Advertisement
NetflixRecenzjeSeriale

“Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil” – kolejne świetne true crime Netlixa? [RECENZJA]

Anna Czerwińska
hotel cecil stay on main
fot. materiały prasowe/Netflix

Rozwijając swoje zaplecze dokumentalne, Netflix po raz kolejny zabiera widza na wirtualne śledztwo. Tym razem miejscem zbrodni jest niesławny hotel Cecil – dla śmiałków budynek intrygujący, dla reszty tajemniczy koszmar. Czy dzięki Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil Netflixowe true crime jest w stanie utrzymać obiecany wysoki poziom produkcji?

Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil to – zgodnie z zapowiedziami – pierwszy sezon najnowszego serialu Joego Berlingera. O znanym dokumentaliście zrobiło się bardzo głośno w 2019 roku, gdy na Netflixie pojawiły się Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy’ego. Kilka miesięcy później mieliśmy możliwość obejrzenia w kinach filmu Podły, okrutny zły w reżyserii Berlingera. Jego filmografia jednoznacznie dowodzi, że Joe lubuje się w kryminalnych historiach, klimacie grozy oraz true crime. Spodziewałam się zatem kolejnej produkcji na wysokim poziomie.

Podczas pierwszego odcinka okazało się, że Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil to dla mnie koncert niespełnionych oczekiwań. Z niewiadomych dla mnie powodów byłam przekonana, że serial będzie traktował stricte o hotelu Cecil, a każdy odcinek opowie o innej ciekawej zbrodni. Mój błąd – nie sprawdziłam wcześniej, że w istocie dokument oprze się na jednej historii, dopowiadając gdzieniegdzie o okolicy.

amy price - zaginięcie w hotelu Cecil
fot. materiały prasowe/Netflix

Trzy niepełne historie w hotelu Cecil

Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil można podzielić na trzy segmenty. Na pierwszy plan przebija się z całą pewnością historia zaginięcia studentki Elisy Lam. W 2013 roku zameldowała się ona w hotelu i nagle po prostu zniknęła. Tła dopełniają opowieści byłej dyrektorki hotelu Amy Price. Dzięki niej widz dowiaduje się, jak upiornym miejscem był niegdyś Cecil. Pod jej dziesięcioletnim kierownictwem na terenie hotelu zginęło około 80 osób. Nie była to bynajmniej jej wina – Cecil przyciągał dziwaków i morderców z uwagi na lokalizację oraz niskie ceny. Stał się również inspiracją dla hotelu z piątego sezonu American Horror Story!

Trzecim elementem opowieści wyreżyserowanej przez Berlingera jest dzielnica Skid Row. Położona we wschodniej części biznesowego downtown LA, w niczym nie przypomina luksusu i prestiżu, z jakim może kojarzyć się śródmieście Miasta Aniołów. Skid Row zamieszkuje około 10 tysięcy osób bezdomnych, wśród których szerzą się narkomania, alkoholizm, skrajna bieda i choroby psychiczne. Wspomniane niskie ceny za pokój w Cecil przyciągały ulicznych lokatorów Skid Row. Od czasu do czasu za niewielką kwotę mieli szansę spędzić noc w hotelowym łóżku.

Przeczytaj również:  "Światło nie zgaśnie nigdy" – elegia o szczęściu [FELIETON]
elisa lam - zaginięcie w hotelu Cecil
fot. materiały prasowe/Netflix

Nouvelle/Nouveau

Główny wątek Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil, skupiający się na postaci Elisy Lam, został przez reżysera wręcz przewałkowany. Powtarzalność wypowiedzi, zdjęć i nagrań sprawiły, że zagadka stała się nadmiernie przeciągnięta. Zdecydowanie jako plus trzeba natomiast zaliczyć wstawki z komentarzami youtuberów, którzy interesowali się tajemniczym nagraniem z windy. Ich głosy utwierdzają w przekonaniu, że faktycznie była to głośna internetowa sprawa. Zainteresowani mogą się również przekonać o istnieniu bloga Nouvelle/Nouveau Elisy Lam do dzisiaj. Mimo wszystko w ogólnym rozrachunku akcja zdaje się być sztucznie spowolniona. Nie pomagają jej też wstawki na temat samego hotelu oraz Skid Row. Jakkolwiek logicznym wydaje się konieczność nakreślenia realiów miejsca akcji, tak zrobiono to po prostu nieumiejętnie i nierówno.

Największym minusem serialu jest rozwiązanie śledztwa w sprawie zaginięcia Lam. Przez wzgląd na ten aspekt obawiam się, że Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil zawiedzie jeszcze bardziej tych, którzy o sprawie już wcześniej słyszeli. Chociaż sposób przedstawienia trzech elementów składowych serialu okazał się być dosyć męczący, miałam szansę doświadczyć kilku zwrotów akcji przez nieznajomość głównej zagadki. Wzięcie jednak na tapet historii z takim, a nie innym zakończeniem, pozostawia ogromny niedosyt. Miłośnicy true crime oczekują chyba innych zakończeń medialnych spraw. Szczególnie tych, o których kręci się seriale czy pisze książki.

skid row - zaginięcie w hotelu Cecil
fot. materiały prasowe/Netflix

Błąd Berlingera

Koniec końców Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil wypada zaskakująco przeciętnie. Dużo lepiej sprawdziłaby się koncepcja serialu, której początkowo się spodziewałam. Tymczasem Netflix zaserwował nam zagmatwany i sztucznie rozciągnięty materiał. Zamiast zbudować w pierwszym odcinku tło dla sprawy Elisy Lam, opowiedzieć dokładniej o Skid Row oraz o samym hotelu Cecil, dostajemy wszystkiego po trochu. Wizualizacje stanu psychicznego Lam, jej blogowanie czy przebywanie w zaciemnionym pokoju, są użyte w nadmiarze o wątłej jakości. W efekcie odnosi się wrażenie, że Berlinger zgubił gdzieś wyczucie smacznej intrygi. Mając do dyspozycji aż cztery odcinki dokumentu, z każdego zrobił obiecującą wydmuszkę, pozostawiającą wrażenie lekko straconego czasu.

Ocena

5 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy'ego, Evil Genius, Niewyjaśnione tajemnice, Porwana w biały dzień, Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.