Bruce Lee – Być wodą [Hong Kong]
Urodzony w San Francisco 27 listopada 1940, w roku smoka, Bruce Lee wystąpił w swoim pierwszym filmie w wieku trzech miesięcy. Była to Kobieta ze złotej bramy, dramat kręcony w lokalnym Chinatown. Rodzice Bruce’a Lee (którego imię i nazwisko brzmi w rzeczywistości Lee Jun Fan) odwiedzili Amerykę w ramach trasy koncertowej z Operą Chińską. Niebawem wrócili do Hongkongu, gdzie ich syn zaczął poznawać tajniki gung fu pod okiem Mistrza Yip Mana. Nabyte umiejętności zaowocowały kilkoma niezapomnianymi rolami filmowymi, które uczyniły z Bruce’a Lee ikonę kina sztuk walki i niezwykle wpływową postać współczesnej kultury.
Ze Wschodu na Zachód
Niewiele osób wie, że słynny mistrz kung-fu był znakomitym tancerzem. W 1958 roku wygrał turniej cha-chy w Hongkongu. Studiował latynoamerykański taniec równie pilnie, jak sztuki walki, prowadząc zeszyt, w którym zanotował aż 108 różnych kroków. Lee wystąpił również w ponad 20 filmach.
Przyszła legenda kina akcji opuściła Hongkong w wieku 18 lat. Młody Bruce Lee przybył ponownie do Stanów Zjednoczonych i udał się do Seattle, gdzie pracował w restauracji przyjaciela rodziny. Rozpoczął też studia na waszyngtońskim uniwersytecie. Uzyskał dyplom z filozofii. Później nauczał gung fu i wkrótce otworzył swoją pierwszą szkołę, Jun Fan Gung Fu Institute. Dwie kolejne szkoły powstały w Oakland i Los Angeles.
Bruce Lee poślubił Amerykankę Lindę Emery i miał z nią dwoje dzieci, Brandona i Shannon. Oboje w dorosłym życiu zajmowali się aktorstwem. Brandon zginął na planie kultowego już filmu Kruk. Został postrzelony z rewolweru, z którego nie usunięto kuli.
Chiński mąż Lindy Emery nie miał dobrych relacji z teściami. Doświadczył z ich strony wielu nieprzyjemności. On sam, zapytany o bariery rasowe przez hongkońskiego dziennikarza, odpowiedział, że nigdy nie podąża za tymi strasznymi formułami i bez względu na kolor skóry, nadal może się z kimś przyjaźnić.
Komiksowy pomagier
Aby utrzymać rodzinę, Bruce Lee prowadził prywatne lekcje Jeet Kune Do (stworzonej przez siebie sztuki walki), często dla ludzi z branży rozrywkowej. Charyzmatyczny nauczyciel zwrócił na siebie uwagę w Hollywood. Zaczął trenować takie osobistości jak James Coburn, Sharon Tate, Roman Polański, Kareem Abdul-Jabbar czy Chuck Norris. Uczył zarówno Azjatów, jak i nie-Azjatów. Jego sztuka miała u podstaw idee prostoty, bezpośredniości i wolności osobistej.
Lee niebawem został odkryty przez filmowców. Wystąpił jako Kato, pomocnik głównego bohatera serialowej adaptacji komiksu Zielony Szerszeń. Chociaż debiut był obiecujący, poza kilkoma pomniejszymi rolami nie zaowocował dalszym sukcesem. Serial zdjęto z anteny po jednym sezonie. Zielonego Szerszenia zakupiła jednak telewizja z Hongkongu. Produkcję wyświetlano pod tytułem The Cato Show. Seria odniosła sukces, a sam Lee został gwiazdą. Przygotowało to grunt pod dalszą karierę filmową na Wschodzie.
Smok zwycięża śmierć
Mistrz kung-fu był sfrustrowany rasizmem panującym w Hollywood, dlatego w 1971 roku postanowił udać się do Hongkongu. Został zaproszony do współpracy przez lokalne studio Golden Harvest. Wystąpił w wyprodukowanym przez nie filmie Wielki szef, który od razu stał się hitem. Talent Lee eksplodował na ekranie, przynosząc hiperpoziom sprawności fizycznej i osobistej charyzmy do kina Hongkongu. Następnym przebojem z udziałem mistrza były Wściekłe pięści (znane też jako Chiński łącznik).
Kolejne filmy Lee zrealizował pod szyldem własnej wytwórni Concord Production Inc. Nad Drogą smoka miał już pełną kontrolę jako reżyser, scenarzysta, choreograf i odtwórca głównej roli. W filmie pojawiła się słynna scena walki Bruce’a Lee z Chuckiem Norrisem, do dziś pozostająca jednym z najlepszych pojedynków w historii kina.
