Recenzje

“Sny wędrownych ptaków” [RECENZJA]

Andrzej Badek

Na skutek sukcesu serialu Narcos, Kolumbia przestała być dla wielu postrzegana jako jeden z odległych i nieznanych krajów położonych na południe od Stanów Zjednoczonych. Pablo Escobar w Medellin oraz kartele z Cali zaczęły się kojarzyć z gorącą latynoską krwią, niebezpiecznymi sicarios, ale również tańcami, muzyką i bujną przyrodą. Ciro Guerra  postanowił pokazać kolumbijski handel narkotykami od strony dużo bardziej pierwotnej, poprzedzającej czasy kokainowych baronów; sięgając do obyczajów plemiennych, uzupełniając historię serialu, a jednocześnie tworząc obraz równie hipnotyzujący jak w swoim poprzednim W objęciach węża.

Zobacz także: “Skate Kitchen” – Recenzja

Sny wędrownych ptaków podzielone są na kilka rozdziałów, które istotnie różnią się klimatem przekazywanej historii i jednocześnie stopniują gęstość klimatu. Rozpoczynamy zatem od poznania bohaterów podczas ich tańców plemiennych. Główny bohater stara się rękę swej wybranki i musi w tym celu sprostać ogromnym wyzwaniom stawianym przez jej matkę. Otwiera to pole do podróży do sąsiednich plemion i spotkania hipisów, którzy napędzają popyt na miejscową marihuanę. Protagonista, wraz ze swoim przyjacielem szybko zdają sobie sprawę z potencjału zachcianek młodych Amerykanów i angażują współplemieńców w hodowlę cennej rośliny na szeroką skalę.

Kadr z filmu “Sny wędrownych ptaków”.

W pierwszej części filmu dominuje lekki klimat, okraszone szczerym, niewymuszonym humorem dialogi niewinnych młodzieńców maszerujących po bujnie porośniętych lasach i oblanych wspaniałymi kolorami pustyniach stanowią preludium do kolejnych faz, gdy interesy czy rodzina mają wymazać z pamięci niewinne przyjaźnie.

Bardzo prędko okazuje się, że za amerykańskie dolary można kupić samochód, zbudować dom i nabyć broń do obrony swoich interesów. Błyskawiczny skok technologiczny, połączony z drastyczną zmianą stylu życia nie wymazuje jednak poczucia plemiennej przynależności, nie eliminuje wiary w sny i wróżby. Te plemiona mają już wkrótce stać się rodzinami, z których wywodzić się będą wielcy bossowie narkotykowi, których bać się będą Amerykanie.

Przeczytaj również:  „Furia", czyli arturiańska legenda, której nie znaliście [RECENZJA]
Zobacz także: “303. Bitwa o Anglię” – Hacksaw Ridge na miarę naszych możliwości – Recenzja

Ogromną zaletą Snów wędrownych ptaków jest brak oceny bohaterów przez reżysera. Żadna z postaci na ekranie nie gra głównej roli przez cały film, każda natomiast ma wiele na sumieniu. Guerra patrzy na nich jak na postaci z tragedii. Spokojna i zielona kraina kolorowych ludzi pod wpływem ingerencji twardego narkobiznesu dąży ku nieuniknionej tragedii okupionej krwią Kolumbijczyków.

Reżyser w swoim najnowszym dziele znów pokazuje, jak zahipnotyzować widza. Po minimalizmie czarno-białej puszczy amazońskiej z poprzedniej produkcji, przyszedł czas na kolory. Te współgrają idealnie z tonem opowieści, kreśląc obraz Kolumbii jako kraju niebezpiecznie pięknego, pociągającego i jednocześnie przerażającego w bezwzględności moralnych kodeksów jej mieszkańców.

Minęło już kilka dni od mojego seansu Snów wędrownych ptaków. W międzyczasie nie było ani jednego, w którym moja myśl nie uciekłaby do Ameryki Południowej. Jeśli kochacie piękną przyrodę oraz chcecie zobaczyć subtelny prequel Narcos, który rozkocha Was w Kolumbii, to polujcie na ten film. A ja z fascynacją wyczekuję już kolejnych okazji do spotkania z Guerrą i innymi znakomitymi twórcami Ameryki Łacińskiej.

Ocena

8.5 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.