„Krwawy sport” – Film, który daje kopa [CAMPING #51]


Kiepskie aktorstwo, fabularne klisze i szpagaty. Mnóstwo szpagatów. Ekscytujące pojedynki na arenie nielegalnego turnieju sztuk walki. Widowiskowe kopniaki, które potem trenowaliśmy na rodzeństwie. Krwawy sport jako pierwszy pokazał niezwykłe umiejętności Jean-Claude’a Van Damme’a i z czasem stał się filmem kultowym. Produkcją zachwycał się sam Donald Trump. Pochylmy się na chwilę nad genezą i znaczeniem Krwawego sportu, będącego nieoczywistym świadectwem historii Hongkongu.
Opowieść na faktach nieautentycznych
Film częściowo opiera się na niezweryfikowanych relacjach Franka Duxa, Amerykanina trenującego sztuki walki. Wszystko zaczęło się od wywiadu w magazynie „Black Belt” z 1980 roku. Dux opowiedział w nim o swoim udziale w Kumite, ekstremalnym turnieju mieszanych sztuk walki. Sheldon Lettich, twórca scenariusza Krwawego sportu, postanowił przekształcić wyznania mężczyzny w opowieść pełną widowiskowej przemocy. Scenarzysta nawiązał kontakt z Frankiem Duxem, by ten zdradził mu jak najwięcej szczegółów dotyczących wydarzenia. Lettich przyznał, że część opowieści jego nowego znajomego okazała się bzdurą, czego starał się dowieść zresztą „L.A. Times”, negując istnienie Kumite.
Scenarzysta i Dux nawiązali kontakt dzięki uprzejmości Richarda Bendera, który twierdził, że również brał udział w turnieju. Mężczyzna przysięgał, że każde słowo wypowiedziane przez amerykańskiego mistrza Kumite jest prawdę. Jednakże już kilka lat później Bender pokłócił się z Duxem i wyznał, że jego kolega kłamie.
Niezależnie jednak od autentyczności historii, posłużyła ona za wdzięczną bazę dla ekscytującej (choć płaskiej) fabuły. Otrzymaliśmy więc film, w którym wystąpił młody, przystojny belgijski artysta sztuk walki, debiutujący w pierwszej ważnej roli na dużym ekranie oraz chiński kulturysta mówiący monosylabami, obsadzony jako wyjątkowo przerażający czarny charakter. Akcję osadzono z kolei w Hongkongu przedstawionym tutaj jako miejsce rządzone przez gangsterów, fałszerzy i wszystkich ludzi niestroniących od łamania prawa.


Filmowy Frank Dux jest kapitanem armii USA i od lat trenuje ninjutsu. Jego przewodniki i mistrz, sensei Senzo Tanaka, szkolił go od czasu, gdy bohater jako chłopiec wraz z grupą przyjaciół włamał się do jego domu, by ukraść katanę. Dux, skruszony wyrzutami sumienia, postanowił zwrócić własność mężczyzny. Został wówczas złapany przez Senzo. Chłopak zaimponował mistrzowi swoją uczciwością i wytrzymałością, dlatego ten zaczął trenować go wraz ze swoim synem Shingo. Po śmierci potomka Senzo szkolił Duxa jako członka swojego rodu. W końcu chłopak dostał zaproszenie na Kumite, nielegalny turniej sztuk walki w Hongkongu. Choć nie uzyskał zgody przełożonych z armii, Dux postanowił wyjechać i wziąć udział w imprezie. Jego śladami ruszyli oficerowie Helmer i Rawlins, przydzieleni do wyśledzenia i aresztowania zbiega.
Po przybyciu do Hongkongu Dux zaprzyjaźnił się z amerykańskim zawodnikiem mieszanych sztuk walki Rayem Jacksonem i miejscowym przewodnikiem Victorem Linem. Kiedy wszyscy przybyli na arenę Kumite, organizatorzy nie chcieli zgodzić się na ich udział w wydarzeniu. Na zmianę decyzji nie trzeba było jednak długo czekać. Dux dowiódł swego związku z klanem Tanaka, a organizatorzy zaakceptowali przybyszów z Ameryki.
Główny bohater już pierwszego dnia turnieju podpisał na siebie wyrok. Dux pobił rekord najszybszego nokautu należący do Chonga Li, bezwzględnego mistrza Kumite. Rywal potraktował to jako zniewagę i obiecał srogi rewanż. Kolejne pojedynki Duxa przeplatały sceny sugerujące jego przyszły romans z amerykańską dziennikarką Janice Kent badającą Kumite. Tymczasem Chong Li poważnie okaleczył przyjaciela głównego bohatera w walce. Dux odwiedził Jacksona w szpitalu i ślubował go pomścić. Choć Janice przerażona brutalnością turnieju próbowała odwieść mężczyznę od tego pomysłu, ale ten nie miał zamiaru się wycofać. To jednak tylko część trudności, jakie napotkał bohater. Frank Dux wkrótce musiał uciekać przed policją, by uniknąć przymusowego powrotu do kraju. Schwytany, zgodził się na wyjazd pod warunkiem, że dokończy swoje zmagania w turnieju.
Ostatniego dnia Kumite Chong Li zabił przeciwnika. Później szykował się do starcia ze znienawidzonym Duxem. Obawiając się porażki, ukrył w pasie pigułkę z proszkiem mającym oślepić rywala. Kiedy w czasie pojedynku Amerykanin zyskał przewagę, Li wykorzystał swoją tajną broń. Głównemu bohaterowi mimo wszystko udało się zwyciężyć, dlatego że jego mistrz nauczył go walczyć bez konieczności użycia wzroku. Po wygranej w turnieju Frank Dux wrócił z oficerami do USA. Historia kończy się happy endem, choć nie ma romantycznego finału. Ostatecznie zatriumfowały honor i odwaga.
Muscles from Brussels podbijają Hollywood
Van Damme, którego prawdziwe, strasznie długie nazwisko brzmi Jean-Claude Camille François Van Varenberg, przeprowadził się do Los Angeles ze swojej rodzinnej Belgii na początku lat 80. W nowym mieście pracował jako kierowca limuzyny, dostawca pizzy czy robotnik w fabryce dywanów. Ciągle jednak liczył na to, że jego talent w dziedzinie sztuk walki pozwoli mu rozpocząć karierę w branży filmowej.
Debiut w ważnym hollywoodzkim tytule miał nastąpić w 1987 roku. Van Damme’owi zaproponowano zagranie tytułowego potwora z filmu Predator. Ostatecznie zrezygnowano ze współpracy z młodym mężczyzną, dlatego że narzekał na kostium i brak sztuk walki w fabule.


