FilmyKinoRecenzje

“Kraina Lodu 2”, czyli nadal wszystko zamrożone [RECENZJA]

Mikołaj Krebs

Nadszedł ten czas w roku, w którym Disney wypuszcza swoje konie do Oscarowego wyścigu. Po zeszłorocznej porażce względem wyśmienitego Spider-Man: Uniwersum, ekipa Myszki Miki wytoczyła ciężkie działa i po sześciu latach otrzymaliśmy Krainę Lodu 2 – sequel do jednego z ich najbardziej popularnych filmów wszech czasów. Małe dzieci zdążyły już obejrzeć „jedynkę” i wyciągają swoje rodziny, a duże dzieci pójdą z sentymentu. W końcu co może pójść nie tak, kiedy zabierze się widza w podróż z powrotem do magicznej krainy, gdzie czekają postaci, które wszyscy zdążyli przez ten czas pokochać?


Przeczytaj również: Fly me to the Moon, czyli o księżycu w 5 filmach z ostatnich lat [ZESTAWIENIE]

Od razu uspokoję, że to pytanie nie jest przewrotne. Choć pewnie wiele rzeczy mogło, ostatecznie bardzo mało poszło nie tak. Otrzymujemy klasyczny disnejowski pakiet – bohaterów, których możemy łatwo polubić (a w zasadzie już lubimy), wyśmienite piosenki, dużo żartów i wyciskania łez. Jednakże, jest jedna rzecz łamiąca konwencję. W świecie, który wypuścił postacie takie jak Skaza, Jaffar, czy Cruella de Mon, brakuje kolejnego ikonicznego złoczyńcy, bo druga część przygód Elsy takiego nie posiada. Mimo, że znany nam z poprzedniej odsłony Hans był złoczyńcą wręcz drugoplanowym, nadal był pewnym symbolem i motorem napędowym fabuły. Tym motorem tym razem staje się… no, w zasadzie to deus ex machina.

Nie wiem jak inaczej nazwać pojawiający się znikąd głos, nie mówiący niczego konkretnego. Przynajmniej widzowi, bo w jakiś sposób Elsa interpretuje go bezbłędnie i wie co powinna zrobić. I tak, to jest marudzenie. W ten sposób można zrobić sequel z powietrza, nie trudząc się zbytnio, a korzystając z recyklingu starych postaci i schematów. To rozwiązanie mogło być rewolucyjne i wykorzystane w naprawdę kreatywny sposób, ale niestety Kraina Lodu 2 podąża nudniejszą ścieżką. Twórcy bronią tego wyboru, tłumacząc się, że zamierzali w ten sposób zgłębić relację Elsy i Anny, a przecież czasem największe wyzwania są w nas samych. Brzmi to ładnie, ale…

Przeczytaj również:  „Cztery córki” – ocalić tożsamość, odzyskać głos [RECENZJA]

Ale przecież cała fabuła pierwszej części opierała się na wewnętrznych konfliktach lodowej księżniczki. Nawet główna piosenka nazywała się Let it Go i skupiała się właśnie na tym! Sequel nie oferuje nic nowego. Nawet jednej nowej, interesującej postaci. Stare zaś wcale nie zyskują głębi, ich relacje również. Obiecane skupienie się na relacji sióstr zamyka się w ramach dialogów wyglądających mniej więcej tak: “Nie możesz zrobić tego sama, pomogę ci!” / “Nie mogę cie narażać, muszę to zrobić sama!”. 


Przeczytaj również: 6 seriali idealnych na jesienną chandrę [ZESTAWIENIE]

Kraina Lodu 2 jest zamrożona pod wymienionymi względami. Nie zmienia to faktu, że elementy, za które pokochaliśmy ten tytuł, przetrwały w swojej najlepszej formie. Swoboda dana Joshowi Gadowi sprawiła, że ukochany przez nas bałwan Olaf jest jeszcze śmieszniejszy. Elsa nadal jest silnym symbolem nie tylko kobiecości, ale samodzielności, odwagi i opiekuńczości. Fabuła może i idzie kliszowymi torami, nie oferując zaskoczeń, ale nadal potrafi zbudować momenty wyciskające łzy.

Są też rzeczy, które zrobiły krok naprzód. Mówię tu głównie o sferze wizualnej filmu – nigdzie nie zobaczycie tak realistycznej animacji wody, a suma małych rzeczy, które składają się na realizm i piękno otaczającego świata, potrafią zafascynować każdego. To wszystko czyni z niej bajkę, która jest w stanie żyć wśród disnejowskich standardów. I sprawi niesamowicie dużo radości dzieciom, a to one przecież są głównym odbiorcą filmu.

Przeczytaj również:  „Kaczki. Dwa lata na piaskach" – ciężkie słowa o trudnej przeszłości [RECENZJA]

Zarezerwuję osobny akapit dla ścieżki dźwiękowej, bo to jest zawsze bardzo istotny element produkcji Disneya. W dużym skrócie – to ogromna kopalnia złota. Głównym motywem zostało Into the Unknown, ale tak naprawdę mogłaby to być dowolna piosenka pojawiająca się w filmie. Polscy widzowie mają dodatkowy przywilej usłyszenia głosu Katarzyny Łaski. Jej wykonanie polskiego odpowiednika głównej piosenki, Chcę uwierzyć snom, z całym szacunkiem do Idiny Menzel, jest poziom wyżej nad oryginałem.

Polski przekład spotyka się też z pewnym problemem, ponieważ, oczywiście, piosenki są elementem kreacji świata w bajkach spod znaku Myszki Miki. Tłumaczenie więc ściera się z ogromną przeszkodą, która sprawia, że część piosenek ma zbyt dosłowny przekład, uciekając od ambitnych metafor, które ostatecznie wybrzmiewają najlepiej jedynie w angielskiej wersji. Tak naprawdę jedynym minusem ścieżki dźwiękowej sequela jest rozkład piosenek – większość znajduje się w pierwszej połowie, jak nie na samym początku filmu.


Przeczytaj również: 6 najpiękniejszych wizji kosmosu w kinie ostatnich lat [ZESTAWIENIE]

Jeśli macie swoje dzieci, albo i cudze, to zdecydowanie najlepszy seans, na jaki możecie je zabrać. W formie bajki dla dzieci, Kraina Lodu 2 błyszczy. Niestety oprócz paru dwuznacznych żartów i masy easter eggów, nie oferuje nic dla dorosłego, dojrzałego widza. Brakuje jej tej uniwersalności, jaką posiadają inne produkcje Disneya. Dlatego zwracam uwagę, żeby nie przywiązywać się mocno do końcowej oceny, bo jeśli nadal drzemie w was dziecięca dusza, będziecie bawić się świetnie.


Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.