KomiksKultura

“DCeased. Niezniszczalni” – ale czy na pewno? [RECENZJA]

Maja Rybak
dceased niezniszczalni

W DCeased całą Ziemię zaatakował wirus zmieniający ludzi w zombie. Ale nie takich typowych, znanych nam zombie. Równanie antyżycia zmienia zarówno herosów jak i normalnych ludzi w istoty pragnące unicestwić wszystko, co żywe. Garstka ocalałych z Lois Lane na czele decyduje się na ucieczkę z, wydawać by się mogło straconej, planety. Nie zabrali ze sobą jednak wszystkich ocalałych…

Jason Todd wraca do spustoszonego Gotham tylko po to, aby odkryć, że nawet Batmanowi nie udało się uchronić przed wirusem. Po drodze z miasta udaje mu się uratować Cassandrę Cain i Jima Gordona. Cała trójka, wraz z psem Acem ląduje w sierocińcu w Blüdhaven, gdzie przejmują opiekę nad ocalałymi dzieciakami.

Deathstroke pada ofiarą równania antyżycia niemal na samym początku. Jak się jednak szybko okazuje, jego zdolności regeneracji nie pozwalają wirusowi zadomowić się w jego organizmie na stałe. Slane wyrusza uratować swoją córkę i wraz z nią ląduje na wsypie z innym złolami. Jak to jednak ze złolami bywa, nie wszyscy grają fair, a zdolności regeneracji Slane’a przyciągają uwagę większą, niżby chciał.

DCeased. Niezniszczalni to krótki, bo tylko trzyzeszytowy, spinoff do głównej serii. Taylor pokazuje nam, że nie wszyscy zdecydowali się na ucieczkę z planety. Kierowani niczym innym oprócz nadziei zostają i starają się przeżyć jak najdłużej. Niektórzy, jak Slane i reszta złoczyńców, decydują się epidemię przeczekać. Niektórzy, jak Gordon, nie chcą myśleć, że nie ma dla nich ratunku i skupiają się przede wszystkim na tu i teraz. I właśnie tej, przeklętej lub nie, nadziei.

Przeczytaj również:  „Pamięć” – Zapomnieć czy pamiętać? [RECENZJA]

dceased niezniszczalni

Dystopijna wizja świata DC w wykonaniu Taylora jest o dziwo pełna nadziei, pomimo tak beznadziejnej sytuacji. Kiedy się czyta o ludziach takich jak Lois Lane w głównym tomie, czy Jim Gordon w Niezniszczalnych, można sobie pomyśleć, że może jednak to równanie antyżycia nie będzie miało tak łatwego zadania. A ostatni zeszyt tylko to potwierdza.

W Niezniszczalnych za szatę graficzną odpowiada Karl Mostert. I muszę przyznać, że nie przypadły mi jego prace do gustu tak, jak w tomie pierwszym. Sytuację ratował dobry scenariusz. I nie mogę Mostertowi odmówić tego, że postaci przez niego wykonane były bardzo ekspresyjne. Trochę przypomniał mi się Man:Plus Limy Araujo, do którego styl Mosterta jest lekko podobny. Choć więcej tu mamy cieni czy. Mogłoby się wydawać, że niedbałych, pociągnięć ołówkiem.

Taylor napisał szybki w lekturze i bardzo rozrywkowy akcyjniak, który ma niemal wszystko. W DCeased. Niezniszczalni mamy humor, serwowany głównie przez zielonego kolesia z kolcami na plecach, mamy bohaterów i uratowanych. Mamy również złoczyńców, z których część przechodzi na dobrą stronę w dobie zabójczej pandemii. Reszta złoli kończy tak, jak powinna. Mamy całkiem nieźle rozplanowane sceny walki z zarażonymi. Wreszcie, mamy przede wszystkim zwięzłą i ciekawą opowieść, która nie wydaje się być rozciągnięta czy skrócona. Taka w sam raz. I to się ceni.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.