Advertisement
FestiwaleFilmyHer Docs 2020Recenzje

“Okres godowy” [RECENZJA]

Marcelina Kulig
okres godowy
Źródło: Her Docs
Szwedzka reżyserka Lina Maria Mannheimer postanowiła zbadać to, jak kochają milenialsi. Uzyskując zgodę na dostęp do social mediów dwóch młodych osób biorących udział w eksperymencie, a także przeprowadzając z nimi wywiady na odległość, chciała poznać współczesne randkowe nawyki i sposoby kreowania cyfrowych osobowości na portalach takich jak Tinder. Badanie przyjęło jednak nieoczekiwany obrót, gdy jego uczestnicy spotykali się pod pretekstem instalacji kamerki. Film zyskał nowe założenia, stając się jeszcze bardziej intymnym i angażującym obrazem.

Zmiana planów

Reżyserka szukała dwójki bohaterów urodzonych w latach 90. Skoncentrowała się na osobach randkujących przez internet. Jej projekt miał na celu przyjrzenie się podejściu młodych dorosłych do związków w dobie portali społecznościowych i sieciowych komunikatorów. Lina Maria Mannheimer poszukiwała chętnych, którzy przez rok co tydzień będą udzielać jej wywiadów na Skypie. Planowała wykorzystać nagrania na żywo i nigdy nie spotykać się z uczestnikami.

Pierwszym bohaterem dokumentu jest Edvin Kempe, dwudziestoletni grafik ze Szwecji, mieszkający w Amsterdamie. Na Tinderze napisał o sobie „mąż-trofeum”. Drugą uczestniczką jest Naomi Carter pracująca w sklepie i mieszkająca w Sztokholmie. W jej profilu na Tinderze widniały słowa „na pewno nie kobieta Twojego życia”. Uczestnicy badania mieli kontaktować się wyłącznie z reżyserką i nie wiedzieć o sobie nawzajem. Wywiady przeplatałaby dokumentacja fragmentów życia. Reżyserka zyskałaby też dostęp do kont w mediach społecznościowych.

Uczestnicy otrzymali kamerkę i mikrofon i musieli je zainstalować. Naomi miała z tym problem, a reżyserki nie było w mieście. W Sztokholmie przebywał jednak Edvin. Mannheimer poprosiła go o pomoc. Spotkanie uczestników przedłużyło się do kilku godzin i rozpoczęło romantyczną relację. Projekt obrał więc zupełnie nowy kurs, przyglądając się znajomości Edvina i Naomi.

Tak blisko, że bliżej się nie da

Bohaterowie spotykają się, zakochują i zrywają. Doświadczają romantycznych chwil, goryczy odrzucenia i momentów złości. Ostatecznie budują niezwykłą przyjaźń, dla której nie ma znaczenia odległość. Wszystkiemu poprzez liczne kamerki i komunikatory przygląda się Lina Maria Mannheimer. Rezultatem jest Okres godowy, czyli intymny i surowy portret życia uczuciowego dwóch młodych osób. Bohaterowie bez skrępowania dzielą się swoimi marzeniami, przemyśleniami i bólami. Dowodzą w ten sposób wyjątkowego zaufania, jakim obdarzyli reżyserkę i widzów.

Przeczytaj również:  „Kobieta z...” – Warto zostać do końca | Recenzja | 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych
okres godowy
Źródło: Her Docs

W dokumencie nie ma miejsca na cenzurę. Kamery pokazują prawdziwe łzy, zaglądają do łóżek i skrzynek odbiorczych. Dowiadujemy się, z kim randkują i sypiają bohaterowie. Naomi i Edvin mówią o intymnych zbliżeniach ze szczegółami. Realia ich życia pokazywane są naturalnie, bez upiększeń. W Okresie godowym uderza naga prawda nieprzykryta niedomówieniami czy jakimkolwiek śladem manipulacji faktami. Dokument przypomina w zasadzie połączenie dwóch pamiętników z klipami wyjętymi z osobistego archiwum. Zewsząd emanuje szczerość, która w dobie kreowania wizerunku w mediach społecznościowych wydaje się wartością deficytową.

