Advertisement
Seriale

“The Act”, czyli serial o tragedii, która nie miała prawa się wydarzyć [RECENZJA]

Marcin Kempisty
The Act

Gypsy Rose Blanchard nie miała szczęścia podczas loterii genetycznej, dlatego też od urodzenia los doświadczał ją kolejnymi chorobami. Najpierw przeszła białaczkę, by później borykać się z astmą, dystrofią mięśniową, epilepsją oraz niedorozwojem umysłowym. Od wczesnych lat poruszała się na wózku inwalidzkim, spożywała posiłki przez specjalną rurkę do karmienia, zaś nocami korzystała z aparatu tlenowego. Na szczęście miała przy sobie matkę, Dee Dee Blanchard, dzięki której mogła z podniesionym czołem przechodzić przez kolejne dni. Była dla rodzicielki dosłownie najważniejszą osobą dla świecie. Starsza kobieta załatwiała dla niej pomoc charytatywną, wycieczki do Disneylandu, sprawowała pieczę nad procesem leczenia, a nawet znalazła dobrych ludzi chcących wybudować dla nich dom, gdy stary został zniszczony przez huragan Katrina. Ta historia mogłaby dodawać otuchy innym osobom borykającym się z ułomnościami ciała, mogłaby być przykładem niezłomności, hartu ducha i nadziei na przełamanie fatum, gdyby nie fakt, że to była tylko fasada, za którą skrywały się kłamstwa oraz manipulacje.

Zobacz również: “Topielisko. Klątwa La Llorony”, albo odcinanie kuponów od sukcesu Jamesa Wana [RECENZJA]

Pierwsze strzępki informacji na temat tragedii rodziny Blanchardów pojawiły się w czerwcu 2015 roku, zaledwie kilka dni po morderstwie dokonanym na Dee Dee. Matka została znaleziona w swoim łóżku, z dziurami po pchnięciach nożem na plecach, zaś po chorej dziewczynie nie pozostał najmniejszy ślad. Późniejsze wypadki, w tym odkrycie przyczyn zabójstwa oraz rozwikłanie zagadki zniknięcia Gypsy Rose, rozświetliły mrok wokół tajemniczej przeszłości familii i ujawniły tajemnice, od których włos jeży się na głowie. Okazało się, że zmarła kobieta torturowała fizycznie i psychicznie córkę, zmuszała ją do spożywania setek leków, kazała jeździć na wózku inwalidzkim, otumaniała ją podczas wizyt pracowników opieki społecznej przy pomocy środków uspokajających, jak również okłamywała lekarzy, przez co dziewczynka przeszła przynajmniej kilkadziesiąt zabiegów medycznych.

Gdyby tego typu historia powstała w głowach scenarzystów, zapewne zostałaby uznana za niewiarygodną. Skoro jednak życie dostarczyło tak wstrząsający materiał, to stosunkowo szybko zabrano się do przełożenia go na wielki ekran. Najpierw w 2017 roku pojawił się dokument Kochana mamusia nie żyje, w którym Erin Lee Carr przybliżyła widzom całą historię, wnikliwie przyglądając się genezie oraz skutkom omawianej tragedii. Należy docenić sposób prowadzenia narracji przez autorkę, wyzbyty tabloidowego tonu, aczkolwiek przyjęcie przez nią jednej perspektywy sprawiło, że trudno zaakceptować przedstawioną przez nią wersję wydarzeń. Reżyserka za szybko zaatakowała jednych bohaterów, zaś drugich lekką ręką oczyściła, przez co ma się wrażenie obcowania z obrazem niepełnym, pozbawionym niuansów, za bardzo ocennym. Błąd został na szczęście naprawiony w serialu The Act wyprodukowanym przez platformę Hulu. Nick Antosca oraz Michelle Dean zaprezentowali publiczności fabularyzowaną opowieść o perypetiach Blanchardów, w której skrupulatne i uczciwe ukazanie stanów emocjonalnych bohaterek zostało po mistrzowsku splecione z faktami.

Zobacz również: I nie wódź nas na pokuszenie, czyli współczesne kino wątpiące [FELIETON]

W ośmioodcinkowym serialu zostają przedstawione losy kobiet począwszy od ich przeprowadzki do stanu Missouri. Są one tam traktowane niemalże jak gwiazdy, wszak o ich tragicznej historii i utracie domu po przejściu huraganu Katrina mówiono w różnych mediach. Przeniesienie się do nowego środowiska to nie tylko szansa na życie w lepszych warunkach, ale również symboliczny początek dojrzewania Gypsy Rose. Pojawiają się koleżanki, którym chora zazdrości pięknych ciał i męskich zalotników, a naznaczona krwią bielizna zwiastuje utratę niewinności i przebudzającą się seksualność.

