Wybrane Pokazy Galowe – podsumowanie 24. MFF Nowe Horyzonty
Sala nr 1 stała się po raz kolejny główną przestrzenią dla projekcji filmów nagrodzonych na festiwalach w Cannes, Wenecji, Locarno, Rotterdamie, na Sundance i na Berlinale. Łącznie 18 tytułów ściągało codziennie tysiące osób na pokazy. Za popularnością tytułów idzie również wyścig o miejsca na seanse, dlatego poniżej omówię nie wszystkie, a 7 tytułów, na które udało mi się wybrać i które prezentowane były w ramach cyklu Pokazów Galowych na tegorocznym festiwalu w sali na parterze kina Nowe Horyzonty.
Podczas wyboru filmów wahałam się między A Different Man a Bestią. Ostatecznie zdecydowałam się na ten drugi tytuł, który też jako jedyny z Pokazów Galowych jest dostępny online. Nowy film Bertranda Bonello zdecydowanie zachęca do seansu aktorskim duetem Lèi Seydoux i George’a MacKaya. Aktor specjalnie do tej roli nauczył się języka francuskiego. Obraz jest niezwykle aktualny, poruszając tematykę sztucznej inteligencji, jednak nie skupia się na niej przez cały czas, co daje widzowi chwilę na złapanie oddechu i cieszenie się fragmentami stylizowanymi na wcześniejsze epoki. Chociaż złapanie oddechu niekoniecznie jest dobrym określeniem, bo Bonello zarzuca widza obfitością wątków, których powiązania ciężko odkrywać na bieżąco przez przedstawienie każdego z nich w innym gatunku filmowym. Nie będę ukrywać, że ten zabieg bardzo mi się spodobał w trakcie filmu, jednak po seansie wydawał się być zbyt przytłaczający. Poza samym seansem zaciekawiło mnie ukrycie napisów końcowych pod postacią kodu QR.
Crossing to zdecydowanie najcieplejszy film, jaki obejrzałam podczas tegorocznego festiwalu. Levan Akin przedstawia nie tylko historię podróży dwójki nietypowo połączonych bohaterów, ale też poszukiwania i odnajdywania niekoniecznie tego, co było celem poszukiwań. Pięknie obrazuje proces otwierania się na nowe, zarówno w kontekście różnic kulturowych, pokoleniowych, jak i społecznych. W końcu główni bohaterowie to emerytowana nauczycielka i młody chłopak, Gruzini, którzy z konserwatywnego państwa kierują się do znacznie bardziej otwartej Turcji, gdzie zanurzają się w społeczności osób trans. Zaskakujący w tym wszystkim jest obraz Stambułu przedstawionego jako ostoja dla tych, dla których w Gruzji (i zapewne nie tylko) nie ma miejsca. Dla prezentowanej historii ważna jest informacja pojawiająca się na początku filmu, która mówi o tym, że zarówno język gruziński, jak i turecki są neutralne płciowo.
Musical, transmafiozo i gangsterka brzmią jak iście wybuchowe połączenie i w istocie, takie jest! Jacques Audiard pokazał, że nie ma motywów niemożliwych do połączenia. Emilia Pérez w hiszpańskich rytmach przedstawia poruszającą historię zmian życiowych dwóch bohaterek, otuloną genialną choreografią i świetną muzyką. Zdecydowanie nie jest to typowy musical. W mojej opinii jest on uniwersalny na tyle, że spodoba się również antyfanom tego gatunku, bo jest po prostu bardzo satysfakcjonującym seansem uzupełnionym o utwory wzbogacające fabułę. Szczególnie wyróżnia się tańcząca Zoe Saldaña, która zdecydowanie skradła to show!
