Advertisement
NetflixRecenzjeSeriale

“Chilling Adventures of Sabrina” – część 3, czyli powrót nastoletniej czarownicy [RECENZJA]

Ludwika Sieczkowska
Chilling Adventures of Sabrina
Chilling Adventures of Sabrina, mat. prasowe

Na wjeździe do serialowego miasteczka Greendale widnieje tabliczka, która informuje wszystkich przyjezdnych, że jest to miejsce, w którym przez cały rok można poczuć atmosferę Halloween. Podobne uczucie z pewnością ma widz, który obejrzy nową odsłonę przygód nastoletniej czarownicy. Uczucie lekkiej grozy i zaintrygowania, które odbiorca miał już w poprzednich odsłonach serialu Chilling Adventures of Sabrina, przywita go już od pierwszej sceny. 

Może dla nas minęło 10 miesięcy od ostatniej serii, ale przeskok czasowy w pierwszym odcinku nowej jest naprawdę niewielki; wydarzenia trzeciej części przygód nastoletniej czarownicy powracają zaledwie kilka tygodni po wydarzeniach z poprzedniego sezonu. Rok szkolny trwa w najlepsze, a wesołe miasteczko odwiedza rodzinną miejscowość nastoletniej czarownicy – ale zarówno w piekle, jak i na ziemi nie dzieje się za dobrze.

Jak zawsze głównym wątkiem są losy tytułowej bohaterki. Tym razem Sabrina Spellman skupia się głównie na aspekcie piekielnym, czyli rywalizacji o tron piekła oraz jej próby odzyskania Nicka i  aspekcie ziemskim, czyli jej relacji rodzinnych i nagłej decyzji dotyczącej zostania cheerleaderką (serio). Mam wrażenie że postać Sabriny rozwija się, ale tylko pod niektórymi względami – jej decyzje cały czas pozostają impulsywne i często naiwne. Kiernan Shipka po raz kolejny udowadnia, że została stworzona do roli wiecznie 16-letniej czarownicy z Greendale. 

Chilling Adventures of Sabrina
Chilling Adventures of Sabrina, mat. prasowe

Jak zawsze nowa część Sabriny przynosi nam więcej informacji dotyczących świata magicznego. Tym razem widzimy więcej z perspektywy ciotek Sabriny, które są zmuszone do prowadzenia tego, co zostało z Kościoła Nocy po wydarzeniach z ostatniego odcinka drugiej serii. Podczas gdy Zelda zmaga się z byciem głową kościoła, a Hilda kontynuuje swój niezwykle udany związek z właścicielem lokalnej księgarni, kuzyn Ambrose i Prudence wyjeżdżają z Greendale w celach znalezienia, a następnie zabicia Blackwooda. Przy wypakowanych akcją losach wiedźm, często wątek wiernych, ale śmiertelnych przyjaciół Sabriny wygląda dość słabo. Ale i tak wątek Theo pozostaje jedną z najlepiej poprowadzonych opowieści w tym sezonie. Wraz z upływem czasu przygody grupki zwykłych licealistów coraz bardziej wchodzą w świat magiczny i tym samym stają się coraz bardziej interesujące. Szkoda, że ich postacie nadal są dość schematyczne, a nawet i kartonowe.

Przeczytaj również:  "Hotel na skraju lasu" - chropowaty debiut [RECENZJA]

Mimo tego, że Mary Wardwell i Lilith nareszcie są dwiema osobnymi istotami, to jednak obie pozostają w tle. Mary Wardwell zajmuję się prowadzeniem lekcji, a Lilith pozostaje zawsze wierna swojej roli mrocznej wróżki chrzestnej Sabriny, kontynuując tłumaczenie jej świata magicznego i (teraz też) piekielnego. Wątek Lilith niestety, ale pozostawia wiele do życzenia i jest jednym z moich największych rozczarowań. W poprzedniej części poznaliśmy jej historię, jak z roli posługaczki Lucyfera stała się królową piekła. Wydawałoby się, że to jest szczęśliwe i jedyne słuszne zakończenie dla pierwszej kobiety na świecie, ale już w pierwszym odcinku nowej serii widzimy, że ten sezon nie będzie dla niej łaskawy.

Ale czy świat Sabriny zaczyna powoli przypominać świat starszego, groźnego Riverdale?

Paradoksalnie, dla mnie pozostaje nadal bardziej realny niż świat Riverdale, ale w pewien sposób podobieństwo tych produkcji jest nieuniknione, ponieważ seriale są robione przez tych samych twórców, ludzi, którzy zdecydowanie lubią ubierać swoje bohaterki w stroje cheerleaderek, a bohaterów rozbierać z koszulek. Jednym z ich grzechów w obu historiach jest niestety niewykorzystywanie i prawie zapominanie o ważnych postaciach drugoplanowych, często granych przez niezwykle utalentowanych aktorów. Kolejnym grzechem na pewno są dialogi – często drewniane, często tak głupie, że aż śmieszne. Trzeba przyznać, że czasem i Riverdale i Chilling Adventures of Sabrina przypominają stare, dobre Glee, w którym każdy odcinek był przepełniony momentami musicalowymi. W świecie Sabriny elementy muzyczne są tak wlepione w fabułę, że (prawie) nie przeszkadzają, a nawet czasem czynią seans milszym, czego niestety nie można powiedzieć o Riverdale.

Chilling Adventures of Sabrina
Chilling Adventures of Sabrina, mat. prasowe

Fani horroru czy wyszukiwania easter eggów, po raz kolejny znajdą kilka smacznych kąsków. Pomijając odniesienie do Czarnoksiężnika z Krainy Oz przy pierwszym zejściu do piekła, odnajdziemy też kilka odniesień do Riverdale (wiem, szokujące!). Ciekawe, czy sceny w białych strojach i wiankach były inspirowane Midsommar? 

Ta część przygód nastoletniej czarownicy daje nam fabułę, która w przemyślany sposób od początku zmierza do dwóch finałowych odcinków. O ile finał sezonu może pozostawić niedosyt, a nawet zdenerwować widza, to jednak czuć, że twórcy wiedzieli, co chcą osiągnąć. I zdecydowanie trzeba go oceniać jako całość, ponieważ każdy odcinek jest wypchany fabułą i akcją.

Przeczytaj również:  "Hotel na skraju lasu" - chropowaty debiut [RECENZJA]

Teraz pozostaje nam tylko modlić się do Lilith, żeby czwarta część serialu jednak była lepsza od swojej poprzedniczki. Jeżeli zatęsknicie za wiedźmami z Greendale – zawsze możecie obejrzeć serial jeszcze raz lub wpaść do sąsiedniego Riverdale.

Ocena

6.5 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.