Advertisement
CampingPublicystyka

„Dziwolągi” (1932) – Film uwrażliwiający [CAMPING #57]

Marcelina Kulig
dziwolągi
Materiały prasowe

Widzowie tłumnie opuszczali seanse Dziwolągów. Co ciekawe, była to ta sama publiczność, która jeszcze do niedawna chętnie odwiedzała freak shows, czyli cyrkowe pokazy ludzi z deformacjami ciała. Dlaczego widzowie tak radykalnie zmienili postępowanie? Czyżby przeszkadzało im to, że Tod Browning uczynił bohaterami swojego filmu prawdziwe osoby niepełnosprawne i pokazał ich człowieczeństwo, zamiast pozostać przy znajomym wytykaniu palcami i dokarmianiu ciekawości gawiedzi?

Niepełnosprawność to nie bezbronność

Dziwolągi bazują na elementach opowiadania Toda Robbinsa Spurs. Fabuła podąża za piękną akrobatką Cleopatrą, która dołącza do trupy cyrkowej złożonej z ludzi o osobliwym wyglądzie. Kobieta planuje uwieść i zamordować jednego z członków zespołu, karła Hansa, by przejąć jego majątek. Spiskuje z cyrkowym siłaczem Herculesem. Ich plan ma bardzo niebezpieczne konsekwencje, a z całą opowieść wieńczy przewrotny morał. Poboczne wątki skupiają się na romansach w ramach trupy i zdaje się spajać je piękne przesłanie, że każdy ma prawo do miłości.

freaks
Źródło: Materiały prasowe

Tod Browning odciął się w swoim filmie od voyeurystycznych aspektów tradycyjnego freak show. Zamiast z kamerą podglądać „dziwolągi” podczas pokazów i zaspokajać ciekawość „normalnego” widza, postanowił pokazać codzienne życie osób niepełnosprawnych pracujących w cyrku. Początkowy szok, czy nawet odraza wiążące się z widokiem zdeformowanych ciał stopniowo ustępują, gdy w tytułowych bohaterach zaczyna dostrzegać się przede wszystkim ludzi, którzy mają w sobie tak wiele siły, że potrafią radzić sobie z przeciwnościami. Ponadto inaczej niż w klasycznych opowieściach w filmie Browninga piękno fizyczne wcale nie łączy się z dobrem. W produkcji atrakcyjne osoby są złe i chciwe, a bohaterowie zdeformowani czy oszpeceni okazują się życzliwi (do czasu), empatyczni i uczciwi.

Bohaterowie, na których trudno patrzeć

Pierwsze pokazy filmu Browninga (który rok wcześniej wyreżyserował dobrze przyjętego Księcia Draculę) odbyły się w styczniu 1932. Dzieło spotkało się wówczas z ostrą negatywną reakcją publiczności. Widzowie uznali film za odpychający, makabryczny i groteskowy. W odpowiedzi na tak zły odbiór 90-minutowa produkcja została znacznie skrócona. By nieco wydłużyć jej czas, domontowano do niej alternatywne sceny. Ostateczne wydanie filmu trwa 64 minuty. Niestety nie zachowała się oryginalna wersja.

Mimo skrócenia i przemontowania, produkcja mająca premierę w lutym 1932 roku wzbudzała ciekawość i kontrowersje. Działo się tak dlatego, że w role tytułowych dziwolągów wcielili się prawdziwi niepełnosprawni, którzy pracowali przy pokazach cyrkowych. Obsada składała się m.in. z rodzeństwa karłów Harry’ego i Daisy Earles, Johnny’ego Ecka cierpiącego na zespół regresji kaudalnej (urodzonego bez nóg i dolnej połowy tułowia), bliźniaczek syjamskich Daisy i Violet Hilton, Schlitziego – człowieka z małogłowiem oraz Minnie Woolsey z zespołem Seckela (rzadki zespół wad wrodzonych upodabniających człowieka do ptaka).

Przeczytaj również:  „Znowu będę cofał się w czasie". Rozmawiamy z Jackiem Paśnikiem, autorem „Tak szybko się nie umiera”

Ze względu na kontrowersyjne treści, wyświetlanie Dziwolągów było zakazane w Wielkiej Brytanii na ponad 30 lat. Z kolei w Kanadzie film zaklasyfikowano jako „brutalny i groteskowy”. W USA produkcja budziła podobne emocje. Widzowie wychodzili, a nawet wybiegali z pokazów. Jedna z kobiet odgrażała się, że pozwie MGM. Twierdziła, że film wzbudził w niej tak złe emocje, że poroniła.

dziwolągi
Źródło: Materiały prasowe

W związku z kontrowersjami i negatywnym odbiorem wytwórnia wydała oświadczenia promujące Dziwolągi jako dzieło pełne współczucia dla niepełnosprawnych. Wydźwięk informacji prasowych kontrastuje z działaniami podejmowanymi na planie. Już podczas kręcenia film zaczął budzić oburzenie. W wyniku skarg MGM wydzielił osobne stołówki dla obsady i ekipy filmowej, by „ludzie mogli jeść bez zwracania”.

