Recenzje

“Synonimy” – Poszukiwanie własnej tożsamości na paryskim bruku [RECENZJA]

Maciej Szymkowiak
Synonimy

Nadav Lapid, izraelski reżyser wykorzystuje własne doświadczenia, aby przenieść na ekran historię młodego Izraelczyka we Francji, który stara się zapuścić korzenie w nowym miejscu, jednocześnie zapominając o swojej dawnej tożsamości narodowej. Eksploracja wymaga poradzenia sobie z demonami przeszłości i wejścia w nową egzystencjalną afirmację. Reżyser w krytyczny sposób spogląda na współczesny Izrael. Tragikomedia, która wyrywa się z łatwego klasyfikowania, pełna niedopowiedzeń, przeinaczeń, mętnych skojarzeń i urwanego montażu historii została nagrodzona na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie główną nagrodą, Złotym Niedźwiedziem.

Zobacz również: “Królowa Kier”, czyli skomplikowana walka z kulturą gwałtu [RECENZJA]

Historia zaczyna się w mieszkaniu młodego i przystojnego Yoava. Jego mieszkanie jest puste, a w momencie brania kąpieli w niewyjaśnionych okolicznościach znika plecak z resztą jego rzeczy. Biegając nago po klatce, stara się o ratunek, a gdy ten nie nadchodzi, jest gotowy na pozostanie w wannie. Nagi i bezbronny otrzymuje w końcu wsparcie od pewnej pary, która przenosi go do siebie i oferuje mu schronienie. Cała sytuacja go nie odstrasza, ponieważ przyjechał do Francji zdeterminowany w celu uzyskania nowego francuskiego obywatelstwa, które ma wyprzeć pełne pogardy – w jego mniemaniu – obywatelstwo izraelskie. W tym celu zakupuje słownik języka francuskiego i poprzysięga sobie, iż już nigdy nie będzie się wypowiadał w ojczystym języku. Bez znaczenia będzie dla niego nawet fakt, że na swojej drodze spotka innych Izraelczyków. Pomoc w asymilacji oferowana mu przez młodą, burżuazyjną parę, będzie opozycją do hebrajskiego rodaka, który pracuje w ambasadzie izraelskiej.

Synonimy

Kamera kocha głównego bohatera, podąża za nim na uliczkach niczym paparazzi, obejmuje w homoerotycznym kadrze jego nagie ciało, w zbliżeniach wyłapuje poszczególne detale. Yoav jest postacią stworzoną z dekompozycji psychologicznej układanki. Trudno ocenić, czy jego szaleńcze wyskoki wynikają z silnej traumy czy czystego szaleństwa w niedoścignionym pościgu za własną tożsamością. Nie sposób odróżnić, czy to, co mówi jest faktem czy wyłącznie jego myślą. W końcu, gdy opisuje Izrael, używa tylu pejoratywnych określeń, iż jego rozmówczyni stwierdza, że „tylu cech nie ma w sobie żaden kraj”. Wyjęty jak z obrazka odsłania paryski stereotyp, pięknego młodzieńca znad Sekwany, przy okazji pozostając w silnym kluczu mężczyzny macho, umięśnionego, powracającego z obowiązkowej służby wojskowej.

Przeczytaj również:  „Pamięć” – Zapomnieć czy pamiętać? [RECENZJA]
Zobacz również: “The Act”, czyli serial o tragedii, która nie miała prawa się wydarzyć [RECENZJA]

W jednej ze scen, gdy będzie szamotał się ze swoim rodakiem, Yaronem, podkreśli nic nieznaczącą walkę kogutów – przekomarzanie się kto jest silniejszy – ta „hipermęskość” będzie go silniej utożsamiała z izraelskim domem. Nic dziwnego, że opowieści z dzieciństwa o dumnym Hektorze, bohaterze bez skazy, wyidealizowanym przez Homera, dopowiada fascynację Yoava walką do samego końca, ale też kultywuje odwagę i męskość w Izraelu, kosztem umiejętności pogodzenia się z porażką. Historię o Homerze przekazał Yoavowi jego dziadek. Od najstarszego do najmłodszego przekazana jest wartość męstwa, pozostawiając piętno w duszy bohatera. Rekwizyt, który stanowi drugie serce Yaova to słownik języka francuskiego. Idąc przez ulice, wypowiada w błyskawicznym tempie kolejne wyrazy, bez składu i ładu, byle umieć jak najwięcej, byle udowodnić sobie, że jest już zakorzeniony w tej kulturze, nawet jeśli miałaby go pochłonąć jak zlepki słów, których używa.

