By Krzysztof Kieślowski – sylwetka mistrza i przegląd jego twórczości [FELIETON] [CZĘŚĆ 1.]
W dniach 13-15 września w Sokołowsku odbędzie się 9. Festiwal Hommage à Kieślowski. Z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć życiorys oraz twórczość Krzysztofa Kieślowskiego, bazując na jego autobiografii. Jego filmy do dziś poruszają umysły i serca widzów na całym świecie. Począwszy od drogi reżysera ku filmowemu światu, aż po tworzenie telewizyjnego „Dekalogu” i światowych produkcji takich jak trylogia „Trzy kolory”, Kieślowski pozostał wierny swoim ideałom i utrwalił się w historii jako twórca kina moralnego niepokoju.
Młodość
Miłość do kina narodziła się w małym Krzysztofie, tak samo jak w bohaterze filmu “Cinema Paradiso”, gdy razem z kolegami z Sokołowska podglądał filmy z dachu domu kultury. Po skończeniu podstawówki młody Kieślowski bez pomysłu na przyszłość trafił do szkoły pożarniczej, która za darmo oferowała internat, wyżywienie i przyjmowała wszystkich. Po kilku miesiącach w tej szkole Krzysztof zechciał zdobyć lepsze wykształcenie. Dzięki dalekiemu wujkowi z Warszawy dostał się do Państwowego Liceum Techniki Teatralnej. To tam nauczył się najwięcej w całym swoim życiu i zapragnął zostać reżyserem teatralnym, a jedyną drogą do osiągnięcia tego celu było ukończenie studiów w Szkole Filmowej. A żeby się tam dostać, nawet on miał niemały problem. W międzyczasie realizował szalone pomysły, aby uciec od obowiązkowej służby wojskowej np. schudł do poziomu aż 16 kilogramów niedowagi, innym razem udawał schizofrenika. Na szczęście przy trzecim podejściu udało mu się dostać na wymarzone studia.
Okres spędzony w Szkole Filmowej był dla reżysera o tyle rozwijający, że zapewnił mu możliwość oglądania najlepszych filmów bez cenzury i rozmawiania o nich. Dopiero wtedy poznał kino Bergmana, Felliniego, Tarkowskiego. Był to także czas zawiązywania zawodowych przyjaźni z Agnieszką Holland, Krzysztofem Zanussim, Andrzejem Titkowem i Andrzejem Wajdą. Razem stworzyli oni bardzo silną grupę inteligentów, która w latach 70-tych zainicjowała nowy rozdział polskiej kinematografii, który określa się mianem kina moralnego niepokoju.
Zobacz również: Tekst o filmie “Stroiciel Himalajów”
Pierwsze filmy
Po ukończeniu szkoły filmowej Krzysztof Kieślowski był zainteresowany robieniem wyłącznie filmów dokumentalnych. Dyplomowa etiuda “Z miasta Łodzi”(1969) to portret miasta i jego mieszkańców układających sobie życie w powojennej rzeczywistości.
“To był film o Łodzi, o mieście, które wtedy znałem dobrze, bo żyłem tam przez kilka lat, które właściwie bardzo kochałem. Było okrutne, ale i niezwykłe, malownicze z powodu rozwalających się domów, rozwalających się klatek schodowych, ludzi.“
Kolejnym dokumentem w dorobku reżysera zostało zlecenie Wytwórni Filmów Dokumentalnych na film “Byłem żołnierzem”(1970).
“Mówił o żołnierzach, którzy stracili wzrok podczas drugiej wojny światowej. Ci żołnierze właściwie cały czas siedzą przez kamerą i mówią. Zapytałem ich, co im się śni, i to było tematem tego filmu.”
Filmy z tego okresu pokazują, jak bardzo artysta pragnął być blisko prawdziwego życia, analizując uczucia, emocje i stan psychiki swoich bohaterów. Świadczą o tym poszczególne tytuły: “Refren”(1972) obrazujący papierkową pracę w zakładzie pogrzebowym, “Prześwietlenie”(1974) o ludziach chorych na gruźlicę i zwierzających się ze swoich lęków, “Siedem kobiet w różnym wieku”(1978) dokumentujący życie siedmiu tancerek baletowych na różnych etapach kariery oraz “Z punktu widzenia nocnego portiera”(1977) opowiadający o miłośniku dyscypliny, który dzieli się z widzami swoimi przemyśleniami na temat młodszego pokolenia i ludzi nieszanujących jego pracy.
W epoce PRL-u reżyser nie mógł uciec od stworzenia produkcji pokazujących funkcjonowanie zakładów robotniczych, opartych na biurokracji i ustaleniach partyjnych. Pierwszym tego typu filmem w jego dorobku była “Fabryka” (1980), stosunkowo jeszcze niezbyt kontrowersyjna w porównaniu z “Robotnicy’71: nic o nas bez nas”, “Życiorysem” (1975) i “Nie wiem”(1977). To właśnie te filmy ugruntowały pozycję Kieślowskiego jako reżysera pragnącego pokazywać prawdę, nieoceniającego swoich bohaterów, ale to przez ich postawy zadającego ważne pytania widzom.
