Advertisement
KomiksKultura

“Fun Home. Tragikomiks rodzinny” Alison Bechdel [RECENZJA]

Maja Rybak
FUN HOME RECENZJA

Sięgając po Fun Home wiedziałam, iż będzie to ten rodzaj komiksu, w którym autorka będzie rozprawiać się ze swoją przeszłością. Pytanie było, w jaki sposób to uczyniła. Alison Bechdel w niemal beznamiętny sposób przywołuje bolesne wspomnienia dorastania w oddalonej od siebie emocjonalnie rodzinie. Dziwnie jest oceniać taki twór, ponieważ jak można oceniać coś, co wydaje się być formą autoterapii?

Fun Home to przede wszystkim historia relacji Alison z jej ojcem, Brucem. Bruce zginął w tragicznym wypadku podczas studiów swojej córki, a po jego śmierci na światło dzienne wychodzą tajemnice, które najprawdopodobniej inaczej by nie zostały ujawnione. Jest to również historia całej rodziny Bechdelów; pomimo tego, że opowiadanej przez pryzmat związku tylko dwójki z ich członków, dostajemy obraz tego, jak wyglądało pożycie rodzinne całej piątki. I jak smutna była to rodzina.

Alison i jej rodzeństwo dorastają w starym domu. Domu, który staje się prywatnym projektem ich ojca. Odkąd Alison pamięta, Bruce ganiał ich do pomocy w renowacji, naprawach, sprzątaniu i dekorowaniu. Głównym zajęciem Bruce’a Bechdela było prowadzenie zakładu pogrzebowego (funeral home) odziedziczonego po swoim ojcu. Jego dzieci również spędzały tam sporo czasu, przez co bardzo szybko oswoiły się ze śmiercią. Kiedy działalność zakładu przestała być wystarczającym środkiem utrzymania, głowa rodziny podjął pracę jako nauczyciel angielskiego w miejscowej szkole i tam mógł zarażać swoją pasją do literatury pięknej.

fun home recenzja
Strona z “Fun Home” Alison Bechdel

Jak już wcześniej wspomniałam, Bruce (jak i jego żona) nie należał do osób wylewnych. I tak też wychowywał swoje dzieci. Tata Bechdel wydawał się preferować obcowanie z literaturą piękną oraz renowacje rodzinnego domu ponad spędzaniem czasu z rodziną. Większość wspólnie spędzonych chwil miało miejsce właśnie podczas prac remontowych i naprawczych, czy dekorowaniu sporej przestrzeni. Dopiero po latach Alison wraz z resztą rodziny odkryła, iż były to sposoby ucieczki Bruce’a Bechdela od bardzo przygnębiającej go rzeczywistości.

Ukrywany homoseksualizm ma wpływ nie tylko na osobę, która z ogromnej ilości powodów boi się wyjść z szafy, ale i również na ich bliskich. W przypadku rodziny Bechdelów nie jest inaczej. Orientacja Bruce’a wychodzi na jaw dopiero po jego śmierci, która nastąpiła krótko po tym, jak Alison wyoutowała się przed swoimi rodzicami. W świetle ujawnionych tajemnic, Alison wyrusza w podróż po nieprzyjemnej i nieprzyjaznej dla niej przeszłości, szukając znaków, które mogłyby naprowadzić ją na skrywane przez jej ojca tajemnice. Jednocześnie skupia się na ich relacji, szukając cech wspólnych oraz znajdując momenty, kiedy Bruce Bechdel wcale nie był taki zły.

Przeczytaj również:  „Szczwany Lis” – o dziecięcej naiwności i pokusie fałszywych wzorców | Recenzja | Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków 2024

Pomimo tak emocjonującej historii, jaką wydaje się być Fun Home, Alison Bechdel podchodzi do swoich wspomnień bardzo analitycznie. Pomimo emocjonalnego powiązania z nimi, stara się przedstawiać swoje dorastanie w sposób niemal pozbawiony emocji. Ich brak wydaje się być zastąpiony referencjami do literatury pięknej, do której fascynacją zaraził ją właśnie jej ojciec. Niezmiernie trudno jest odsunąć się emocjonalnie od własnej przeszłości, ale Bechdel wydaje się to wychodzić nad wyraz dobrze.

Z każdym kolejnym rozdziałem na nowo przekonujemy się, jak bardzo oziębłe były stosunki całej rodziny. W wolnych chwilach każde zajmowało się sobą. Bardzo rzadko miejsce miały wspólnie spędzane wieczory czy dni. Co prawda trafiały się wycieczki, na których bywało inaczej, ale po powrocie do domu wszystko wracało do „normalności”. Kiedy dzieci nie pomagały przy pracach domowych, każde z nich chowało się w swoim pokoju i zajmowało swoimi sprawami. Matka w swoim gabinecie uczyła się ról do kolejnych przedstawień, a ojciec… cóż, bardzo szybko dowiadujemy się, jak on spędzał swój wolny czas.

fun home
Strona z “Fun Home” Alison Bechdel

Fun Home to bardzo smutny i przygnębiający obraz rodziny Bechdelów, co widać w ilustracjach Alison. Kadry, pomimo tego, że utrzymane w raczej cartoonowym stylu, są przepełnione detalami. Niemal zawsze przy jej ojcu znajduje się książka, czy to Prousta, Wilde’a czy Camusa. Za każdym razem widzimy nie tylko nazwisko autora, ale i tytuł. Wnętrza rodzinnego domu również są dokładnie przedstawiane, aby pokazać, jaką wagę Bruce Bechdel do nich przywiązywał. Sama kolorystyka komiksu przywodzi na myśl szpitalne wnętrza, czy może nawet odcienie, w jakich skąpane było prosektorium zakładu pogrzebowego Bechdelów.

Przeczytaj również:  „Legenda syreny” – prawo pięści kontra prawo natury | Recenzja | Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków 2024

Ponadto, przez całą lekturę Alison nie daje czytelnikowi zapomnieć, iż zagłębia się on w prawdziwą historię – historię jej rodziny. Ilustracje na początku każdego rozdziału są bardzo realistyczne, bo i wzorowane na prawdziwych zdjęciach z rodzinnego albumu. Używanie odniesień do swojego pamiętnika również jest zabiegiem mającym na celu przypomnienie nam, że nie czytamy fikcyjnej opowieści.

Może i więc dobrze, że Bechdel stworzyła Fun Home w tak chłodny i zdystansowany sposób. Kto wie, jak przykra byłaby to lektura, gdyby z kart jej komiksu dałoby się mocno wyczuć zdystansowanie rodziców, ich oziębłość oraz brak ciepła rodzinnego ogniska. Komiks Alison Bechdel jest jedyny w swoim rodzaju, ponieważ mało kto byłby w stanie w taki właśnie sposób opowiedzieć swoją historię. Nic więc dziwnego, iż jest on wymieniany w czołówce komiksy autobiograficznych. Pomimo tego, że brakowało mi tu odrobinę więcej emocji, nie mogę odmówić autorce przede wszystkim odwagi. Wracanie do takiej przeszłości wymaga jej bowiem naprawdę sporo.

Website | + pozostałe teksty

Absolwentka finansów. Wieczna fanka Harry'ego Pottera i braci Winchester oraz ich czarnego Chevroleta Impali. Czasami coś popisze, recenzentka raczej nie na pełen etat, ale she goes there. Regał pełen komiksów (i książek), a głowa pełna pomysłów. Tylko z czasem ciężko, bo #rzycie.

Ocena

9 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

"Maus" Arta Spiegelmanna, "Jesteś moją matką?" Alison Bechdel

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.