Recenzje

“Historia małżeńska” – I że cię nie opuszczę, aż do… [RECENZJA]

Maciej Szymkowiak

Netflix omija tradycyjną dystrybucję kinową, tworząc rozłam na rynku filmowym, ale też stopniowo zwiększając konkurencyjność w świecie produkcji filmowej. Echem stał się dawny konflikt Almodóvara z dopuszczeniem do konkursu canneńskiego Okjy. W zbiorowej pamięci zostanie Oscar dla Romy i udowodnienie przez Netflixa, że będą zmierzać w kierunku eklektyzmu kina autorskiego z komercyjnym. Kolejnym przykładem jest nominowany do 76. edycji Festiwalu Filmowego w Wenecji film Noaha Baumbacha. Historia małżeńska to jedna z silniejszych pozycji, jakie pojawiły się w tegorocznej walce o Złotego Lwa.


Przeczytaj również: Kim jest Joker Joaquina Phoenixa? [FELIETON]

Wątek rodziny, prawdopodobnie najbardziej eksploatowany w kinie polskim, ma równie głębokie korzenie w międzynarodowej tradycji filmowej. Najnowszemu dziełu reżysera Francesa Ha najbliżej do Sprawy Kramerów, ale nie brakuje też psychologicznej wiwisekcji Bergmana, jak w Scenach z życia małżeńskiego, ani też allenowskiego humoru, z choćby Mężów i żon.

Historia małżeńska

Film zaczyna się dosyć przewrotnie, gdyż cukierkowa laurka na cześć małżonków, która wygłaszana jest z offu, okazuje się zadaniem na poczet terapii małżeńskiej, nieudanej zresztą. I tak też, w trybie częstych retrospekcji i załamywań linearnej konstrukcji narracji, widzowie poznają tytułową historię, która z prozaicznej codzienności przeszła do sal sądowych, z miłości w nienawiść, z aprobaty w dezaprobatę. Niemniej, „jak to w życiu” – posługując się oklepanym zwrotem – nic nie jest czarne, ani białe. Baumbach nie potępia swoich bohaterów, nie sprowadza ich do najniższych instynktów, w celu pokazania jak cienka granica jest między miłością a nienawiścią, bynajmniej nie taki jest zamysł scenarzysty.

On (Adam Driver) jest reżyserem teatralnym, ona (Scarlett Johansson) jego muzą i aktorką, która porzuciła grę w produkcjach filmowych w L.A. On pragnie dalej mieszkać w Nowym Jorku, zwłaszcza, że jego kariera nabiera tempa, ona chce zacząć od nowa swoją karierę artystyczną, ponieważ nigdy nie czuła się jako część oddzielna od niego. Między partnerami jest ich 8-letni syn i bagaż doświadczeń 10-letniego małżeństwa. Do zarzucenia mają sobie sporo, ale wszystko zaczyna eskalować przy „pokojowym” usposobieniu, do momentu, aż między parę nie włączą się prawnicy. Bo najnowszy film twórcy Walki żywiołów to nie tylko precyzyjnie dopracowany obraz rozpadającego się małżeństwa, ale też krytyczne ukazanie systemu prawnego w USA, który wręcz nakazuje traktować byłego partnera/kę jako potencjalnego wroga.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Przeczytaj również: “Ad Astra” – Bo to gwiazd naszych wina [RECENZJA]

Kto będzie się zajmował dzieckiem? Kto powinien co i ile dostać? W zasadzie, to czyja wina, że doszło do rozwodu? Problem z alkoholem, a może jakaś zdrada? Trzeba to wykorzystać! W sądzie nie ma czasu na uprzejmości, „miłość to pole bitwy” zdają się przekonywać prawnicy. Świetna w tej roli Laura Dern, która poniekąd przenosi swoje emploi znane z serialu Wielkie kłamstewka, jest prawniczką silną, zmierzającą po trupach do celu. Swoją osobowość i dawne doświadczenia stara się przenieść na klientkę. On też powoli zatraca hamulce ogłady, gdy słyszy, że wkrótce może stracić syna, w końcu, jak przekonują prawnicy: „rodzina może z Nowego Jorku, ale wszystko wskazuje, że będziecie mieszkać w Los Angeles”. Przerysowane, mocne postacie adwokatów to nie wszystko, jest jeszcze absurdalna sytuacja, gdy papiery rozwodowe muszą być przekazane przez osobę trzecią. Świetnie ogrywa to Baumbach wykorzystując zabawną postać siostry, graną przez Merritt Wever; scena iście pythonowska.

