AktualnościPublicystykaWywiady

Kinomural 2023. Rozmawiamy z Adrianą Prodeus o programie wydarzenia.

Karolina Kruk
Materiały prasowe z wydarzenia Kinomural w 2022 roku / fot. Jerzy Wypych

Tegoroczna edycja Kinomuralu zbliża się wielkimi krokami. Już niedługo noc we Wrocławiu rozświetlą wizualizacje i filmy z całego świata. Filmawka w tym roku obejmuje to wydarzenie patronatem medialnym i z tej okazji nasza redaktorka Karolina Kruk porozmawiała z Adrianą Prodeus, krytyczką filmową oraz współtwórczynią tego niezwykłego wydarzenia jako kuratorka, członkini jury konkursu OPEN CALL oraz moderatorka dyskusji o miejscu sztuki w przestrzeni publicznej. Adriana opowiada nam nie tylko o tym, jak została współtwórczynią Kinomuralu, ale również o zapleczu organizacji eventu, odpowiednim doborze filmów na ogromne ściany i tym, co w wydarzeniu lubi najbardziej.


Od jak dawna pracujesz przy Kinomuralu?

Dopiero drugi rok. Wcześniej byłam widzką tego festiwalu. Bardzo się cieszę, że zostałam zaproszona do współpracy, jest to dla mnie zaszczyt. To w moim przypadku zupełnie nowa praktyka. Od lat pracuję jako krytyczka sztuki i filmu, kuratorka wystaw i przeglądów filmowych. Byłam wicedyrektorką CSW Zamek Ujazdowski, kieruję festiwalem animacji Animator w Poznaniu. Ledwo co zamknęła się wystawa we Wrocławiu, której byłam kuratorką w Galerii Dizajn BWA. Chcę podkreślić, że praca na tych wszystkich polach nie przygotowuje do programowania Kinomuralu, bo ta forma jest jeszcze czymś innym niż sztuki wizualne i niż film.

Co masz dokładnie na myśli?

Mam na myśli, że my sobie ukuliśmy takie określenia: galeria pod gołym niebem, pokazy filmów na wielkich pustych ścianach na Przedmieściu Odrzańskim, ale żadne z tych określeń tak naprawdę nie oddaje tego, co można tu przeżyć w tę jedną noc w roku. Znajdujemy się w niezwykłej sytuacji, gdy oddziałuje sama przestrzeń; wideo projektowane na wielkich ścianach, często widocznych równocześnie, bo na przykład z podwórka między Wincentego, Niemcewicza, Jagiellończyka a Trzebnicką widać cztery ściany naraz… To generuje jeszcze jakąś inną wartość, której nie ma ani kino, ani wystawa prac wideo w galerii. Dlatego słowa, którymi opisujemy Kinomural zbliżają nas do tego, czym to doświadczenie jest, ale nie oddają go w pełni.

Myślę, że ciężko jest mimo wszystko takie doświadczenie opisać słowami po prostu i z tego też pewnie wynika ten problem. Wiem, że jesteś z Kinomuralem związana od dwóch lat, ale czy może wiesz czemu akurat Wrocław stał się miejscem, w którym odbywa się to wydarzenie?

Wrocław jest miastem, w którym jeszcze deweloperka nie zabudowała wszystkich wolnych przestrzeni pomiędzy starymi kamienicami, wciąż jest to miasto gdzie jest po prostu miejsce, żeby takie wydarzenie zrobić. Jest wspaniała kamieniczna architektura na Śródmieściu, która po prostu daje miejsce na dialog ze sztuką, a co najważniejsze, pomysłodawcy tego wydarzenia (Bartek i Piotr Bartos) są mieszkańcami Wrocławia. Są twórcami, producentami, którzy we Wrocławiu działają i to ich absolutnie autorski pomysł, oni czują genius loci i wiedzą, jak je wykorzystać. To są ludzie, którzy chodzą po mieście i się zastanawiają, czy ta ściana byłaby dobra i co można na niej pokazać. Trzeba mieć po prostu taką optykę, jaką oni mają. Wydaje mi się, że to dar absolutnie wyjątkowy, nie tylko w skali Polski, ale i Europy.

Zastanawia mnie też, skąd wziął się pomysł na Kinomural. Mówisz o tej optyce, o podejściu braci Bartosów. Rozumiem, że to na pewno kwestia ich wrażliwości i powiązania ze sztuką, ale czy jest jeszcze jakiś powód?