Skoro już przy kradnięciu show jesteśmy, to w Love Lies Bleeding zrobiła to Katy O’Brian, której Kristen Stewart dotrzymywała kroku. Rose Glass z Weroniką Tofilską świetnie połączyły gatunki, bo mamy tu zarówno romans, jaki i thriller, ale też kryminał, horror czy elementy sci-fi. Fabuła wydaje się być jedynie tłem dla reżyserskiej zabawy gatunkami, która bawi, wzrusza i odraża widza, a mimo wszystko ciężko podczas seansu złapać oddech, kiedy na ekranie tyle się dzieje! Jest to zdecydowanie seans gwarantujący rozrywkę na wysokim poziomie, a w całym tym miszmaszu każdy ma okazję znaleźć coś dla siebie.
Motocykliści wjechali na ekran sali nr 1 z Austinem Butlerem na czele. Historia opiera się na zdjęciach i reportażach Danny’ego Lyona i z tego miejsca chciałabym pochwalić świetny casting oraz nawiązania do oryginalnych zdjęć. Jeff Nicholas w przedstawieniu The Vandals, chicagowskiego klubu motocyklowego, wykorzystał charyzmatyczną narrację prowadzoną przez Jodie Comer. Wprowadza ona widza w życie partnerki mężczyzny, dla którego nie ma nic ważniejszego niż dźwięk silnika i wiatr we włosach podczas jazdy. W całej opowieści można zauważyć niezwykłą męską wspólnotę, której przewodzi Tom Hardy. Bohater robi to w taki sposób, że chyba każdy chciałby zostać jej częścią. Chociaż na chwilę, chociaż na dwie godziny seansu.
Po niezaprzeczalnym sukcesie Biednych istot, Lánthimos wraca z kolejnym wyczekiwanym tytułem. Rodzaje życzliwości po elektryzujących trailerach przyciągnęły na festiwalu ogromną widownię. I nie ma czemu się dziwić, bo obsada jest iście gwiazdorska (m.in. Emma Stone, Margaret Qualley, Hong Chau, Jesse Plemons, Willem Dafoe). Nie będę jednak ukrywać, że mnie skusił również soundtrack, w którym nie zabrakło hitów sprzed lat – takich jak Sweet dreams – i tańcząca w zwiastunie Emma Stone. Być może trailery zwiastowały szalone historie, ale nie sądziłam, że będą one aż tak zwariowane i momentami groteskowe. Seans trzech historii gwarantuje całą gamę emocji, od radości, przez irytację, smutek, odrazę po złość. To, z jaką finalnie wyjdzie się z sali, wydaje się być loterią, dlatego warto wziąć w niej udział.
The Outrun, godzenie się z przeszłością i genialna Saoirse Ronan w jednym. A dodatkowo bardzo surowy obraz choroby alkoholowej, którego brakuje w kinie. Alkoholizm nie wybiera, może mieć każdą twarz, a w The Outrun przybiera postać młodej, wykształconej kobiety z ambicjami. Kobiety, która postanowiła zawalczyć o siebie, a jej droga usłana jest nie płatkami róż, a ich kolczastymi łodygami, które co rusz rozdrapują stare rany. Mimo wszystko jest to seans podnoszący na duchu, dodający otuchy przy życiowych zmianach. Saoirse Ronan zdecydowanie jest obiecującą postacią w kinie, a jej najnowszą rolę pozwolę sobie ocenić jako najlepszą dotychczas. Być może w marcu będzie nam dane zobaczenie jej na czerwonym dywanie w drodze po statuetkę. Kto wie?
Pokazów galowych wartych uwagi było zdecydowanie więcej niż tych kilka tytułów, o których wspomniałam wyżej. Wiele z nich budziło liczne dyskusje i skrajne emocje, które z pewnością pojawią się również, kiedy filmy te trafią do codziennych repertuarów kin. Niemniej oglądanie ich podczas festiwalu na zapełnionej po brzegi, największej sali kina Nowe Horyzonty ma swój klimat, którego nie warto sobie odmawiać.
korekta: Anna Czerwińska