanalna, zmuszając gracza do myślenia i ostatecznego osądu. 


  1. Return of the Obra Dinn

Return of the Obra Dinn
fot. Materiały prasowe

Istnieją gry, których nie da się zaszufladkować do jednego gatunku, ponieważ wychodzą poza ramy i przynoszą powiew świeżości do branży. W przypadku Obra Dinn można raczej mówić o sztormie, biorąc pod uwagę, że gra twórcy Papers, Please wdarła się szturmem na różne rozdania nagród i miała swoje głośne 15 minut. Takiej rozgrywki ani stylu graficznego dawno już nie widziano (o ile widziano kiedykolwiek). Return of the Obra Dinn wciąga gracza na pokład statku Kompanii Wschodnioindyjskiej, który zaginął 4 lata wcześniej. Jako przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej musimy określić losy każdej osoby znajdującej się na statku. W poszukiwaniach należy uwzględnić, czy dana osoba przeżyła, a jeśli nie, to jakie były okoliczności jej śmierci.

Prawda odkrywana jest za pomocą magicznego zegarka, który cofa czas do pojedynczej chwili za każdym razem gdy gracz trafi na zwłoki któregoś członka załogi lub pasażera. Możliwe jest wówczas eksplorowanie zamrożonego w czasie momentu w celu przyjrzenia się każdej osobie twarzy oraz zebrania poszlak do identyfikowania kolejnych osób. A tych jest aż 60. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że wszystko zostało przedstawione w 1-bitowej grafice, nierzadko trudno jest odróżnić jedną postać od drugiej. Konieczne jest zatem zwrócenie uwagę na ich zachowanie, pozycję na statku, otoczenie i wydarzenie, po którym przestały się pojawiać. Wszystko to przekłada się na bardzo wymagającą grę logiczną, utrzymaną w niespotykanej marynarskiej konwencji.


  1. Hellblade: Senua’s Sacrifice

Hellblade Senua's Sacrifice
fot. Materiały prasowe

Nagrodzona na Game Awards w kategorii Games for impact, stworzona we współpracy z osobami zmagającymi się z problemami psychicznymi oraz w konsultacji ze specjalistami w tym temacie, Hellblade wciąga gracza w immersyjną podróż po Europie VIII wieku. Senua to młoda wojowniczka, która z mieczem w ręku i głową ukochanego u pasa wyrusza w podróż pełną wyzwań i upiorów – również tych drzemiących w niej samej. 

Hellblade może szczycić się wybitnym wykorzystaniem sztuki motion capture, klimatycznymi i zapierającymi dech w piersiach lokacjami a także płynną oraz dynamiczną mechaniką walki, ale to nie w tych elementach leży jego główna siła. To przede wszystkim historia opowiedziana oczami osoby chorej psychicznie. Przez całą rozgrywkę towarzyszyć będą graczowi głosy, komentujące każdy jego krok. Ekran co rusz płata graczowi figle, pokazując szczegóły, których prawdziwości nie możemy być pewni. Przygotujcie się na krzyki rozpaczy, obawę głównej bohaterki przed wkroczeniem w ciemności oraz wiele zbliżeń na jej przestraszone, pełne wyrazu oczy. 


  1. Gris

Gris
fot. Materiały prasowe

Kolejny laureat Games for impact różni się praktycznie wszystkim od poprzedniej produkcji. Gris to idealny przykład, że gry komputerowe to medium jedyne w swoim rodzaju, a niektóre tytuły nie sprawdziłyby się po przeniesieniu na inny format. Drżenie pada, w momencie kiedy stawiamy czoła porywistej wichurze. Słońce i księżyc podążające za naszymi ruchami, śledzące każde wychylenie drążka. Poczucie nieskrępowanej wolności i euforii, kiedy lecimy niczym ptak, bądź pływamy wśród niezwykłych w swej prostocie morskich istot. Zagubienia odczuwane, kiedy przemierzamy ruiny w poszukiwaniu tej właściwej ścieżki lub tkwimy w komnacie bez opcji ucieczki.

Gris to interaktywny, synestetyczny seans, pobudzający zmysły i hipnotyzujący gracza.  To zabawa kolorami, które pojawiają się na monitorze niczym na płótnie opętanego muzą artysty. To również niezwykle relaksująca podróż po platformowej krainie, prowadzącej nas symbolicznie przez kolejne stadia radzenia sobie z ciężkimi przeżyciami. Rozgrywka oferuje intymne, kameralne przeżycie, które polecam odbyć każdemu w spokojny wieczór, w zaciszu swojego domu. Nic tak nie pomaga zasnąć, jak relaksująca podróż zwieńczona swoistym katharsis.


  1. To The Moon

To The Moon
fot. Materiały prasowe

Na pierwszy rzut oka od tej gry może odrzucać praktycznie wszystko. Niezbyt ładna oprawa graficzna, rodem z RPGMakera. Do tego krótki czas rozgrywki (ok. 4 godziny). Sterowaniem które momentami irytuje topornością. Bardzo prosty i niestawiający żadnych wyzwań gameplay. Dlaczego więc znajduje się na tej liście i czemu polecam udać się w podróż w stronę księżyca? Jest to bowiem najbardziej wzruszający i emocjonujący tytuł, w jaki dane mi było zagrać. Powiem nawet więcej: przedstawia jedną z najbardziej wzruszających historii nie tylko w świecie gier wideo, ale na przestrzeni wszystkich mediów!