Ich należałoby o to zapytać. Z mojej wiedzy to jest tak, że obaj w jakimś stopniu są artystami, Bartek jest scenarzystą, producentem, Piotrek operatorem, animatorem, autorem zdjęć. Obaj są niespokojnymi duchami, lubią kreować nowe sytuacje, zderzać ze sobą różne treści, patrzeć, jaka będzie reakcja; po prostu mają taki artystyczny temperament, który zachęca do eksperymentowania. Mają też odwagę, żeby to robić. Pierwszy raz widzką Kinomuralu byłam podczas drugiej edycji w 2020 roku. Wtedy wydarzenie to przyjmowało różne formy, testowało sytuacje, pytało, co można zrobić w tej formie. Co się dzieje z budynkiem, kiedy wyświetli się na nim film, jak prace oddziałują na siebie nawzajem, czy widzowie wytrzymują długie formy, czy potrzebują, żeby to, co widzą, cały czas się zmieniało. Bartosowie prowadzili tego rodzaju próby i zafascynowało mnie to, że ktoś ma taką odwagę, żeby robić wydarzenie na świeżym powietrzu, dla kompletnie nieprzygotowanych widzów. 

Bo powiedzmy sobie szczerze: to nie jest robienie wystawy w galerii czy muzeum, gdzie przychodzą znawcy sztuki, tylko to jest sytuacja otwarta. Przychodzą przechodnie, ludzie którzy po prostu są ciekawi, co się dzieje, zostaje zamkniętych parę ulic we Wrocławiu dla ruchu aut i po prostu idzie nimi tłum ludzi. W zeszłym roku było to ponad 15 tysięcy widzów. To piękne patrzeć, jak dzieci włażą na płoty i zawieszają się na ogrodzeniach, oglądając ścianę DOBRANOCKI. Więc żeby w ogóle do takiej sytuacji doprowadzić, trzeba mieć wyobraźnię, chęć eksperymentowania, odwagę i siłę przekonywania, żeby namówić miasto i sponsorów do sfinansowania tego. Trzeba przekonać społeczność mieszkającą w tych kamienicach, na tych podwórkach, żeby chciała gościć u siebie artystów i publiczność.

Materiały prasowe z wydarzenia Kinomural w 2022 roku / fot. Jerzy Wypych

Wspomniałaś, że organizatorzy przechadzają się przez miasto i szukają odpowiednich budynków do wyświetlenia dzieł wizualnych, ale czy wiesz czy jest jeszcze jakieś kryterium doboru tych budynków?

Przeczytaj również:  Klasyka z Filmawką – „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, czyli prawdziwa szkoła uczuć

Tego mnie nauczyła zeszłoroczna edycja, kiedy zostałam zaproszona do współtworzenia Kinomuralu i wyobrażałam sobie, że to będzie jak robienie wystawy. Ten i ten artysta będzie świetny, mam super pomysły, żeby pokazać takie i takie prace, ale potem wszystko zderzyło się z realiami wielkiej ściany. Zeszłoroczna edycja nauczyła mnie, co dobrze w tej skali wypada, a co nie. Na przykład kiedy pokazujemy film na ścianie, która nie jest gładka, okna, uskoki, wypustki, jest niesymetryczna, ma swoją fakturę, to nie jest to samo co idealny ekran filmowy. Te warunki mają wpływ na to, jak ten film wygląda. Do tego dochodzi ruch, czyli to, że w powiększeniu najdrobniejsze poruszenie, zmiana tempa, ruch tylko w jednej części obrazu nagle stają się czymś ogromnym. Dlatego filmy które mają szybki montaż, dynamiczny ruch albo takie, gdzie dzieją się rzeczy na większej powierzchni, zyskują jeszcze więcej wyrazu kiedy pokazywane są na wielkiej ścianie. Trzeba uważać na ekspresję, żeby widza nie zamęczyć. Sami widzimy, jak działają na nas wielkie billboardy wideo, które migają, świecą. Umiejętne korzystanie z filmu projektowanego na ścianę jest naprawdę trudną sztuką.

W Polsce to jeszcze teren nie bardzo zbadany, dlatego w zeszłym roku został zaproszony z pokazem swoich filmów Peter Burr, nowojorski artysta, który specjalizuje się w pracach wideo przeznaczonych na ścianę; pracujących z nią, jak ruchomy fresk. Oglądanie jego instalacji na żywo dało mi dużo wiedzy i pomysłów, w jaki sposób ścianę wykorzystać jako medium. W tym roku Peter Burr znów przyjedzie i będzie pokazywał prace innych amerykańskich artystów, których ceni i wybrał na konkretną przestrzeń, którą mu zaoferowaliśmy. Doświadczenie w pracy z Kinomuralem pokazuje, że to wymaga dzieł site-specific. A do tego wszelkie powtórzenia, i loopy wybijają rytm, który w danym filmie jest wyczuwalny, na ścianie podkręcony tak bardzo, że wrażenie może być psychodeliczne, może wprowadzać w trans.

