Publicystyka

Głód doświadczania. Przypominamy “Mięso” Julii Ducournau

Marcelina Kulig
mięso
Źródło: Materiały prasowe

Widzowie rzekomo mdleli, oglądając pełnometrażowy debiut Julii Ducournau podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto. Doniesienia o incydencie mogły sprawić, że część osób potraktowała seans „Mięsa” jako rodzaj kinowego wyzwania sprawdzającego odporność na drastyczne sceny. Dzieło Ducournau nigdy nie było jednak kierowane do fanów ekstremalnego gore. Wszyscy oczekujący wyjątkowo szokujących i przerażających obrazów mogą poczuć się zawiedzeni. Oglądając „Mięso”, częściej myśli się „relatable” niż „brr, yuck”, dlatego że to film o dorastaniu i dojrzewającej seksualności, gdzie elementy body horroru stanowią metaforę emocji kotłujących się pod skórą młodych osób wkraczających do nieznanego, pociągającego świata, w którym trudno się zorientować.

Film Ducournau jest opowieścią skoncentrowaną wokół tematu formowania tożsamości. Młoda dziewczyna wyjeżdża na studia weterynaryjne, kontynuując rodzinną tradycję. Justine jest nieśmiałą osobą, prymuską i wegetarianką, która próbuje dopasować się do nowej rzeczywistości. Podobnie jak inni pierwszoroczni doświadcza hałaśliwych, poniżających i nieco sadystycznych rytuałów przejścia. Podczas jednej z prób starsi koledzy, w tym siostra studiująca ten sam kierunek, zmuszają ją do zjedzenia króliczej wątroby. Niewielki kęs mięsa budzi w Justine coś pierwotnego. Dziewczyna odkrywa apetyt, o którym do tej pory nie zdawała sobie sprawy.

Julia Ducournau nie spieszy się, przedstawiając każdy krok ewolucji bohaterki w mięsożercę. Widzimy całą drogę od kompulsywnego pochłaniania mięsnych posiłków do kanibalizmu – skrajnej formy pożądania ciała drugiego człowieka. Reżyserka nigdy nie ocenia działań swojej postaci, choć jej wybory mają coraz bardziej szkodliwe konsekwencje.

Witamy w dorosłości

Justine trafia spod opieki rodziców, z bezpiecznego i uporządkowanego świata zasad, do rzeczywistości pełnej pokus, niebezpieczeństw, dzikości i żądz. To, co nowe, jest dziwne i straszne, a zarazem pociągające. Początek studiów i związane z nim rytuały mają być okazją do przejścia z jednego świata w drugi, do przedefiniowania swojej tożsamości. Rozbudzają apetyt, ciekawość, chęć eksperymentowania. Skłaniają do przesuwania granic i zdobywania formacyjnych doświadczeń. Reżyserka, przedstawiając początki studiów, zwraca uwagę na konsekwencje, jakie niesie ze sobą dorosłość i niezależność.

Mięso można rozumieć jako celebrację dojrzewania kobiety, uświadamiania sobie potrzeb i pragnień. Wraz z kolejnymi prezentowanymi na ekranie zdarzeniami widzimy przemianę Justine z nieśmiałej dziewczynki w kobietę. Kanibalizm staje się metaforą aktów seksualnych, skrywanych namiętności. To przerysowany do granic możliwości obraz pożądania. Apetyt na ludzkie mięso zdaje się oznaczać w filmie Ducournau potrzeby seksualne kobiet, których tłumienie prowadzi do eksplozji. Podobnie jak kanibalizm mogą stanowić one tabu, coś, o czym się nie wspomina, coś wstydliwego, coś zakazanego. Pożeranie ciała drugiego człowieka jest natomiast metaforą seksualnego przebudzenia.

mięso
Źródło: Materiały prasowe

W zachowaniu Justine, która chodzi na imprezy, flirtuje z kolegami czy przebiera się przed lustrem, widać niezręczność. Dziewczyna nie ma pojęcia, co robi, będąc na początku swojej drogi do stania się dorosłą kobietą. Jak większość młodych osób nie za bardzo rozumie, co dzieje się z jej ciałem i podąża za impulsami. Wkracza w świat pełen rozpusty, możliwych wyborów i niezrozumiałych rytuałów. Musi nauczyć się w nim poruszać, znajdując przestrzeń dla realizacji swoich pragnień.