Jesienią 1972 roku gwiazdor zaczął kręcić Grę śmierci. Zdjęcia przerwała jednak przełomowa propozycja od Warner Bros. Wytwórnia zaoferowała Bruce’owi Lee występ w Wejściu smoka, pierwszej koprodukcji amerykańskiej kręconej w Hongkongu. Zawarcie umowy ułatwiły zażyłe relacje mistrza sztuk walki z prezesem Warner Bros., Tedem Ashleyem. Kontrakt okazał się punktem zwrotnym dla branży filmowej w Hongkongu.
Kilka miesięcy po zakończeniu prac nad Wejściem smoka i niedługo przed jego premierą w sierpniu 1973 roku Bruce Lee zmarł. Aktor miał niewielki ból głowy. Przyjął lek o nazwie Equagesic. Po jego zażyciu położył się i zapadł w śpiączkę. Przeprowadzono rozległą patologię sądową, aby ustalić przyczynę zgonu, która nie była od razu jasna. Dochodzenie koronera skupiało się na analizie zeznań renomowanych patologów przybywających z całego świata. Udało się ustalić, że Lee miał reakcję nadwrażliwości na jeden ze składników leku przeciwbólowego. Substancja spowodowała obrzęk mózgu skutkujący śpiączką i śmiercią.
Chociaż ujawniono oficjalną przyczynę przedwczesnego odejścia gwiazdora, wokół tego tematu krążyło wiele miejskich legend. Według jednej z nich śmierć nastąpiła w rezultacie zemsty mnichów rozgniewanych tym, że Lee miał zdradzać ich pilnie strzeżone sekrety. Pewne jest, że tragedia dodatkowo spopularyzowała Wejście smoka i pomogła uzyskać gwiazdorowi kina status legendy. Film przyniósł dwustumilionowe zyski i zaowocował modą na kung-fu – nawiązania do sztuk walki często pojawiały się w amerykańskiej (i nie tylko, patrz: Franek Kimono) popkulturze.
Kontrkultura i propaganda
Publiczność na całym świecie uwielbiała tragicznie zmarłego mistrza kung-fu. Azjatyckie sztuki walki rozkwitały na Zachodzie. Powody popularności Lee w Stanach Zjednoczonych były jednak znacznie głębsze niż jego spektakularna waleczność. Miały one wiele wspólnego z sytuacją społeczno-polityczną późnych lat 60. i wczesnych 70. Ameryka uwikłała się w swoją pierwszą przegraną wojnę, walcząc z azjatyckimi chłopami. Okropności konfliktu w Wietnamie i moralna niejednoznaczność kampanii potęgowały nieufność wobec polityków. Kontrkultura kwestionowała wcześniej hołubione paternalistyczne wartości i przekonania. Lee stał się jednym z symboli grup borykających się z prześladowaniami ze strony społeczności zbudowanych na fundamencie uprzedzeń i ksenofobii. Przyciągała też jego życiowa filozofia osobistej wolności, harmonii i prostoty.
Gwiazdor stał się jednak symbolem również po drugiej stronie. Za sprawą Zielonego Szerszenia miał ugruntowywać pozytywny wizerunek azjatyckich imigrantów. W czasie zimnej wojny i braków personelu naukowego, USA dążyło do tego, by przyjąć jak najwięcej przybyszów ze Wschodu. Ich praca techniczna miała być kluczową przepustką do Nowego Świata. Nie oznacza to jednak, że życie Azjatów w Stanach Zjednoczonych było usłane różami.
Lee odcisnął niezbywalne piętno również w Chinach. Promowano jego wizerunek jako obrońcy rodaków, chroniącego przed uciskiem i wyzyskiem. Mistrz walczył z nielubianymi Japończykami i chciwymi ludźmi Zachodu. Dzielna postawa służyła celom propagandowym. Bruce Lee odmawiał jednak bycia nacjonalistą reprezentującym Żółtą Siłę. Niektóre z gazet uczyniły go nim mimowolnie. Uparcie zapisywały jego nazwisko jako „Li”, ignorując prośby o oryginalną pisownię. Jeden z tajwańskich magazynów posunął się na tyle daleko, że opublikował artykuł rzekomo napisany przez samego Bruce’a Lee. W tekście gwiazdor miał napisać, że „jest Chińczykiem i musi spełnić swój obowiązek jako Chińczyk, a jako Chińczyk z żółtą twarzą nigdy nie zostanie idolem ludzi rasy białej[1]”. Jak pokazała historia, wydawca gazety bardzo się pomylił.
Chociaż wielka sława Lee na Zachodzie jest niezaprzeczalna, ślady jego spuścizny widać przede wszystkim w Hongkongu. Przy nabrzeżu w Tsim Sha Tsui znajduje się pomnik gwiazdora wykonany z brązu. Jest też klub Bruce’a Lee na Nathan Road, gdzie aktor mieszkał jako dziecko. Zorganizowano także ogromną wystawę noszącą tytuł Bruce Lee: Kung Fu, sztuka, życie w Muzeum Dziedzictwa Hongkongu, z setkami artefaktów i instalacji z życia i kariery mistrza.
