“Deadly Class: Umrzyj za mnie” – Giń, szczurze! Giń! [RECENZJA]
(Uwaga. Zakładam, iż jeśli kliknęliścię w tą recenzję, znacie wydarzenia z poprzednich trzech tomów Deadly Class.)
W Deadly Class: Wężowisko zostawiliśmy Marcusa samego. Zdradzony przez swojego najlepszego kumpla i dziewczynę, w której się bujał, ucieka przed samotnością w dragi. Niestety, życie nigdy nie daje mu odpocząć; podczas próby wyeliminowania Wiktora, nasz główny bohater ląduje w samym środku tradycyjnego wydarzenia w Kings Dominion – eliminacji szczurów. Tom czwarty Umrzyj za Mnie przeprowadza nas przez ten krwawy i chaotyczny rytuał.
Marcus jest całkiem sam, kiedy zaczyna się rzeź. Dzieci przywódców karteli, agentów KGB, członków gangów rzucają się na szczury ze wszystkim, co mają. Arguello łączy więc siły razem z Billym i Petrą, żeby przeżyć. Wiedzą, że ratunek jest dla nich możliwy tylko poza murami szkoły, i tam właśnie uciekają. Jest jednak jeden, bardzo duży minus, którego Marcus nie widzi: każdy może zdradzić, wbić nóż w plecy. I to w najmniej spodziewanym momencie.
Będę wysyłać w niebiosa pochlebstwa dla Deadly Class; Rick Remender pokazuje w niej całą brzydotę społeczeństwa ubraną w lata 80., ale zagrałoby to również naprawdę dobrze i w naszych, współczesnych czasach. Dekada, którą Remender wybrał dodaje jeszcze klimatu historii Marcusa, i ja w zupełności to kupuję.
To są po prostu moje klimaty. Może i ominęły mnie lata 80., ale lekki nihilizm Marcusa do mnie przemawia. Jest on skrajnym pesymistą i nie ma się w sumie co dziwić, skoro przeszedł aż tyle w tak młodym wieku. Nic dziwnego, że zwiewa w narkotyki, jak tylko zaczyna być gorzej. Świetnie czyta się jego niemalże depresyjne wywody na temat kolejnych wydarzeń, kolejnych przeszkód na jego drodze.
Nie są to może normalne problemy, ale czasami na pewno nieuniknione u nastolatków. A miejsce całej akcji; szkoła dla nastoletnich zabójców, uwydatnia i wyolbrzymia odczucia naszego głównego bohatera.
Remender świetnie pokazuje również, jak rozkładają się siły podczas wojny. Bo dla szczurów takich jak Marcus, czy Billy to może być wojna. O przerwanie. Kto by pomyślał, że niski i korpulentny Shabnam okaże się cwaniaczkiem tak dużym, że przejmie kontrolę nad resztą?
Będę wychwalać również rysunki Craiga. Są one bardzo dynamiczne, i pełne emocji, przez co lektura każdego kolejnego tomu Deadly Class jest jeszcze lepsza. Nie stara się upiększać opowiadanej przez niego i Remendera historii i to jest cudowne. Duża ilość dymków nie przesłania nam akcji w każdym kadrze; one wręcz niemal wtapiają się w tło. I te kolory! Smutne, depresyjne, idealnie pasujące do nastroju całego tomu. Tylko jeden z nich wyróżnia się na tle stłumionej palety: czerwień. Krwawa czerwień.
A krwawy trup w Umrzyj za Mnie ściele się gęsto.
Czwarty tom Deadly Class to na razie najlepszy tom z całej serii. Świetna kontynuacja całej historii. Scenarzysta wydaje się czyścić karty swojej historii na kolejny rozdział, który (nie ma już tu innej opcji) nada kontynuacji całkiem nowe tory. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom i błagam NonStop Comics, żeby nie kazali mnie i Wam długo czekać, bo każdy dzień oczekiwań będzie w tym przypadku udręką!
Absolwentka finansów. Wieczna fanka Harry'ego Pottera i braci Winchester oraz ich czarnego Chevroleta Impali. Czasami coś popisze, recenzentka raczej nie na pełen etat, ale she goes there. Regał pełen komiksów (i książek), a głowa pełna pomysłów. Tylko z czasem ciężko, bo #rzycie.