Rok później nastąpił przełom w karierze Jean-Claude’a Van Damme’a. Zaangażowano go do Krwawego sportu. Budżet filmu wynosił 2 miliony, co wiązało się z ograniczeniami w kwestii zatrudnienia kaskaderów czy stworzenia lepszych kostiumów. Produkcja zarobiła zawrotną sumę 65 milionów dolarów, zanim jeszcze stała się prawdziwym hitem VHS, co dodatkowo pomnożyło tę sumę. Odtwórca głównej roli nie zobaczył jednak zbyt wiele z tej kwoty. Van Damme zarobił jedynie 25 tysięcy dolarów.
Jak początkujący aktor zdobył rolę będącą przepustką do sławy? Podobno spotkał kiedyś na ulicy Menahema Golana, szefa studia Cannon Films odpowiedzialnego za tworzenie Krwawego sportu i zawołał: „Hej Menahem, pamiętasz mnie? Jean-Claude Van Damme”, a potem wykonał kopnięcie, które minęło twarz filmowca o dwa cale.
Aktorstwo Van Damme’a pozostawiało wiele do życzenia, za to jego umiejętności akrobatyczne okazały się niezwykle imponujące i fotogeniczne. Uwypuklono je w słynnych sekwencjach treningowych, których rzecz jasna nie może zabraknąć w żadnym szanującym się filmie sztuk walki. Krwawy sport znakomicie zaprezentował zdolności Van Damme’a, dzięki czemu znalazł się on na szczycie listy gwiazd kina akcji przez większość lat 90. Stał się też jednym z najlepiej zarabiających artystów sztuk walki. Mimo odniesionego sukcesu warto zauważyć, że niewiele filmów z udziałem JCVD cechuje się czystą wartością rozrywkową będącą udziałem opowieści o Franku Duxie. Krwawy sport to nadal opus magnum w karierze Muscles from Brussels i prawdopodobnie najbardziej kultowy tytuł z jego występem.
Przeciwnik, którego każdy by się obawiał
Trudno znaleźć bardziej imponujący filmowy czarny charakter niż Chong Li. W rolę przerażającego brutala wcielił się Bolo Yeung, hongkoński mistrz kulturystyki. Chociaż jest on niewysoki (ma tylko 157 cm wzrostu), jego ogromne mięśnie klatki piersiowej sprawiają, że wygląda na kogoś, z kim lepiej nie zadzierać. Bolo Yeung emanuje siłą i potrafić zrobić naprawdę przerażający wyraz twarzy, dlatego idealnie zagrał sadystycznego Chonga Li. Jego bohater na zawsze zapada w pamięć jako groźny rywal, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel.