Krytycy w większości przyjęli Dziwolągi równie nieprzychylnie, jak zwykli widzowie. Pisali, że trzeba mieć naprawdę mocny żołądek, by oglądać to dzieło. Określali produkcję mianem „niezdrowej i nieprzyjemnej”[1]. Nazwali ją nawet „oburzającym atakiem na uczucia, zmysły, mózgi i żołądki publiczności”[2]. Obwieszczali, że film z pewnością zakończy karierę reżyserską Toda Browninga. Jako jedyną produkcję MGM wycofano go z kin jeszcze przed końcem zobowiązań wobec dystrybutorów i sprzedano do niego prawa.

Film przedkodeksowy

Jak to możliwe, że tak kontrowersyjna produkcja powstała w Ameryce wczesnych lat 30.? Dlaczego reżyser pozwolił sobie w niej na przedstawienie zdeformowanych ciał i makabrycznych widoków? Odpowiedź wydaje się dość prosta: dlatego, że mógł i istniały ku temu sprzyjające warunki. Dziwolągi to film sprzed kodeksu Haysa określającego zasady cenzury powstających produkcji.

Surowe wytyczne obejmujące przemysł filmowy wdrożono w połowie 1934 roku, a zatem parę lat po premierze dzieła Browninga. Dzięki temu produkcja mogła zachować swoją kontrowersyjną zawartość, choć i tak usunięto jej część po nieudanych pokazach próbnych.

Filmy z okresu między przełomem dźwiękowym a wdrożeniem kodeksu Haysa (1929-1934) często zawierały w sobie podteksty erotyczne, łagodne wulgaryzmy, homoseksualizm czy związki między czarnoskórymi i białymi. Mogły przedstawiać prostytucję, rozwiązłość, zażywanie narkotyków, aborcje, niewierność oraz intensywną przemoc. Postępowanie czarnych charakterów w tych filmach często pozostawało bezkarne. W produkcjach przedkodeksowych wszechobecne były też silne postacie kobiece. Tod Browning trafił więc na ten czas w historii amerykańskiego kina, kiedy niemal bez przeszkód mógł zrealizować swoją wizję. Niestety odbiorcy nie byli gotowi na tak ekstremalny obraz niepełnosprawności na ekranie.

Życzliwe spojrzenie po latach

Tuż po premierze i przez długi czas po niej film Dziwolągi spotykał się z krytyką i oburzeniem. Przyniósł wytwórni straty, nie mogąc zrekompensować poniesionych wydatków. Produkcji w latach 60. postanowili ponownie przyjrzeć się krytycy. Ruch przywrócenia filmu publicznej debacie i wydobycia go z mroków niepamięci nasilił się szczególnie w Europie. Pokazano go nawet podczas festiwalu w Wenecji w 1962 roku. Po latach od premiery krytycy wreszcie docenili Dziwolągi, przede wszystkim za to, że przedstawiają sympatyczny wizerunek osób występujących w ramach freak shows. Przyznano, że produkcja nie wykorzystała niepełnosprawnych, lecz jako jedna z pierwszych empatycznie pochyliła się nad ich losem.

Przeczytaj również:  „Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata” – Radu idzie dalej [RECENZJA]
freaks
Źródło: Materiały prasowe

Krytyk filmowy Andrew Sarris stwierdził, że Dziwolągi są jednym z najbardziej „współczujących filmów”, jakie kiedykolwiek powstały. W dyskusjach nie pomija się jednak gatunkowego uwarunkowania tej kontrowersyjnej produkcji. Dziwolągi Browninga to horror (choć nietypowy), dlatego zawierają w sobie spory ładunek grozy. Zdaniem niektórych krytyków film składa się z wielu najbardziej przerażających scen w historii kina. Pozostawiając jednak ten wątek, warto przypomnieć, że teoretycy chwalili produkcję za jej antyeugeniczne przesłanie. Z tych powodów przewartościowano dotychczasowy stosunek do Dziwolągów i w połowie lat 90. dodano je do amerykańskiego rejestru zachowującego filmy „ważne kulturowo, historycznie lub estetycznie”.

Film Toda Browninga jest niepokojący i kontrowersyjny nawet współcześnie. To empatyczne spojrzenie na osoby w jakiś sposób odbiegające od normy, muszące radzić sobie z niepełnosprawnością i nieprzychylnymi spojrzeniami większości. Dziwolągi każą zastanowić się, kto tak naprawdę jest odmieńcem – ludzie zdeformowani próbujący żyć mimo przeszkód czy „normalne” jednostki usiłujące wykorzystać ich życzliwość i osiągać swoje cele bez względu na koszty. Zdecydowanie warto przezwyciężyć początkowy efekt szoku i dać szansę tej wyjątkowej produkcji, szczególnie że jest prawdopodobnie najciekawszym dziełem w dorobku amerykańskiego reżysera.

[1] Wybrane recenzje Dziwolągów na stronie TCM Essentials.

[2] Angela Smith, Hideous Progeny: Disability, Eugenics, and Classic Horror Cinema, Nowy Jork 2012.

+ pozostałe teksty

Strateg, estetka, serendypitystka. Lubi gry słów i limeryki. W popkulturze najbardziej interesuje ją groza, wzniosłość i rytuał. Chętnie ogląda filmy o życiu w lesie, ekspedycjach polarnych, pociągach, konfliktach między nauką/techniką a etyką oraz produkcje z gatunku Southern Gothic. Grzebie w popkulturowym śmietniku, by znaleźć w nim złoża czystego absurdu. Kocha niemiecki ekspresjonizm na równi z kuriozami ery VHS-ów. Godzilla, Potwór z Czarnej Laguny i Ro-Man to jej dobrzy kumple.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.