Fabuła opowiada o umierającym, starszym mężczyźnie, którego ostatnim życzeniem jest polecieć na Księżyc. Umożliwić mają mu to dwie osoby, w które wciela się gracz. Są to przedstawiciele firmy zajmującej się zmianą wspomnień. Za pomocą specjalnego urządzenia, ich zadaniem jest odbyć podróż przez wspomnienia klienta, a następnie zmienić je w taki sposób, by w swojej głowie osiągnął zamierzony cel i umarł ze spełnionym marzeniem. Coś prostego na papierze okazuje się bardzo trudne do wykonania, ponieważ przyjdzie im mieć do czynienia z wyjątkowo skomplikowanym przypadkiem…

To the moon to wspaniała gra o miłości, stracie i poświęceniu, która nie boi się stawiać trudnych pytań. Każdego, kto za niego chwyci, czeka rollercoaster emocji, lawirujący między radością, złością, zagubieniem i smutkiem. Sceptycy mogą uznać utwór za ckliwy i tani wyciskacz łez, ale sądzę, że warto się na niego otworzyć i pozwolić sobie na dawkę szczerych i prostych emocji w epoce batosu. 


  1. Journey

Journey
fot. Materiały prasowe

Od chwili, gdy do głowy wpadła mi myśl o przygotowaniu tej listy, wiedziałem, że ta pozycja musi się na niej znaleźć. Tak naprawdę to właśnie ona była główna inspiracja do jej sporządzenia. Journey to bowiem ucieleśnienie motywu przewodniego tego tekstu – doświadczenie gamingowe. Upadek z wysokości nie zabije nas w tej grze. Nie pojawi się przeciwnik, który nas pokona. Żadna przeszkoda nie jest nie do przejścia. Jedynym sposobem, żeby przegrać, jest zaprzestanie podróży i odłożenie gry na półkę. Journey otwiera przed nami wrota ogromnych pustyń, pustych świątyń oraz stromych podejść. Cel jest tylko jeden – dotrzeć na szczyt, majaczący przez całą rozgrywkę w oddali. Każdego, kto podejmie się pielgrzymki, czeka smagający wiatr, szerokie przepaście, zagadki i inne przeszkody, ale również przepiękne zdjęcia, muzyka śpiewająca w uszach oraz poczucie satysfakcji z pokonania każdego kolejnego etapu podróży.

Jeśli ktoś zdecyduje się na grę online, może spotkać na swojej drodze innych tułaczy. Nie wiadomo nigdy kim są. Porozumieć się z nimi można jedynie wydając pojedyncze dźwięki. Towarzysze mogą przychodzić i odchodzić. Idealnie wpasowuje się to w klimat produkcji, która stanowi ekranizację motywu podróży samego w sobie. To tytuł dla każdego. Weterana i laika. Dziecka i dorosłego. Każdy powinien odnaleźć w nim coś dla siebie. Tak samo jak w prawdziwym życiu bowiem, podróże są dla każdego, a tą szczególną możemy odbywać kiedy, jak i ile razy chcemy. 

Na tym właśnie polega magia gier komputerowych. Oferują całe nowe światy. Od wkroczenia w nie, dzieli nas tylko przycisk “Start”.


Bonus Round:

Umieszczam tu dodatkowo grę, która nie ukazała się w tej dekadzie, ale ma dla mnie szczególne znaczenie i zasługuje na uznanie i szersze grono odbiorców.


Cave Story (Doukutsu Monogatari)


Cave Story
fot. Materiały prasowe

Pamiętam doskonale dzień, kiedy wiele lat temu błądziłem po internetowych forach, szukając modów i dodatkowych postaci do którejś bijatyki ze świata Dragon Ball. Przypadkiem natknąłem się na post, który z wielkim sentymentem i uznaniem opisywał omawianą platformówkę. Zaintrygowany, wyposażyłem się w nią i po chwili wędrowałem po jaskiniach i innych świetnie zaprojektowanych lokacji, powoli wsiąkając w prezentowaną historię. Parafrazując znany tekst z reklamy: przyszedłem na chwilę, zostałem na dłużej i teraz jest to jedna z moich ulubionych gier.

Nie pamiętam, jak wiele razy przechodziłem ten tytuł. Zapewne dlatego, że oferuje bardzo wiele różnych zakończeń jak na taką produkcję. Za każdym razem odkrywałem coś nowego, zwracałem uwagę na inny szczegół oraz, co najważniejsze, zawsze bawiłem się tak samo dobrze. Różnorodność broni, zapadające w pamięć i dające się lubić postacie, bardzo dobrze zaplanowana krzywa trudności oraz ponadczasowa muzyka i styl graficzny (retro grafika 8-bitowa nigdy nie wyjdzie z mody) sprawiają, że nie tylko nie sposób się nudzić, ale i do tego tytułu przyjemnie się wraca.

Dodatkowo, ukryty poziom zapewnia takie samo wyzwanie jak najtrudniejsi bossowie w Dark Souls, bądź klasyczna Contra (lub Cuphead, jeśli ktoś tego nie pamięta).

Strony: 1 2

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.