Brak koherentności głównego bohatera i eklektyzm jego osobowości skutkuje tym, iż nie widzi, jak absurdalnie wypada jego próba przyjęcia nowej tożsamości kosztem innej. „Udajesz szalonego, ale ty faktycznie nim jesteś” – słyszy od swojej przyjaciółki. Napady złości i konwulsyjne zachowania są skutkiem rozdźwięku, w jakim znalazł się bohater, nie jest zakorzeniony we Francji, ale też odrywa się od Izraela. Odmowa asymilacji zwiększa samotność bohatera. W końcu szaleństwo dopełni świadomość, że każde obywatelstwo oznacza w zasadzie to samo.

Synonimy

Bezsilność wynika z outsiderskiej postawy Yoava, ale również z doświadczenia militaryzmu Izraela. Obsesyjny nacjonalizm prowadzący do obłędu uwydatnia się w postaci znajomego z pracy, Yarona. Agent wywiadu jest przekonany, że Europa stanowi gniazdo antysemityzmu, a Francja jest jego jądrem. Dumny ze swojego pochodzenia próbuje wymóc na Yoavie identyczną postawę.

Zobacz również: “Karnawał dusz”, czyli esencja horroru artystycznego – Felieton [CAMPING #29]

W momencie, gdy główny bohater podkreśla pragnienie bycia Francuzem, ten dobitnie chełpi się, że jest Żydem. Destrukcyjny wpływ zobrazowany w scenie w metrze, gdy Yaron nuci hymn izraelski. Chciałby wykrzyczeć Hatikwe, ale jest zaledwie w stanie przez zaciśnięte zęby ją zanucić, szukając prowokacji ze strony podróżników tak samo w ich oczach akceptacji. W barze będzie krytykował francuskie kobiety, uważając, że za dużo zasłaniają i miały być piękniejsze, aniżeli są w rzeczywistości, lecz gdy będzie miał do nich podejść, nie odważy się zagadać i podejdzie tylko do baru. Pasywno-agresywne zachowanie Yarona ukazuje śmieszność buńczucznego zachowania, ale też pozostawia wyraźny smutek wynikający z braku dopasowania.

Przeczytaj również:  „Kaczki. Dwa lata na piaskach" – ciężkie słowa o trudnej przeszłości [RECENZJA]

Niedoprecyzowana jest zażyłość, jaką ma Yaov z Emilem i Claudią, ale jego pojawienie się  skutkuje niewypowiedzianym wprost trójkątem miłosnym oraz homoerotyczną więzią. Emil jest pisarzem o filozoficznym charakterze, który zafascynowany jest jego doświadczeniem wojennym, natomiast ona, Caroline jest zmysłową muzyczką, którą intryguje jego nagość w sensie duchowym i fizycznym. Otrzymawszy od nich pieniądze i ubrania, oferuje jedyne, co mu zostało, kolczyk z wargi. Pozbycie się piercingu miało stanowić akt zerwania z przeszłością, lecz główny bohater nie zdał sobie sprawy, że przyjmując musztardowy płaszcz od swoich nowych przyjaciół, oblókł się w nowy mundur, w którym będzie chodził po ulicach Paryża.

Synonimy

Zobacz również: “Iron Sky. Inwazja”, czyli wielki popkulturowy miks absurdów [RECENZJA]

Nadav Lapid tworzy kino w duchu Francuskiej Nowej Fali. Czas jest zapisem świadomości bohatera i jego nieuchwytności, brak linearności historii może wprowadzić mętlik, ale też podkreślić dychotomię bohatera. Oddając hołd francuskim mistrzom, przemyca również swoje rozwiązania z kina współczesnego w postaci chociażby retrospekcji ze strzelającym Yoavem w rytm francuskiej muzyki pop. Homoerotyzm, który objawia się w pracy kamery, wydobywa z odtwórcy głównej roli, Toma Merciera, swoisty ekshibicjonizm, nawet gdy jego nieprzenikniona, statyczna mina stwarza wizerunek manekina. Film ma w sobie coś z eksperymentu, który może nie przypaść poszczególnym widzom do gustu, ale pozostawia silne odczucie obcowania z prawdziwą materią filmową tworzącą sztukę z politycznym zacięciem, ale też uniwersalną historią.

Nieuchwytność produkcji współgra z bohaterem, który ma coś w sobie z kabotyna, śmieszka, romantyka, buntownika, outsidera, dziecka, mężczyzny, myśliciela, szaleńca, niewinnej ofiary przeszłości. Tytułowe synonimy nie są w stanie nazwać świata, w jakim przyszło żyć bohaterowi, ani też jego samego sklasyfikować, ten stopniowo zapada się coraz głębiej, przykryty francuską falą.


Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.