FestiwaleFilmyMillennium Docs Against Gravity 2023Recenzje

Martwa natura. Recenzujemy “Złom” z Millennium Docs Against Gravity

Jakub Trochimowicz
Materiały prasowe Millennium Docs Against Gravity

Dziesiątki nowych modeli aut, kolejne linie smartfonów, momentami absurdalna pogoń za ciągłym wymienianiem rzeczy na nowe, lepsze – w końcu te “stare” to już przeżytek i złom. Ciągły pęd i konsumpcjonizm zdominowały nasz świat w ostatnich kilkunastu latach, co sprawia, że z łatwością wyrzucamy mnóstwo przedmiotów, które może i działają, może i można by było je jakoś wykorzystać, tylko po co? Są śmieciami, złomem. Większość z nas dba o segregację odpadów i niezanieczyszczanie środowiska, ale jednocześnie bezrefleksyjnie pozbywa się wielu rzeczy, bo są niepotrzebne, nie na czasie, nieprzydatne – szeroko pojętym “złomem”. Nie chcę na wstępie być sumieniem całego świata – sam często tak robię, ale film Stacey Tenenbaum otworzył mi oczy na pewne rzeczy i być może czegoś nauczył.

Uwielbiam oglądać wraki aut, lubię zaglądać do nich i odnajdywać rzeczy, po których widać upływ czasu, bo czasem można sobie do nich dorobić całą opowieść, która niekoniecznie musi mieć coś wspólnego z prawdą, ale w przyjemny sposób pobudza wyobraźnię do działania. Tylko, że to jest moja historia. Te przedstawione w Złomie są ciekawsze, bardziej zanurzone w rzeczywistości i dotykające różnych problemów społecznych związanych z nierównością, wspomnianym ciągłym pędem i brakiem pewnego poszanowania dla tego, co było i jak to można wykorzystać. Po to mamy dokument, który rozpoczyna się w “złomowej dżungli” w środku lasu, w której drzewa wyrastają z wraków aut i pokrywając je, zagarniają dla siebie. Zarządzający tym “miejscem pokoju” mówią wprost, że pasję do zbierania złomu mają od dziecka, a w maskach starych aut widzą twarze pełne blizn i zarysowań, które opowiadają różne historie. Potęguje to seria ujęć sprawiających wrażenie, jakby reżyserka tworzyła live-action wersję pixarowych Aut. Na przykładzie tej samochodowej dżungli, położonej w środku lasu w Georgii, zadane jest również pytanie, co z tymi wszystkimi porzuconymi wrakami na całym świecie, które niszczeją i niczemu nie służą? W tej niemalże postapokaliptycznej przestrzeni  przywodzącej na myśl scenerię “zielonego Mad Maxa” czy The Last of Us, pada optymistyczne stwierdzenie, że zostaną zagospodarowane przez naturę, która w nie wrośnie i wypełni mchem oraz trawą.

Przeczytaj również:  „Zarządca Sansho” – pułapki przeszłości [Timeless Film Festival Warsaw 2024]
Materiały prasowe Millennium Docs Against Gravity

Ta trwająca raptem kilka minut opowieść podbijana spokojną, nostalgiczną muzyką jest tylko wprowadzeniem do innych, wprost dotykających ludzi, którzy w złomie mieszkają lub tworzą z niego małe dzieła sztuki. Tenenbaum w historii biednej rodziny mieszkającej we wraku samolotu gdzieś w Azji (stawiałbym na Wietnam, ale nie jest to doprecyzowane) zestawia ze sobą dwa światy – babci i jej wnuków, którzy w zaimprowizowanych pokojach muszą żyć obok wieżowców i bogatych osiedli. Wszystko to dopełniają turyści płacący nieduże pieniądze za możliwość sfotografowania się na tle zniszczonego statku pasażerskiego, dzięki czemu babcia ma pieniądze na edukację wnucząt. Ta niedługa scena z początku filmu jest bez wątpienia najbardziej dojmująca i chwytająca za serce za sprawą swojego ludzkiego podejścia oraz kontrastowego spojrzenia na dwa zupełnie inne światy.

Dalej reżyserka zabiera widza w różne rejony świata, gdzie można zobaczyć autentyczne działa sztuki wytwarzane z porzuconego metalu, przetwarzanie wraku statku na kościół, czy rzeczywistość ludzi w Indiach, którzy w mało sterylnych warunkach sortują najmniejsze elementy, żeby następnie mogły one samochodami rozjechać na się różne strony świata. Z jednej strony mamy moralitet o nadawaniu “martwym rzeczom” nowego życia i zagospodarowywaniu ich jako nowych elementów krajobrazu, tak z drugiej pada wiele gorzkich słów o niedocenianiu historii – choćby maszyn rolniczych, na które dziadkowie musieli wydać pół swojego dobytku, żeby móc efektywniej zbierać plony. Szczególnie uderzają słowa indyjskiej fotoreporterki, która dokumentuje pracę w tamtejszej fabryce. Podkreśliła, że chciałaby zwiększyć świadomość ludzi na temat znaczenia rzeczy oraz żeby spojrzeć z większą refleksją na wszechobecny pęd.

Przeczytaj również:  Wybieramy najlepsze role Kirsten Dunst [ZESTAWIENIE]
Materiały prasowe Millennium Docs Against Gravity

Cała magia Złomu polega na tym, że chociaż ukazuje, wydawałoby się, brzydkie, zapomniane i niepotrzebne rzeczy, to dzięki ludzkim staraniom i chęciom wiele z nich można odświeżyć i dać im nowe życie. Pada nawet bardzo szumne stwierdzenie, że można je “wskrzesić” do ponownej użyteczności. Niezależnie, czy chodzi o nieużywany od lat wrak statku towarowego, pogubione łańcuchy czy inne mniejsze metalowe części, a nawet stare budki telefoniczne – to każde z nich przy odrobinie kreatywności można odświeżyć i nadać im nowy sens. W innym przypadku będą zaśmiecać nasz krajobraz, żeby w ostateczności zostać zagospodarowane przez Matkę Naturę.

Stacey Tenenbaum, przy pomocy operatorki Katerine Giguère w przepiękne sposób ukazała dżunglę pełną złomu, porzucone wysypiska gdzieś w Stanach Zjednoczonych, czy warsztat, w którym przed laty naprawiano wagony kolejowe. Wszystkie te miejsca, przedmioty oraz związani z nimi ludzie mają coś do opowiedzenia: o tym, skąd bierze siępewna forma szacunku do tych zapomnianych rzeczy; czemu warto je pielęgnować; co dla kogoś jest złomem, dla innego jest dachem nad głową. Komuś gromada śrubek i odłamków może kojarzyć się z wiadrem ze złomem, a dla drugiej osoby może być materiałem do stworzenia dzieła sztuki. Te wszystkie krótkie opowieści poruszają wiele tematów związanych z ekologią, nierównościami społecznymi czy prywatnymi dramatami i przeżyciami ludzi, a jednocześnie opowiadają historie poznaczonych rdzą i brudem kawałków złomu. Dajcie się porwać tej lirycznej, często melancholijnej przygodzie po złomowiskach z całego świata. Kto wie, może po seansie inaczej spojrzycie na porzucony w szufladzie stary telefon czy zepsuty zegar. W końcu z każdym z nich wiąże się jakaś opowieść.

 

Korekta – Piotr Ponewczyński

Ocena

8 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.