Forma, która wzmacnia treść

Dokument Mannheimer ma niestandardowy, ultranowoczesny format. Reżyserka postanowiła przyglądać się swoim bohaterom przez kamerki internetowe oraz te umieszczone w smartfonach. Nie ma jej fizycznie przy filmowanych osobach. To one same ustalają czas, kiedy włączą elektroniczne sprzęty i opowiedzą coś o swoim życiu. Mannheimer pozostawiła bohaterom dużą swobodę, a zarazem bardzo głęboko weszła do ich codzienności. Zyskała nieograniczony dostęp do wiadomości, a nawet podglądała, którzy użytkownicy spodobali się Naomi czy Edvinovi na Tinderze.

Wybór tak szczególnego formatu jeszcze bardziej spotęgował wrażenie realizmu. Kamera jest rozchwiana, obraz często niewyraźny, a dźwięk zniekształcony. Fragmenty filmu przypominają standardowe rozmowy przez Skype’a czy codzienną rutynę aktywności w mediach społecznościowych. Dzięki temu każdy może odnieść formę, jaką przyjął Okres godowy, do swojego doświadczenia i jeszcze bardziej poczuć intymność tego obrazu.

Randkowanie w dobie Facebooka i zdjęć z filtrami

Pomysł reżyserki na zbadanie tego, jak do związków i randek podchodzą milenialsi, wydaje się bardzo świeży i atrakcyjny. To zdecydowanie atrakcyjniejszy format niż przeprowadzanie wywiadów w stylu gadających głów. Interesującym wyborem okazało się też skupienie na dwójce bohaterów zamiast dokonywania szeroko zakrojonego przeglądu osobowości i postaw. Dzięki temu można zyskać bardziej uszczegółowiony wgląd w badane kwestie i przywiązać się do uczestników badania. Cenne jest również to, że widz ma szansę nie tylko poznać przemyślenia czy poglądy bohaterów, ale też zobaczyć ich konsekwencje w działaniu.

Przeczytaj również:  „Pod szarym niebem” – w kraju ziemniaków, kołchozów i czarnego chleba | Recenzja | 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych
okres godowy
Źródło: Her Docs

Kontrowersje może budzić jednak ingerencja reżyserki w życia bohaterów. Zgodzili się oni, co prawda, na naruszenie ich prywatności. Nie szykowali się jednak na to, że z powodu udziału w badaniu doświadczą miłosnego zawodu. To za sprawą działań reżyserki bohaterowie mogli się poznać, co miało wielorakie konsekwencje. Złamanie początkowych założeń i stworzenie okazji do spotkania nie wydaje się niewinne w kontekście przykrych doświadczeń będących udziałem uczestników projektu. Łzy zarejestrowane okiem internetowej kamerki każą mi kwestionować decyzje Mannheimer.

Aby dowiedzieć się czegoś o randkowaniu w czasach mediów społecznościowych, zdecydowanie warto obejrzeć Okres godowy, będący pogłębionym studium przypadku. Poufny i naturalistyczny obraz daje szansę prześledzenia dynamiki relacji naznaczonych faktem obecności w sieci. Chociaż dokument nie wyczerpuje tematu i nie daje odpowiedzi na ważkie pytania, a niektóre jego elementy budzą wątpliwości etyczne, stanowi ciekawe spojrzenie na to, jak kochają i pożądają milenialsi, z jednej strony kreujący wirtualne persony, a z drugiej zdolni do bezkompromisowej szczerości.


Więcej informacji na temat filmu znajdziecie tutaj. Więcej naszych recenzji z festiwalu HER Docs znajdziecie tutaj.
+ pozostałe teksty

Strateg, estetka, serendypitystka. Lubi gry słów i limeryki. W popkulturze najbardziej interesuje ją groza, wzniosłość i rytuał. Chętnie ogląda filmy o życiu w lesie, ekspedycjach polarnych, pociągach, konfliktach między nauką/techniką a etyką oraz produkcje z gatunku Southern Gothic. Grzebie w popkulturowym śmietniku, by znaleźć w nim złoża czystego absurdu. Kocha niemiecki ekspresjonizm na równi z kuriozami ery VHS-ów. Godzilla, Potwór z Czarnej Laguny i Ro-Man to jej dobrzy kumple.

Ocena

6 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

"Szwedzką teorie miłości", "W piwnicy", "Czekając na sobotę"

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.