Advertisement
FestiwaleMillennium Docs Against Gravity 2023Recenzje

Poète maudit? Recenzujemy “Kino według Godarda” z Millennium Docs Against Gravity

Kamil Dormanowski
Materiały prasowe MDAG / Photo by Gilbert UZAN/Gamma-Rapho via Getty Images

Zmarły we wrześniu 2022 roku Jean-Luc Godard zostanie zapamiętany jako jeden z najgłośniejszych i najczęściej komentowanych artystów w historii kina. Pionier praktycznie jednoznacznie kojarzony z francuską Nową Falą i ucieleśnienie reżysera jako w pełni niezawisłego autora, lecz także człowiek trudny w obyciu, polityczny radykał oraz nieprzewidywalny burzyciel wartości. Gdziekolwiek pojawi się nazwisko Francuza, tam z łatwością znajdą się skrajne opinie na jego temat – od absolutnego oddania aż po pogardę. Składa się to na dychotomiczny, często pełen niedomówień obraz publiczny tego twórcy. Dokumentalny film Cyrila Leuthy’ego, choć ukończony jeszcze przed śmiercią Godarda, jest więc świetną okazją, by upamiętnić twórczość ikony kina i rozwiać wiele wątpliwości dotyczących jego życia.

Narrację produkcji od początku poprowadzono w przystępny dla widza sposób: została podzielona na cztery rozdziały, z których każdy podejmuje konkretną epokę artystycznego i prywatnego życia Godarda. Wyodrębniają się motywy przewodnie, a cezury wprowadzają przejrzysty ład strukturalny kosztem pominięcia lub zmarginalizowania niektórych wątków. Selekcji poddane zostały też omawiane filmy reżysera, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że można się ich doliczyć ponad stu. Każdej części towarzyszą po dwatrzy dzieła będące przedmiotem wspomnień i kluczem do zrozumienia tytułowej postaci. Nie znajdziemy tu jednak ich wyczerpującej interpretacji, a niektóre słynne produkcje, takie jak Masculin Féminin bądź Alphaville, prawie w ogóle nie zostały przytoczone. Do utraty tchu i Chinka są zaś przedstawione wspaniale, reprezentując kolejno narodziny Nowej Fali i polityczne fascynacje Godarda. Wzbogacono je też archiwalnymi opiniami widzów z czasów premiery oraz wypowiedziami współczesnych znawców, co daje bogaty i w miarę pełny obraz recepcji.

Przeczytaj również:  „Moje lato z Carmen” – Piękno prostoty z przybraniem [RECENZJA]
Materiały prasowe MDAG / Photo by Jean-Louis SWINERS/Gamma-Rapho via Getty Images

Biorąc to pod uwagę, film będzie najodpowiedniejszy dla osób, które miały okazję obejrzeć niewiele dzieł Francuza lub dla tych niezaznajomionych jeszcze z jego twórczością. Pasjonaci tematu zapewne będą już znali wiele z przytoczonych faktów i opinii, ale ekranowe obejście się z sylwetką twórcy jak najbardziej może również ich zachęcić. Wspomnianych wyżej materiałów historycznych jest bowiem tyle, iż nawet najbardziej zagorzali fani znajdą coś nowego, a sam Godard nie jest ani nazbyt gloryfikowany, ani przedstawiony wyłącznie przez pryzmat odstręczających cech charakteru. Twórcom udało odnaleźć się narracyjny złoty środek, a opinie pozostawiono osobom osobiście związanym z reżyserem, których wypowiedzi wydają się szczere, wyczerpujące i nieskrępowane kierunkiem dokumentu. Nieocenioną zaletę stanowi fakt, iż nie skupiono się wyłącznie na głośnym okresie nowofalowym – połowa filmu to dzieje Godarda będącego już w średnim wieku. Część ta przedstawia człowieka, który pogodził się ze swoją przeszłością, zerwał z wizerunkiem niepoprawnego poète maudit i szuka nowych form ekspresji – z naprawdę dobrym skutkiem podjęto próbę demitologizacji tej postaci, a co za tym idzie, pokazania jej od bardziej ludzkiej strony. W takim wydaniu wzbudza sympatię i okazuje się być zaskakująco czarujący.

Brakuje jednak w filmie Leuthy’ego epilogu, który zręcznie podsumowałby przedstawione wydarzenia. Opowiadana biografia kończy się bowiem na późnych latach 90., a sam Godard tworzył jeszcze w wieku XXI. Nawet krótkie spojrzenie na ostatnie dzieła reżysera i jego artystyczny kierunek w tym okresie mogłoby dać pełniejszy obraz jego twórczości i ustanowić klamrę kompozycyjną całego dokumentu. Nie trudno zauważyć, że urwanie narracji przy Histoire(s) du cinéma ma swój wymiar symboliczny, ale pozostawia niejasne punkty narracyjne. Lepszym rozwiązaniem wydaje się dodanie jeszcze jednego rozdziału i wykorzystanie na pewno licznych materiałów archiwalnych z ostatnich dwóch dekad – jest to tyle długi okres, że aż szkoda, iż go pominięto.

Przeczytaj również:  Filmawka na Great September Showcase Festival & Conference 2024 – na jakie koncerty najbardziej czekamy?

Mimo niedociągnięć, Kino według Godarda to przystępny i przejrzysty w swojej formie film, w którym znajdzie interesujące dla siebie wątki każdy, kto chce spędzić niecałe dwie godziny z dziedzictwem artystycznym tytułowego reżysera. Pozostaje przy tym nieoceniony jako wprowadzenie do dzieł francuskiego autora, a także pomnik upamiętniający jego burzliwe życie, które niezaprzeczalnie i nieodwracalnie wpłynęło na dzieje kina. Wraz ze śmiercią Godarda zamknęła się pewna epoka, zasługująca na swoje dokumentalne epitafium. Jest to więc najlepsza chwila, by zobaczyć obraz Cyrila Leuthy’ego.

 

Korekta: Piotr Ponewczyński

Ocena

7.5 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.