Advertisement
Festiwal Filmów Frankofońskich 2022FilmyRecenzje

Lepiej umrzeć niż zgorzknieć. Recenzujemy film „Bogini świetlików” Anaïs Barbeau-Lavalette

Marcelina Kulig
boini świetlików
Źródło: Materiały prasowe

„Bogini świetlików”, adaptacja powieści Geneviève Pettersen o tym samym tytule, zabiera nas w lata 90., by przedstawić historię 16-letniej Catherine (Kelly Depeault). Okres dorastania dziewczyny zbiega się z rozwodem jej rodziców. Film podąża wytartymi ścieżkami, prezentując typową opowieść o dorastaniu napędzaną rebelią. Mimo wyboru tak często poruszanego w kinie tematu, narracja pozostaje ponadczasowa i satysfakcjonująca. Reżyserka Anaïs Barbeau-Lavalette wypełniła tę historię radością, wrażliwością, gniewem i szczerością. Nawet jeśli widzowie szybko przewidzą, jak potoczy się opowieść (niedopasowany dzieciak z dysfunkcyjnej rodziny dorasta i osiąga niezależność, doświadczając wzlotów i upadków), możemy docenić empatyczne spojrzenie na trudy dojrzewania lub wyruszyć w nostalgiczną podróż do świata, który już przeminął.

Catherine jest nastolatką prowadzącą uporządkowane życie. Dobrze radzi sobie w szkole i nie sprawia kłopotów. Jednocześnie posyła tęskne spojrzenia w stronę chłopca z grupy grunge’owców. Niestety przestrzeganie zasad dało dziewczynie niewiele dobrego. 16 urodziny bezradnej Catherine zostają wykorzystane przez jej rodziców jako broń używana do wzajemnego wyrządzania sobie przykrości. Nadchodzący rozwód małżonków zmusza nastolatkę do opuszczenia dużego, wygodnego domu z basenem i uroczym pokoikiem na znacznie mniejsze lokum. A niewinne spojrzenia Catherine na jej obiekt westchnień? Subtelny flirt kończy się ciosem w twarz od zazdrosnej dziewczyny kolegi. Widzimy zatem, że bunt jest nieunikniony.

Wszystko, co Catherine widzi wokół siebie, to próby sił i akty zemsty czy to ze strony dorosłych, czy też rówieśników. Nikt nie zostaje ukarany i nikt nie wychodzi z pojedynków szczęśliwy. Jedyna droga do niezależności to ignorowanie społecznych uwarunkowań. Nastolatka ucieka więc od przygnębiającego życia rodzinnego w świat używek i beztroski. Dołącza do kliki grunge’owców, z którymi pije, pali, uzależnia się od meskaliny, zakochuje i odkochuje. Dzieciaki chcą bawić się, zanim ich własna przyszłość stanie się tak samo gorzka, jak ich rodziców. Gromadzą jak najwięcej wspomnień, których będą się kurczowo trzymać.

bogini świetlików
Źródło: Materiały prasowe

Z początku niewinna nastolatka wkracza w świat seksu, narkotyków, głośnej muzyki i buntu. Gdy matka straszy ją, że skończy na ulicy, wyznaje, że jej to nie obchodzi. Choć podąża spiralą w dół, skupia się na zabawie. Podejmuje autodestrukcyjne aktywności, by w tym wszystkim znaleźć siebie i uciec od problemów. O tej rzeczywistości zapomina niejeden film o dojrzewaniu, skupiając się na rywalizacji między szkolnymi grupkami czy cukierkowych obrazach pierwszego zauroczenia. W Bogini świetlików ryzyko i niebezpieczne, wyniszczające działania bohaterów nie są wołaniem o pomoc, lecz odpowiedzią na przygnębiające otoczenie. Zamiast znieczulać ból, nastolatkowie usuwają go ze swojego otoczenia, by odebrać mu moc rządzenia ich życiem.

