KomiksKultura

“Pokolenia” – niepotrzebne podróże w czasie [RECENZJA]

Maja Rybak

Na wydanie zbiorcze Pokoleń od Egmontu składa się aż dziesięć zeszytów, w których młodociani super-bohaterowie spotykają się z herosami, po których odziedziczyli swoje tytuły. Wszystko przez Kobik, która cofa ich w czasie (lub wysyła w przyszłość), aby mogli poznać odpowiedzi na najbardziej dręczące ich kwestie.

Tom jest naprawdę masywny i pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to, że powinien być w twardej oprawie. Głównie przez to, ile pakuje w sobie zeszytów. Już przy pierwszej lekturze, bez ostrożności można przełamać grzbiet, a stąd krótka droga do rozbicia tomiszcza na mniejsze części. Jest to akurat jeden z mniejszych minusów tej publikacji.

Z racji tego, iż przeczytamy w nim dziesięć różnych historii od dziesięciu różnych twórców, każdy zeszyt prezentuje inny poziom. Niestety, w sporej części jest on dosyć niski. Jedynie trzy opowieści zdołały wciągnąć mnie na tyle, by nie męczyć się przy i tak krótkiej lekturze, ale o tym za chwilę.

Pokolenia przedstawiają nam, gdzie Kobik (ucieleśnienie Kosmicznej Kostki) wysłała dziesiątkę superherosów nowego pokolenia na koniec finałowej walki przedstawionej w serii Tajne Imperium. Każde z nich ma wątpliwości co do swojej roli w dziedzictwie, które nosi na swoich barkach. Czy się na pewno do tego nadają, czy wybrali sobie odpowiednich mentorów, czy dokonali odpowiednich wyborów w ogóle, wchodząc na ścieżkę super-bohaterską? Oczywiście są to rozterki, z którymi borykają się nie jako pierwsi i nie jako ostatni, ale nie umniejsza to wagi ich wątpliwości. I tu właśnie z pomocą (?) przychodzi Kobik.

Plansza z “Pokoleń”, rozdział “Grom” | materiały promocyjne

Kate Bishop (nowa Hawkeye) ląduje na wyspie, gdzie pomaga Clintowi Burtonowi (oryginalny Hawkeye) w zawodach na najlepszego strzelca. Falcon udaje się do Nowego Jorku, kiedy to Steve Rogers dopiero zaczyna swoją przygodę jako Kapitan Ameryka. Amadeus Cho zostaje wepchnięty w samo serce walki Hulka z amerykańskim wojskiem. Riri Williams (Iron Heart) zostaje wysłana do przyszłości, gdzie Tony Stark  w końcu dopiął swego. Nowa Thor pomaga Odinsonowi ratować oddanych mu wikingów. Carol Danvers spotyka Mar-Vella w strefie negatywnej, a Kamala Khan (Ms. Marvel) z kolei spotyka Carol, kiedy ta pracuje jeszcze dla J. Jonah Jamesona. Laura pomaga Loganowi uratować jego przybraną córkę. Miles Morales cofa się w czasie i towarzyszy młodemu Peterowi podczas wyjątkowo trudnego dla niego dnia. I wreszcie, młoda Jean Grey spotyka się z Phoenix na… plaży.

Przeczytaj również:  Diuna: Część druga - Nic jak krew w piach [RECENZJA]

O ile sam pomysł wysłania wszystkich następców, aby poznali swoich mentorów, zanim Ci stali się uwielbianymi super-herosami (oprócz historii Riri i Tony’ego) jest całkiem ciekawy, tak już z wykonaniem jest bardzo średnio. Najlepszym zeszytem całego tomu jest opowieść o obu Hawkeye’ach spod pióra Kelly Thompson. Wyłącznie dlatego, że dynamika pomiędzy nimi pozostała taka, jaką ją pamiętam z mojej ukochanej serii Fractiona, a lekcja, którą Kate miała z niej wyciągnąć, była dosyć przejrzysta. Reszta zeszytów wydawała się napisana na siłę. Historie nie do końca miały sens, kiedy przyszło do finału, a wnioski można było wyciągnąć bez potrzeby podróżowania w czasie. Rozdział poświęcony obu wcieleniom Thora autorstwa Jasona Aarona również był całkiem ciekawy. Czytanie o pierwszych przygodach boga piorunów, zanim zdołał unieść Mjolnir mają sporo potencjału komediowego. I na szczęście skorzystano z niego.

Plansza z “Pokoleń”, rozdział “Najsilniejsi” | materiały promocyjne

Najsłabszym zeszytem jest chyba pierwszy z nich napisany przez Grega Paka, czyli spotkanie Amadeusa Cho z Brucem Bannerem, kiedy ten był ścigany przez Generała Rossa. Niestety walka z wojskiem nie daje dużego pola do pogadania o tym, co leży Amadeusowi na sercu. Sam Banner jest zbyt zajęty odpieraniem ataków, żeby poświęcić czas na odpowiedzi, których jego następca poszukuje. Motyw ucieczki czy prześladowania może i był odpowiedni dla początków Bannera, jednak Amadeus żyje już w innym świecie, gdzie do Hulka większość społeczeństwa jest przyzwyczajona. „Klątwa”, jak Banner określa swoją więź z Hulkiem, ma się nijak do wydarzeń, w których centrum Amadeus ląduje. Taki setting bardziej odpowiada historii o prześladowaniu niż zmaganiu się ze swoją „drugą stroną”.

Przeczytaj również:  „Bękart" – w poszukiwaniu ziemi obiecanej

Podobny rozstrzał poziomu prezentują oprawy wizualne. Najbardziej dynamiczne i najbardziej dopasowane do akcji kadry pojawiają się Cudach – zeszycie o Kamali i Carol, za które odpowiada Paolo Villanelli. Naprzeciw mamy dosyć słaby jeśli chodzi o dynamikę zeszyt Łucznicy, który jest bardzo dobry pod względem kolorów (różowy strój Clinta <3), ale to chyba jedyny plus kadrów Stefano Raffaele. Najbardziej klimatyczny jest jednak zeszyt Ameryki, który stworzył Paul Renaud. Paleta kolorów idealnie dopasowana do przedstawianej historii, lektura była dzięki nim o wiele przyjemniejsza.

I to by było na tyle. Pokolenia nie zachwycają jako całokształt, ale tak to już bywa przy tomach, nad którymi pracuje wielu twórców. Są w nim jednak rozdziały, które warto przeczytać, dla swoich ulubionych postaci, waloru komediowego, czy to strony graficznej. Jest to lektura dobra do kawy, najlepiej rozłożona na kilka tur, bo i nie zawiera w sobie porywających historii. W kilku wręcz potencjał został zmarnowany.

Ocena

6 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.