Bolo Yeung zadebiutował w rolach bezlitosnych brutali w produkcjach studia braci Shaw: The Wandering Swordsman (Yóu Xiá Er, 1970), The Heroic Ones (Sap saam taai bo, 1970), Zabójczy duet z 1971 czy E ke z 1972 z Yasuaki Kuratą. Wspólnie z Bruce’em Lee wystąpił w dwóch reklamach papierosów Winston. Wpływowy kolega załatwił mu rolę w Wejściu smoka. W dekadzie pomiędzy występem u boku Bruce’a Lee a Krwawym sportem Bolo Yeung stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych odtwórców ról czarnych charakterów w kinie Hongkongu. Występ jako Chong Li był z kolei jego biletem do Hollywood, gdzie nadal grał złych gości.
Soundtrack, który kopie tyłki
Jeśli chodzi o ścieżki dźwiękowe do filmów, lata 80. nie mają sobie równych. Syntezator wniósł zupełnie nowe brzmienia do soundtracków, co w pełni wykorzystał Paul Hertzog, kompozytor utworów do Krwawego sportu.
Twórca ścieżki dźwiękowej do opowieści o Franku Duxie doskonale uchwycił nastrój filmu. W soundtracku nie zabrakło więc mrocznych utworów oraz tych lekkich i zwiewnych, towarzyszącym chwilom refleksji. Muzyka z filmu przenosi w czasie do lat 80. i podbija ekscytację widza. W zasadzie można stwierdzić, że po latach broni się lepiej niż sam Krwawy sport, co miał przyznać sam Van Damme.
Ponadto w soundtracku na pierwszy plan wybijają się trzy utwory: Steal the Night Michaela Bishopa, Fight to Survive i On My Own Stana Busha. Wszystkie są doskonałymi przykładami mocnego synth popu lat 80. i dodają Krwawemu sportowi nieodpartego uroku.
Filmowa wycieczka po Hongkongu
Produkcja w reżyserii Newta Arnolda została nakręcona w Hongkongu. Chociaż współczesna panorama wyspy różni się od tej pokazanej w kadrze, można zidentyfikować kilka charakterystycznych miejsc. W Krwawym sporcie miasto pozostaje autonomiczną postacią, a zarazem stanowi spektakularne tło dla filmowych scen. Neony, wieżowce i portowe widoki potrafią oczarować. Prawdziwą gwiazdą okazuje się jednak dawne osiedle Kowloon Walled City, gdzie odbywało się Kumite. Przedstawiono je jako miejsce niebezpieczne, słynące z przestępczości i czarnego rynku. Podobnie było zresztą w rzeczywistości, jednak to nie przeszkodziło lokalnym mieszkańcom w życiu wśród krętych korytarzy i wielopoziomowych budynków.


Rok po sfilmowaniu Krwawego sportu rząd Hongkongu ogłosił plany zburzenia osiedla. Eksmisja mieszkańców została zakończona jednak dopiero w 1994 roku. Choć Kowloon Walled City mogłoby stanowić wspaniałą lokację dla wielu filmów czy gier, ostatecznie żaden nie pokazał go w ciekawszy sposób niż Krwawy sport. Film sztuk walki stał się nie tylko kultowym klasykiem ery VHS-ów, ale też interesującym dokumentem z ostatnich lat Kowloon.
Wycieczki po Hongkongu, te przeznaczone dla fanów filmu, obejmują nie tylko dawną lokalizację osiedla, ale również Lions Pavilion na Wzgórzu Wiktorii. Tam, być może w jednej z najbardziej pamiętnych scen, JCVD udaje się na szczyt, aby walczyć ze swoimi wewnętrznymi demonami i (oczywiście!) ćwiczy szpagaty. Aktor rozciąga się i medytuje, a widzowie mogą podziwiać słynny panoramiczny widok na port.
Hongkońska trasa śladami Franka Duxa obejmuje też Salisbury Road 22, Mody Road 64, Oil Street 23, Mercury Street oraz North Point, czyli miejsca, gdzie odbył się pościg policji za głównym bohaterem.
Krwawy sport ocieka kiczem lat 80. na najlepsze możliwe sposoby. Wystąpił w nim aktor o wątpliwym talencie, lecz nieskończonej charyzmie i niezwykłych umiejętnościach atletycznych. Choć fabuła jest płaska jak deska łamana jednym ciosem karate, w filmie nie zabrakło widowiskowych pojedynków, świetnych one-linerów, emocjonujących pościgów, znakomitego soundtracku i niezapomnianego antagonisty. Co ważne, produkcja dała nam legendarną grę Mortal Kombat. Film zainspirował jej twórców, a to z kolei zaowocowało rozkosznie słabą kinową adaptacją z epickim soundtrackiem. Trzeba przyznać, że Krwawy sport starzeje się bardzo ładnie i po trzydziestu latach od premiery wciąż potrafi zauroczyć.