Zastanawia mnie też ten wybór konkretnych budynków, bo pierwsza edycja odbywała się na Nadodrzu, co stoi za zmianą na Przedmieście Odrzańskie?

Chodziło o to, żeby było więcej ścian w danym rejonie, żeby można było pokierować ruchem widzów od jednej ściany do drugiej tak, żeby nie dochodziło do jakiejś blokady. Kinomural to jednak duże wydarzenie i wąskie uliczki muszą być przystosowane do tego, żeby publiczność swoim tempem zwiedzała kolejne ściany. Organizatorzy szukali takiego rejonu miasta, w którym będzie kilka ścian obok siebie, pod ciekawym kątem, każda ściana oddalona na tyle, żeby można było ustawić projektory, co nie jest łatwe. W wielu miejscach na ścianach są namalowane murale przez co nie można tam pokazywać filmów, bo to będzie zbyt duża ingerencja w pracę audiowizualną. Przed takimi ścianami stoją też inne budynki lub urządzenia, które by zaburzały projekcję, albo rosną drzewa, których nikt nie chciałby wycinać. Paradoksalnie nie jest łatwo takiego miejsca, takich ścian znaleźć.

Wydaje mi się, że ważna jest też praca z mieszkańcami, kolejna edycja w tym samym miejscu pozwala oswoić się lokatorom z sytuacją. Mieszkańcy na początku zawsze są nieufni, traktują podejrzliwie taką inicjatywę. W tym roku będzie to kolejna noc na tych samych podwórkach, co pozwoli rozwinąć z nimi dialog. To jest bardzo ważne, żeby nie zmieniać co roku tego podwórka. Nie chodzi o ciągłe zasiedlanie nowych lokalizacji, jak np. w Survivalu, ale o to, żeby zagnieździć się w jakimś rejonie miasta w ramach przyjaznej koegzystencji, żeby to wydarzenie było otwarte dla wszystkich, żeby można było odpocząć jak ktoś się zmęczy, bo to też duże natężenie obrazów i dźwięków. Moim zdaniem tegoroczna lokalizacja jest idealna i jestem bardzo ciekawa jak wypadnie podczas Kinomuralu.

Też jestem bardzo ciekawa i cieszę się, że już niedługo się przekonamy! Przechodząc do tego, co będzie prezentowane na tegorocznej edycji chciałam zapytać cię, jak uważasz, jaka jest różnica między filmem, a dziełem wizualnym?

Trudne pytanie. Dzieła audiowizualne, które pokazujemy, czasami są częścią większej całości, czasami są specjalne stworzone na daną ścianę albo do niej dostosowane. Czasem bierzemy jakąś pracę danego artysty i kontaktujemy się z nim, prosząc go o rozszerzenie czy zwężenie w kontekście narracji lub długości trwania pomysłu. To ewoluuje, rzadko się zdarza że gotowy film od początku do końca jest wyświetlany na ścianie, ale czasami udaje się i tak, np. w przypadku Girl in the water Shi-Rou Huang. To też super sytuacja, wtedy służymy jako platforma ekspozycji gotowych prac artystów. Mimo wszystko, jednak zwykle dzieła są modyfikowane. To chyba najbardziej różni film od pracy audiowizualnej, bo rzadko kiedy może być on aż do takiego stopnia dostosowywany.

Ale pokazujemy też filmy i to tytuły nagradzane na różnych festiwalach, które można było wcześniej zobaczyć w zupełnie innym kontekście. Bardzo jestem dumna z tego, że udało mi się przekonać organizatorów do pomysłu, by pokazać film pełnometrażowy na jednej ze ścian, bo to jest coś, o czym marzyłam. To jest wydarzenie specjalne, europejska premiera pełnego metrażu Guli Silbersteina Cycles of creation. Filmu który jest szaloną medytacją nad tym, skąd wziął się świat i czy rzeczywistość, którą postrzegamy – zakładając że to swego rodzaju projekcja – jest  zaprogramowana przez jakiegoś stwórcę, przez istoty z innych wymiarów. Generalnie jest to alternatywna historia powstania Ziemi i historii człowieka. Płynna, absolutna jazda, która uwzględnia też dynamikę związaną ze sztuczną inteligencją, więc jest to bardzo ciekawa propozycja w tym kontekście. Żeby ja zobaczyć, trzeba się na nią zdecydować, zasiąść pod tą ścianą na ul. Niemcewicza 27, gdzie wcześniej jest pokazywana DOBRANOCKA i po prostu oddać się temu strumieniowi, który proponuje Guli Sioberstein. Wcześniej wydawało nam się, że ludzie lubią migrować między ścianami, chodzić i oglądać różne rzeczy. Dwa lata temu miał miejsce koncert Maćka Bączyka i Agi Jarząb, który robili animację i muzykę na żywo na ścianie, a obserwowanie ich, tego jak pracują jednej, większej całości w ramach Kinomuralu było hipnotyczne; fascynujące, więc w tym roku zdecydowaliśmy się na długi film Guli Silbersteina.