Głównym wątkiem The Act staje się systematycznie prowadzona walka o możliwość stanowienia o sobie, o uzyskanie podmiotowości i szansę na korzystanie z wolnej woli. Za dnia niepodzielnie panuje matka, a wszelkie przejawy nieposłuszeństwa karze z bezlitosnym okrucieństwem, również przy pomocy terroru psychicznego. Przypominają się sceny, w których Gypsy Rose zostaje “skazana” na powyrywanie wszystkich zębów z powodu próchnicy; w których starsza kobieta niczym cień podąża za swoją latoroślą. Natomiast w nocy namiastkę władzy odzyskuje córka, gdy dzięki internetowi poznaje Nicka Godejohna (Calum Worthy). Zaczyna się od niewinnego flirtu, lecz po czasie para pozwala sobie na coraz bardziej wyuzdaną grę, czego zwieńczeniem będzie chęć poznania na żywo i przeżycia ze sobą “pierwszego razu”.

Zobacz również: Czy warto obejrzeć serial “Gentleman Jack” od HBO?

Nie sposób atakować twórców za dosadność czy nadmierne epatowanie przemocą, gdy przypomni się obrazy z filmu dokumentalnego. Naturalnie, dopisane są dialogi do poszczególnych sytuacji, jednakże scenarzystom zależy na jak najgłębszym wejściu w psychikę bohaterek i zrozumienie ich motywacji. “Ekscesy” wizualne, np. niemalże naturalistyczne ukazywanie starzejącego się ciała matki, czy seks uprawiany przez Gypsy w kolorowej, bajkowej scenerii, to środki służące skutecznemu przeniesieniu stanów emocjonalnych na język obrazu. Autorzy troszczą się o spójność między formą a treścią. Bez wątpienia sukces zostaje osiągnięty, czego zasługą, oprócz wspomnianego uczciwego podejścia, jest również fenomenalna gra aktorek – Patricii Arquette i Joey King – wcielających się kolejno w postacie matki oraz córki. To dzięki ich ogromnemu zaangażowaniu, przejściu cielesnej metamorfozy, jak również wiernemu odtwarzaniu głosów i zachowań, powstaje wielowymiarowa opowieść o grzechach przechodzących z pokolenia na pokolenie, nieumiejętności wyzbycia się nawyków wyuczonych w dzieciństwie, ale też o traumach, z którymi poradzenie sobie wymaga nadludzkiej siły.

The Act

The Act nie jest tylko historią o uwikłaniu w toksyczne relacje. To również akt oskarżenia przeciwko amerykańskiemu systemowi opieki medycznej. Zadziwiające, jak długo lekarze nie potrafili zweryfikować konfabulacji zdziwaczałej kobiety, jak długo wierzyli na słowo, mimo że wraz z kolejnymi wizytami Dee Dee wiecznie sobie zaprzeczała i przedstawiała różne historie chorób przebytych przez córkę. Serial platformy Hulu to także prztyczek w nos ludzi o gołębich sercach. Wprawdzie intencje osób parających się dobroczynnością były szczere, lecz cóż z tego, skoro nikt nie wiedział, że uczestniczy w chorym przedstawieniu niezrównoważnej kobiety, skrupulatnie niszczącej życie swojej podopiecznej

Zobacz również: “Karnawał dusz”, czyli esencja horroru artystycznego – Felieton [CAMPING #29]

Naprawdę trudno zrozumieć, jak to się stało, że osoba z przeniesionym syndromem Munchhausena była w stanie przez tyle lat odgrywać spektakl pełen kłamstw i niedomówień bez poniesienia za to odpowiedzialności. Tragiczna historia Gypsy Rose powinna zatem przypomnieć widzom, jak ważne jest słuchanie i obserwowanie innych ludzi, nie tylko tych z najbliższego otoczenia. Nigdy bowiem nie wiadomo, za którą ścianą rozgrywa się tragedia, gdzie ofiara potrzebuje pomocy. Wstrząsające świadectwo, jakim jest The Act, to najlepszy dowód potwierdzający, że nie setki milionów dolarów pomagają w stworzeniu arcydzieła, lecz przemyślany pomysł na scenariusz, wyśmienici wykonawcy, a przede wszystkim odwaga, by nie uciekać przed trudnymi tematami. Wielkie brawa dla twórców należą się również za to, że nie dali się ponieść emocjom, lecz na chłodno i z wyczuciem przygotowali serial, który już teraz należy do czołówki 2019 roku pod względem jakości.

Ocena

9 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.