Lee patronem protestujących
Niedawno słynna filozofia Bruce’a Lee stała się mantrą uczestników antyrządowych protestów w Hongkongu. Słowa „bądź wodą” („be water”) wcześniej znali tylko fani aktora. Powiedzenie przyjęło się jednak wśród protestujących domagających się odpowiedzialności za nadużycia i demokracji.
Dla uczestników „bycie wodą” oznacza bycie anonimowym, spontanicznym i elastycznym podobnie jak przepływ wody. Słowa drukowane są w języku angielskim na plakatach, cytowane w internetowych dyskusjach i zapisywane na ścianach jako przypomnienie o skutecznej strategii, dzięki której można zaskoczyć skorą do przemocy policję. Protestujący stosują wspomniane podejście, by uniknąć obrażeń i aresztowania.
Fraza „bądź wodą” stała się znana w 1971 roku, kiedy Lee wyjaśnił swoje pomysły na kung-fu podczas wywiadu telewizyjnego. Powiedział wtedy: „Opróżnij swój umysł, bądź bezkształtny, bezkształtny, jak woda. Wlewasz wodę do kubka, a staje się kubkiem. Wlewasz wodę do butelki, staje się butelką. Umieszczasz ją w czajniczku, staje się czajnikiem. Teraz woda może płynąć lub jej przepływ może ulec zakłóceniu. Bądź wodą, przyjacielu”.
Tarantino w natarciu
Oda Quentina Tarantino do mrocznego, brudnego oblicza złotej ery Hollywood pokazuje Bruce’a Lee w niezbyt korzystnym świetle. Zdaniem niektórych, w nieelegancki sposób niszczy jego dziedzictwo. Film Tarantino przedstawił gwiazdora jako zarozumiałą, komiczną postać, która nie jest w stanie wygrać walki na pięści z fikcyjnym, białym, na wskroś amerykańskim mężczyzną granym przez Brada Pitta.
Decyzja reżysera wywołała wzburzenie. Pojawiły się także konsekwencje komercyjne. Film, choć sprzedany do Chin, nie został pokazany na tym lukratywnym rynku, podobno ze względu na sposób przedstawienia słynnego aktora. Shannon Lee, córka zmarłego gwiazdora i dozorczyni jego majątku, nie kryła oburzenia i domagała się przeprosin. Miała w tym silnego sojusznika w postaci byłej supergwiazdy koszykówki i afroamerykańskiej ikony, Kareema Abdula-Jabbara. W „Hollywood Reporter” napisał on, że o ile Tarantino miał artystyczne prawo do dowolnego pokazania Bruce’a, zrobienie tego w tak niechlujny i nieco rasistowski sposób jest porażką zarówno dla artysty, jak i dla człowieka. Czy jednak jedna scena może zawładnąć wyobraźnią na tyle, by wymazać z niej obraz herosa?
Bruce Lee stał się legendą kung-fu. Jego grób w Seattle jest świątynią, do której pielgrzymi podróżują z daleka. Nazwisko gwiazdora to synonim wymierzania sprawiedliwości pięścią i stopą. Aktor powszechnie uchodzi za pozytywnego reprezentanta wschodniej Azji w zachodniej kulturze popularnej, udaną syntezę Wschodu i Zachodu. Jest też jednym z pierwszych azjatyckich mężczyzn obsadzonych w hollywoodzkiej głównej roli. Zainspirował pokolenia dzieci do zawalczenia o czarny pas. Za życia był gwiazdą w Hongkongu. Po śmierci stał się ikoną na całym świecie. Ponadto reprezentował rosnącą i w znacznym stopniu marginalizowaną mniejszość w Stanach Zjednoczonych w latach 70. XX wieku – przybyszów z Azji i Ameryki Łacińskiej. Był ich pierwszym przedstawicielem, który naprawdę zamieszał w mainstreamie. Obecnie jego filozofia pomaga protestującym przechytrzyć policję. Jak długo walczący o demokrację „będą jak woda”, tak długo mają szansę osiągnąć swoje cele. W końcu ich waleczność dorównuje standardom mistrza kung-fu.
[1] M. Polly, Bruce Lee: A Life, Nowy Jork 2019, s. 391.
Strateg, estetka, serendypitystka. Lubi gry słów i limeryki. W popkulturze najbardziej interesuje ją groza, wzniosłość i rytuał. Chętnie ogląda filmy o życiu w lesie, ekspedycjach polarnych, pociągach, konfliktach między nauką/techniką a etyką oraz produkcje z gatunku Southern Gothic. Grzebie w popkulturowym śmietniku, by znaleźć w nim złoża czystego absurdu. Kocha niemiecki ekspresjonizm na równi z kuriozami ery VHS-ów. Godzilla, Potwór z Czarnej Laguny i Ro-Man to jej dobrzy kumple.