Przeczytaj również:  „Nieumarli” - inne podejście do tematu zombie [RECENZJA]

Śledząc fabułę filmu Anaïs Barbeau-Lavalette można zastanawiać się, czym różni się ona od historii z innych coming-of age movies. Odmienności jest naprawdę niewiele, bardzo istotną pozostają jednak złożoność postaci Catherine i jej wewnętrzne konflikty. Dużą zasługę w wykreowaniu ciekawej bohaterki z krwi i kości ma Kelly Dépeault. Jej gra aktorska pomogła odsłonić kolejne warstwy osobowości nastoletniej protagonistki. Umiejętnie przedstawiała autodestrukcyjne strony buntu dziewczyny, ale też z uwagą zatrzymywała się nad łagodniejszymi, pełnymi ciepła i humoru stronami dojrzewania. Wszystko to sprawia, że opowieść z Bogini świetlików wybrzmiewa tak prawdziwie i przekonująco.

Beztroski, autodestrukcyjny styl życia młodych bohaterów filmu nieuchronnie prowadzi do tragedii. Śmierć nie przeraża jednak nastolatków tak bardzo, jak starzenie się albo niebycie cool. Nieszczęśliwe wydarzenia nie sprawiają, że dzieciaki zawracają z obranej drogi. Zatracają się w zabawie jeszcze bardziej, dlatego że zaczynają postrzegać życie jako zbyt krótkie, żeby nie pójść na całość.

bogini świetlików
Źródło: Materiały prasowe

Doskonałą decyzją było ulokowanie akcji wśród lasów, pól i industrialnych przestrzeni Quebecu. Wszystkie te miejsca wydają się anonimowe i nieoswojone. Zachęcają nastolatków do eksperymentów i nadają każdemu ich spotkaniu wrażenie przygody. Interesującym akcentem w Bogini świetlików było też wplecenie uprzedzeń rasowych, bardziej jawnych w latach 90., lecz pozostających tematem, do którego Kanada wciąż w pełni się nie ustosunkowała.

Mocną stroną filmu są zdjęcia, które chwytały ulotne, beztroskie chwile z młodości – wir iskier ogniska, piękno świetlików wędrujących po skórze, wiatr we włosach podczas przejażdżki rowerem. Wszystkie te obrazy wciągają w historię i przypominają obrazy z własnej nastoletniości trzymane w szufladkach pamięci. Podróży po dorastaniu bohaterów filmu towarzyszyła świetna ścieżka dźwiękowa z Davidem Bowiem, Chuckiem Berry i Portishead. Nutkę nostalgii potrącały odniesienia do popkultury – mody z lat 90., Pulp Fiction, Kruka czy śmierci Kurta Cobaina. Barbeau-Lavalette znakomicie sportretowała również to, jak oderwani od rzeczywistości byli wówczas rodzice, nie mogąc pojąć, jak bardzo nowe pokolenie oddaliło się od poprzedniego.

Przeczytaj również:  „Terrifier 3” ‒ smutny klaun [RECENZJA]

Bogini świetlików nie jest zbyt oryginalnym przedstawicielem coming-of age movies. Za mocno trzyma się ich konwencji, by zachwycać lub pozostawiać po sobie silne wrażenie. Tym, co wydaje się w jego przypadku odświeżające, pozostaje jednak szczerość snutej opowieści. Warte docenienia pozostaje też prezentowanie historii z uwzględnieniem różnorodności doświadczeń składających się na dojrzewanie. Ważny jest również ponadjednostkowy wymiar Bogini świetlików. Oglądamy w końcu nie tylko historię Catherine, ale ogólnie historię wolności i autonomii, której szukają wszystkie nastolatki.

Film obejrzycie za darmo w ramach Festiwalu Filmów Franofońskich na Ninatece.
+ pozostałe teksty

Strateg, estetka, serendypitystka. Lubi gry słów i limeryki. W popkulturze najbardziej interesuje ją groza, wzniosłość i rytuał. Chętnie ogląda filmy o życiu w lesie, ekspedycjach polarnych, pociągach, konfliktach między nauką/techniką a etyką oraz produkcje z gatunku Southern Gothic. Grzebie w popkulturowym śmietniku, by znaleźć w nim złoża czystego absurdu. Kocha niemiecki ekspresjonizm na równi z kuriozami ery VHS-ów. Godzilla, Potwór z Czarnej Laguny i Ro-Man to jej dobrzy kumple.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.