Zobacz również: Recenzję filmu “Między morzem a oceanem”
Pożegnanie z kinem dokumentalnym
Skoro reżyserowi tak dobrze wychodziła praca w formie dokumentalnej, dlaczego sławę przyniosły mu głównie późniejsze filmów fabularne? W latach 70-tych autor zaczął romansować z telewizją i tworzeniem dla niej krótkich filmów fabularnych. W 1980 roku podczas prac nad “Dworcem”, dokumentem podglądającym przypadkowych ludzi na Dworcu Centralnym w Warszawie, stało się coś, co zmusiło Kieślowskiego do porzucenia tej formy filmowej. Pewnej nocy dziewczyna zamordowała swoją matkę, poćwiartowała i ukryła w skrytkach na tym właśnie dworcu. Policja zażądała od reżysera taśm z nadzieją, że być może uwieczniono morderczynię i film stanie się dowodem w sprawie kryminalnej. Kieślowski bardzo to przeżył, zdał sobie sprawę, że jego artystyczna praca jest tak blisko ludzi, że czasami przekracza granice, których autor ani widz nie chciałby poznać.
“No dobrze, nie sfotografowaliśmy tej dziewczyny, ale gdybyśmy ją sfotografowali? Przecież mogliśmy. Gdybyśmy kamerę obrócili w lewo zamiast w prawo, być może byśmy ją sfotografowali i stałbym się współpracownikiem milicji. To był taki moment, który nie był ważny, bo nie było żadnych skutków tej historii – negatywnych ani pozytywnych. Niemniej ta historia mi uświadomiła, jak malutkim jestem trybikiem w jakiejś maszynie, którą obraca zupełnie kto inny w obcych mi celach. Celach, których nie znam i które mnie niezbyt interesują.“
Przez to wstrząsające wydarzenie reżyser skupił się na tworzeniu filmów fabularnych. I tak od 1972 roku, kiedy powstał film “Przejście podziemne”, a dwa lata później “Personel”, Kieślowski już na stałe związał się ze światem fikcji. „Personel” opowiada o świeżo upieczonym absolwencie Liceum Techniki Teatralnej rozpoczynającym pracę w teatrze jako krawiec, w tę rolę wcielił się początkujący wtedy Juliusz Machulski. Akcja filmu obnaża realia kulis artystycznego świata, pozbawiając go wzniosłej, magicznej atmosfery. Powodem, dla którego Kieślowski postanowił zrealizować tę fabułę było wyrażenie wdzięczności wobec swojej szkoły, czyli Liceum Techniki Teatralnej, która otworzyła mu drogę do świata wielkiej sztuki, a także po części oddanie swoich własnych wspomnień z czasów, kiedy był garderobianym w Teatrze Współczesnym w Warszawie.
Zobacz również: Recenzję “Polityki” Patryka Vegi
Walka z cenzurą
Kolejnym fabularnym filmem, tym razem kinowym, była “Blizna” z rolą główną Franciszka Pieczki. Nasz mistrz nie był zadowolony z tego dzieła, ponieważ był to film socrealistyczny, czyli przedstawiający to, jak być powinno, a wcale nie to jak jest.
“Blizna” pokazuje człowieka, który nie tylko nie wygrywa, ale jest zgorzkniały z powodu sytuacji, w której się znalazł. Ma poczucie, że robiąc coś dobrego, robi równocześnie coś bardzo złego. I nie potrafił zobaczyć i wyważyć, co jest ważniejsze – czy to, co zrobił złego, czy to, co zrobił dobrego. W efekcie prawdopodobieństwa rozumie, że bardziej zaszkodził niż pomógł ludziom, miejscowościom, w których przyszło mu działać.”
Pracując nad “Blizną” Kieślowski poznał Jerzego Stuhra i tak bardzo był pod wrażeniem młodego aktora, że postanowił zrobić kolejny film z myślą o obsadzeniu go w głównej roli. “Spokój” to historia mężczyzny, który wychodzi z więzienia i zaczyna pracę na budowie. Mimo jego mało wygórowanych oczekiwań, wciąż stawiane są mu kłody pod nogi i można powiedzieć, że w efekcie tego możemy oglądać dość mocny dramat moralny. Ze względu na scenę strajku film nie był wyświetlany przez siedem lat z powodu zastrzeżeń wiceprezesa telewizji, który wezwał Kieślowskiego na dywanik.
“Wiceprezes z przykrością zawiadomił mnie, że musi zażądać usunięcia kilku scen z filmu. Wśród nich wymienił i tę na budowie z więźniami. Spytałem, czemu nie może być tej sceny(…) „Ponieważ w Polsce więźniowie nie pracują poza więzieniem. Tego zabrania konwencja…” Tu wymienił nazwę międzynarodowej konwencji. Poprosiłem go, żeby podszedł do okna. Zrobił to. Spytałem go, co widzi. Powiedział, że tory tramwajowe.
-A na torach? Kto tam pracuje?
-Więźniowie – powiedział spokojnie. – Codziennie tu są.
-W takim razie więźniowie w Polsce pracują poza więzieniem – zauważyłem.
-Oczywiście. Właśnie dlatego musi pan wyciąć tę scenę.
(…) Minęło czternaście lat od rozmowy z wiceprezesem. Wczoraj przejeżdżałem przez małą miejscowość. Zwolniłem, bo remontowano drogę. Jak w złym scenariuszu, ci, co remontowali, ubrani byli w więzienne ubrania. Obok stali strażnicy z karabinami.”
W kolejnej części historia twórczości Krzysztofa Kieślowskiego od “Amatora” począwszy. Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Autobiografia” Krzysztofa Kieślowskiego (wyd. Znak).
Przejdź do drugiej części felietonu
Miłośniczka kina dokumentalnego, niezależnego i zaangażowanego społecznie. Ale nie pogardzi też każdym filmem z udziałem Leonardo DiCaprio czy Adama Drivera.