Recenzje

“Spider-Man: Daleko od domu” – Powrót przyjaznego pająka z sąsiedztwa [RECENZJA]

Maksymilian Majchrzak

Filmowe uniwersum Marvela dość długo kazało czekać na pojawienie się w nim najpopularniejszego peleryniarza z komiksowej stajni, czyli Człowieka-Pająka. Gdy w 2017 roku to się w końcu stało, efekt był niezwykle satysfakcjonujący – Homecoming do dzisiaj jest uważany za jeden z najlepszych filmów całej sagi, a moim skromnym zdaniem jest najlepszym poświęconym pojedynczemu bohaterowi. Reżyserowi Jonowi Wattsowi udało się stworzyć bardzo urokliwy, bardziej kameralny kawałek uniwersum, w czym duża zasługa bardzo ciekawych postaci drugoplanowych, nie będących tylko doczepką do superbohatera, ale wyraziście zarysowanych. No i wreszcie sama postać Petera Parkera, zagrana przez faktycznie bardzo młodego i stosunkowo nieznanego aktora, a nie gwiazdora w okolicach 30-stki jak to bywało wcześniej. Toma Hollanda nie da się nie lubić i na pewno przysporzył on sadze nowych fanów, zwłaszcza wśród żeńskiej części młodszej widowni.

Jesteśmy też na Facebooku, polub fanpage Filmawki

W sequelu dostajemy po prostu więcej tego samego. Uroczo niezdarny Peter, mimo posiadania supermocy wciąż nie mogący się w pełni odnaleźć w licealnej rzeczywistości postanawia odkryć zagubione pokłady pewności siebie i w końcu zawalczyć o serce swojej wybranki MJ (Zendaya). W wysiłkach tych ma mu początkowo pomagać niezawodny Ned Leeds (Jacob Batalon), jednak okazuje się być zbyt zajętym relacją ze swoją nowo napotkaną miłością Betty (Angourie Rice). Związek tej dwójki to chyba najbardziej uroczy element filmu i kopalnia uśmiechu, choć trzeba przyznać że niewiele im ustępuje traktowana oczywiście dużo poważniej, pięknie rozwijająca się relacja MJ i Petera.

Spider-Man: Daleko od domu
Kadr z filmu “Spider-Man: Daleko od domu”

Na poziomie teen dramy film działa bezbłędnie i dostarcza wielu autentycznych wzruszeń, z szacunkiem traktując swoich bohaterów niezależnie od ich płci. I niezależnie od wieku, bo naprawdę solidny wątek otrzymali też “Happy” Hogan (Jon Favreau) i May Parker (Marisa Tomei). Szkolne otoczenie Parkera w osobach uczniów i nauczycieli znanych w większości z pierwszej części to nic innego jak kopalnia comic reliefow, w moim odczuciu w większości udanych. Humor filmu może nieco podzielić widzów, wielu uzna go za zbytnio oparty na sucharach i oklepanych schematach, wiele jednak zależy od podejścia – jeśli do sali kinowej wejdziemy z typowo popcornowym nastawieniem, to jest duża szansa, że po serii kilku niezbyt trafionych żartów kupimy tę konwencję i uśmiech nie będzie nam schodził z twarzy przez większość seansu.

Przeczytaj również:  „Pamięć” – Zapomnieć czy pamiętać? [RECENZJA]
Zobacz również: “Midsommar. W biały dzień” – Czysty terror [RECENZJA]

“Generyczność”, “przewidywalność”, “zmarnowany potencjał” – te sformułowania pewnie często będą się pojawiać przy okazji oceny postaci Mysterio; może być on uznany za główną bolączkę filmu, albo przynajmniej element polaryzujący opinie. Na pewno jest to dobry występ Jake’a Gyllenhaala, który gdy tylko dostaje okazje by się wykazać prezentuje świetną grę aktorską, w klimatach znanych choćby z Nightcrawlera. Jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że tych okazji mogłoby być jednak nieco więcej. Mam też spore zastrzeżenia odnośnie samego finału widowiska, bo jest on taki sam jak zawsze; jest tą schematyczna końcową rozpierduchą, którą widzieliśmy już w tak wielu odsłonach MCU. Jakoś akurat przy okazji tego filmu zaczęło mnie nieco irytować podążanie oczywistymi rozwiązaniami fabularnymi przy realizacji punktu kulminacyjnego historii, mam wrażenie że był on też odrobinę mniej trzymający w napięciu niż najlepsze sceny akcji, które już nam prezentowali specjaliści z Marvela.

Spider-Man: Daleko od domu
Kadr z filmu “Spider-Man: Daleko od domu”

Niewiele za to można zarzucić stronie wizualnej Far From Home, zarówno na poziomie pokazywania urokliwych turystycznych stolic Europy w rodzaju Pragi, Londynu czy Berlina, jak i efektów specjalnych, których estetyka zdaje się trochę nawiązywać do ubiegłorocznej animacji “Spider-Man: Uniwersum”, którą pokochało tak wielu widzów. Można poczuć autentyczną frajdę, jaką sprawiało specom od efektów specjalnych aranżowanie walk bohaterów pośród najbardziej znanych zabytków wymienionych miast. Jest ładnie, szybko i kolorowo, chociaż jak wspominałem nie zawsze przekłada się to na faktyczne trzymanie widza w napięciu. Jeszcze mała uwaga techniczna: koniecznie zostańcie na sali do końca, bo są dwie sceny po napisach, obie bardzo ważne w kontekście budowania przyszłości sagi w okresie po Capie i Tonym.

Przeczytaj również:  „Kaczki. Dwa lata na piaskach" – ciężkie słowa o trudnej przeszłości [RECENZJA]
Zobacz również: Złodzieje Rowerów #17 – “Stranger Things”: Omówienie dwóch sezonów [PODCAST]

Ostatecznie seans jest jednak niezwykle przyjemnym doświadczeniem, pozwala zaznać atmosfery nastoletniej przygody, ekscytacji i klimatu szkolnej wycieczki oraz wczuć się w konflikt targający Peterem Parkerem dotyczący trudności ułożenia sobie normalnych relacji z ludźmi na których mu zależy w obliczu brzemienia bycia superbohaterem. Wiąże się to z coraz większym ryzykiem dla najbliższych i coraz większą odpowiedzialnością za losy świata, którą musi wziąć na swoje barki. Bardzo mocny jest ten motyw wchodzenia w dorosłość, który nietrudno “rozebrać” z superbohaterskich elementów i znaleźć w nim swoje własne niepewności towarzyszące temu okresowi w życiu odbiorcy. Świetnie zrealizowany, z doborową obsadą, Spider-Man: Daleko od domu to też film, który może wywrzeć bardzo pozytywny wpływ na młodego widza, a nietrudno się domyślić że to właśnie nastolatkowie są sporą częścią fanów uniwersum.


Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.