Przeczytaj również:  „Kaczki. Dwa lata na piaskach" – ciężkie słowa o trudnej przeszłości [RECENZJA]

W Mięsie, tak jak i w pozaekranowym życiu, początek studiów jest zagmatwanym okresem wybuchowej cielesności, upokorzeń wynikających z braku doświadczenia i nadmiernego imprezowania. To czas eksperymentów z nowymi doświadczeniami, również w sferze seksualnej. Wszystkie one mają swoją rolę w formowaniu się tożsamości dorosłego człowieka. Przekraczając granice tego, co bezpieczne i poznane, ustalamy nowe granice potrzeb i preferencji. Wzmacniamy poczucie odrębności i stajemy się sobą, kimś niezależnym od rodziny. Przestajemy być dziećmi i zyskujemy pewność siebie. Mamy większy udział w kształtowaniu swojej tożsamości, z czym wiąże się ryzyko – w Mięsie droga ku dorosłości i niezależności ma wyjątkowo krwawe konsekwencje.

Siostrzeństwo (?)

Justine po raz pierwszy poznaje smak ludzkiego mięsa w przerażających i dość komicznych okolicznościach. Alexia, starsza siostra dziewczyny, depiluje jej ciało woskiem. Podczas zabiegu próbuje odczepić sprawiający problemy pasek wosku nożyczkami. Spanikowana Justine potrąca siostrę, która niechcący odcina swój palec. Na widok brakującej części ciała kobieta mdleje. Justine wzywa pomoc i znajduje odcięty palec. Postanawia posmakować krwi i ciała innej osoby. Gdy dziewczyna obgryza palec siostry, ta odzyskuje przytomność. Do oczu Alexi nabiegają łzy. Początkowo możemy myśleć, że to reakcja na makabryczny, niebywale niepokojący widok. Wraz z rozwojem fabuły okazuje się, że starsza siostra rozpoznaje w zachowaniu siostry coś znajomego. Coś, czego sama doświadczyła. Alexia wchodzi więc w rolę mentorki-kanibalki (czyli bardziej doświadczonej kobiety) uczącej młodszą dziewczynę zasad.

Nowoodkryte pragnienia zbliżają do siebie siostry. Z czasem więź kobiet ulega jednak przekształceniu. Ich rywalizacja i współzależność prowadzą do dziwacznych sytuacji takich jak bójki i inne publiczne pokazy siły i drapieżności.  Siostry próbują zyskać nad sobą przewagę, co dla młodszej kończy się publicznym upokorzeniem i zniszczeniem reputacji w nowym środowisku, a dla drugiej uwikłaniem w brutalne morderstwo. Konkurowanie ze sobą kobiet, ścieranie się osobowości i pragnień, rywalizacja w ramach rodziny – wplecenie tych wątków w film o kanibalach było zuchwałym pomysłem. Trudno byłoby rozwinąć je w przekonujący sposób, gdyby nie doskonałe współdziałanie między aktorkami Garance Marillier (Justine) i Ellą Rumpf (Alexia). Wykreowana przez nie siostrzana relacja uderza swoją intensywnością i autentycznością. Gdy wytnie się z niej elementy kanibalistyczne, zostaje historia, która powtarza się w wielu rodzinach czy kręgach znajomych.