Kolaż materiałów prasowych / Kinomural

Widzę, że bardzo ekscytuje cię to, że ten film pojawi się w tym roku na Kinomuralu, czego jeszcze twoim zdaniem nie można odpuścić na tegorocznej edycji? Czy jest coś co szczególnie skradło twoje serce?

Przeczytaj również:  „Zarządca Sansho” – pułapki przeszłości [Timeless Film Festival Warsaw 2024]

Myślę, że nie można odpuścić mojej ulubionej ściany KALEJDOSKOP DOZNAŃ, czyli ściany w dużym stopniu abstrakcyjnej, psychodelicznej. Znajdują się na niej surrealistyczne prace, np. Jamie Wolfe, ekspresyjne rysunki, dużo groteski, łamania widzowskich przyzwyczajeń. Generalnie każdy set jest powtarzany trzy razy i można na konkretny tytuł w secie się nastawić, jeśli ktoś chce koniecznie go zobaczyć, a nawet do niego wrócić. Najczęściej jednak ten strumień projekcji sam nas niesie. Wyjątkowa jest praca, która powstała zbiorowo, w pracowni filmu animowanego na ASP we Wrocławiu. Wspaniała instalacja studentów Agnieszki Jarząb, która już wcześniej  występowała na Kinomuralu, więc bardzo dobrze zna tę specyfikę. Przez cały rok pracowała z grupą studentów animacji nad wspólnym filmem i było to bardzo ciekawe, bo ten jest odpowiedzią na tegoroczne hasło, „Odmienne stany świadomości”. Wielu artystów dało swój głos i pomysły, które połączyły się we wspólną całość. Nigdzie indziej czegoś takiego się nie zobaczy. 

Na koniec chciałabym zapytać cię, jak uważasz, dla kogo jest ten festiwal? Dla artystów, plastyków czy dla filmowców stricte?

Przede wszystkim dla widzów, którzy baliby się pójść do galerii, którzy nie chodzą na festiwale filmowe, bo nie interesuje ich to, nie mają na to czasu albo uważają, że to jest dla jakiegoś zamkniętego, elitarnego grona. To co jest w Kinomuralu najpiękniejsze to to, że jest demokratyczny. Owszem, jest to też platforma dla artystów i filmowców, którzy mogą na tym spotkaniu odkryć nowe rzeczy, ale przede wszystkim dla widzów, którzy być może pierwszy raz będą doświadczali sztuki współczesnej w takim wydaniu. Na pewno pierwszy raz będą ją oglądali na wielkich ścianach i reakcje będą bardzo różne. Jedne entuzjastyczne, ludzie którzy przychodzą całą ekipą, jak na imprezę, żeby się dobrze bawić, inni przypadkowo do nas trafiają i dopiero na miejscu wszystko odkrywają. Są osoby którym się to nie podoba, są ludzie którzy są zachwyceni. Weźmy pod uwagę, że to jest tylko jeden wieczór i trzeba zdążyć na 19:30, skończyć o 22:00 i wyciągnąć z tej imprezy jak najwięcej. Ten limit czasowy narzuca dużą intensywność tego wydarzenia. Ja bym naprawdę zachęcała każdego, kto nie miał z Kinomuralem żadnej styczności, żeby przyszedł i się z nim zapoznał, bo to jest artystyczny trip za darmo dla każdego, nie trzeba znać żadnego kontekstu. Pokazujemy program dla dzieci, które potem często zostają z rodzicami na późniejszych pokazach. Można przyjść z psami, które nie boją się tłumu, usiąść na trawie, na ziemi, stać albo krążyć między ścianami. To wydarzenie dla każdego. Również dla twórców, którzy mogą się zainspirować i w przyszłym roku nadesłać swój film na OPEN CALLA, jest to cudowna platforma do nawiązania nowych kontaktów i tworzenia pomysłów. 

Mam nadzieję, że w tym roku wiele osób będzie miało okazję nie tylko zobaczyć, ale też zainspirować się tegoroczną edycją. Dziękuję ci serdecznie za rozmowę i przybliżenie idei Kinomuralu.

Dzięki, mam nadzieję, że się zobaczymy!


W tym roku Kinomural zaprasza wszystkich do przeniesienia się w „Odmienne stany świadomości” 23 września o godzinie 19:30. Pełny program wydarzenia dostępny jest na stronie: https://kinomural.com. Przyjdźcie i przekonajcie się sami, co dzieje się, kiedy sztuka audiowizualna łączy się z tkanką miejską.

Korekta: Łukasz Al-Darawsheh

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.