Historia małżeńska

Kiedy małżeństwo, czyli jedność się rozpada, do głosu dochodzi indywidualność, ambicja, przekora i chęć pokazania dominacji. Portret dobrych ludzi w swoim najgorszym momencie życia. Świetna reżyseria współgra z przemyślanie rozpisanym scenariuszem. Widz w jednym momencie sympatyzuje z głównym bohaterem, a później zmienia swoje preferencje na główną bohaterkę. Idealne wyważenie między scenami ciepłymi, „rodzinnymi” z tymi ostrzejszymi – kłótniami, powoduje, że film jest swoistego rodzaju emocjonalnym rollercoasterem, ale bez taniej sensacyjności znanej z oper mydlanych. Tutaj autentycznie widz może wczuć się w historię filmową, kibicować bohaterom, co ma w sobie niebywały potencjał komercyjny.

Przeczytaj również:  „Fallout”, czyli fabuła nigdy się nie zmienia [RECENZJA]

Przeczytaj również: “Wysoka dziewczyna” – Cierpiętnicy Leningradu [RECENZJA]

Nie brakuje też świetnie rozpisanych ról, które z pewnością swoje odzwierciedlenie będą mieć w nominacjach do Oscara. Scarlett Johansson z powodzeniem tworzy portret kobiety na rozstaju dróg, która musi poradzić sobie z kulturowymi wymaganiami społeczeństwa odnośnie roli matki i żony (po więcej odsyłam do zabawnego monologu Laury Dern o Matce Boskiej Wiecznej Dziewicy) oraz z własnymi potrzebami, które nie miały możliwości realizacji przez ostatnie 10 lat.

Adam Driver natomiast potrafi poruszyć każdą z najdelikatniejszych nut, jest jednocześnie nieporadnym, zagubionym w małżeńskim kryzysie mężem, ale też apodyktycznym i egocentrycznym reżyserem. W rolach drugoplanowych wcześniej wspomniana, Laura Dern, która stanowi portret kobiety, z jaką na pewno nikt by nie chciał się spotkać w sali sądowej. Kontrapunktem do niej jest Ray Liotta jako bezwzględny mecenas. Natomiast Julie Hegerty gra matką głównej bohaterki, która myśli, że kryzys jest przejściowy i wciąż sympatyzuje z mężem córki, co stanowi też mikroportret rodzinny wykraczający poza główne małżeństwo.

Historia małżeńska

Baumbach świetnie prowadzi swoich aktorów, pozwalając im na wygrywanie kolejnych uczuć, ale nie pozwalając na szarżę. Płacz, krzyk, wszystko jest dobrze umiejscowione w tempie historii i nie sposób filmowi zarzucić melodramatycznej „gry na emocjach”. Zabawna, wręcz slapstickowa scena, gdy bohater odgrywany przez Drivera kaleczy się nożem autentycznie bawi, mimo że w głowie wybrzmiewa pogłos nieprzyjemnego wywiadu przeprowadzanego przez pracownika opieki społecznej. Scena, w której on czyta jej wskazówki związane z rolą, widz wie, że podtekst tego jest całkowicie inny, aniżeli wyłącznie zagłębianie się w technikaliach aktorskich. 16 lat temu Johansson znalazła się między słowami, Baumbach pozwolił, żeby aktorka raz jeszcze, już jako dojrzała artystka, podjęła trudne zadanie odzwierciedlenia samotności w związku. Tym razem zamiast Murraya, jest fenomenalny Adam Driver.


Film pojawi się w wybranych polskich kinach parę dni wcześniej niż planowana premiera na Netflixie (6 grudnia)

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.