mięso raw
Źródło: Materiały prasowe

Wrażliwość

Film Julii Ducournau jest surowy i cielesny. Bywa drastyczny i  dosadny. Na ekranie pojawiają się krew, wnętrzności, mocz i kał. Widzimy zjadanie ludzkiego mięsa, zębów czy włosów. Co ciekawe, wszystkie te okropne momenty nie są najbardziej wstrząsające. Największy ładunek emocjonalny niosą ze sobą sceny mówiące o niepokoju, psychologicznej udręce, poczuciu niedopasowania. Kanibalistyczne elementy czy sceny gore nie przysłaniają zainteresowania bohaterką – jej wkraczaniem w dorosłość, eksperymentami z seksem i skomplikowanymi relacjami z siostrą. Są dla niego – o dziwo – adekwatną oprawą. Epatowanie brutalnością pomaga ująć skrajność i bolesność doświadczeń towarzyszących wkraczaniu w dorosłość.

Przeczytaj również:  „Cztery córki” – ocalić tożsamość, odzyskać głos [RECENZJA]

Sceny kanibalizmu w Mięsie są ważnymi momentami w rozwoju postaci Justine. Uderzające okazuje się to, że mimo oglądanych okropieństw, staramy się współczuć bohaterce i kibicować jej w podróży do samopoznania. Bohaterka stworzona przez Ducournau i zagrana przez Marillier pozostaje ludzka, nawet kiedy ocieka krwią czy wgryza się w ciało.

Styl

W Mięsie horror miesza się z humorem, a brutalność i przerysowanie z subtelnością. Środowisko studentów film prezentuje w przejaskrawiony sposób, pokazując młodych ludzi jako imprezujące, głośne, rozerotyzowane dzikusy. Dzieło Ducournau bywa też łopatologiczne w używanych symbolach – np. scena ze spętanym koniem może wywołać ciarki żenady. Wizja reżyserki pozostaje jednak jasna i niezachwiana (co zdarza się wyjątkowo rzadko w przypadku debiutów). Każdy wizualny, tematyczny i dźwiękowy element tworzy spójną całość.

Świetne zdjęcia Rubena Impensa są mroczne, skomponowane z niemal kliniczną precyzją. Kadry wypełnia chłodna, nieprzyjazna atmosfera albo duszny, deliryczny klimat. Obiektyw jego kamery ślizga się po ciałach i kryje pod prześcieradłami, pokazując widzom to, czego być może nie chcieli zobaczyć, ale od czego trudno odwrócić wzrok. Obrazy z imprez w podziemiach odmalowane odcieniami różowych i niebieskich świateł wyglądają jak wyjęte z płócien Bosha. Kamera wędruje też po brutalistycznych zabudowaniach uniwersytetu, przywołując na myśl futurystyczną architekturę ze wczesnych filmów Cronenberga takich jak Dreszcze. I choć Ducournau i jej ekipa czerpią inspiracje z różnych źródeł, reżyserka mówi swoim własnym głosem.

mięso raw
Źródło: Materiały prasowe

Mięso to nie tylko body horror z drastycznymi scenami, ale też czarna komedia, dramat rodzinny i coming-of-age movie. Ducournau umiejętnie identyfikuje i przedstawia w nim lęki młodych kobiet wchodzących w dorosłość i próbujących znaleźć swoje miejsce w świecie. Część obrazów pojawiających się na ekranie szokuje, inne kołyszą widza hipnotyzującym pięknem. Chwilami robi się kiczowato, przesadnie i zbyt dosłownie, ale zły posmak zmywają odświeżające, pełne uważności sceny wglądu w psychikę postaci. O dziwo zamiast soli trzeźwiących podczas seansu Mięsa bardziej przydają się chusteczki, dlatego że zmagania Justine przypominają o własnych doświadczeniach na początku dorosłego, niezależnego życia. Fakt, że Julii Ducournau udało się przekonać widownię do sympatyzowania, a nawet utożsamienia się z młodą kanibalką, jest niebywałym wyczynem i prawdopodobnie największą zaletą pełnometrażowego debiutu twórczyni Titane.

Artykuł powstał ze współpracy z dystrybutorem filmu “Titane”. 

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.