Okiem FilmawkiPublicystyka

Ben Affleck – Rok z życia

Martin Reszkie

13 listopada 2017 roku, uroczysta premiera Justice League w Dolby Theatre, Hollywood. Olśniewająca Gal Gadot. Surowo piękny Jason Momoa. Ekscentryczny Ezra Miller. Nieco w cieniu Ray Fischer. Henry Cavill w wąsie, z którego śmiać będzie się miał później cały świat. J.K. Simmons w gustownym meloniku. Gdzieś w tle przewija się Ben Affleck wypatrywany przez reporterów, co oczywiście udaje się im bez większego trudu. Sam aktor sprawia wrażenie wycofanego, jakby na siłę przymuszonego do obecności.

Zapewne wszyscy pamiętacie jak skończyła się ta część. Negatywne recenzje, potężne straty (szacowane przez Forbesa na pięćdziesięciu do nawet stu milionów dolarów), parademony, które straciły tekstury i wąs Supermana. Chciałbym jednak się odnieść do Bena Afflecka. Bena, który po Batman v Superman został ciepło przyjęty jako nowe wcielenie Mrocznego Rycerza. W Justice League jednak zawiódł wszystkich.

Już podczas dokrętek do materiału, który nakręcił Zack Snyder, pełno było plotek o Benie nie potrafiącym się wcisnąć we własny kostium. Jak się okazało później, był pośmiewiskiem całego planu, wyraźnym zwiastunem klęski, jaką miała być (i była) produkcja Warner Bros. Naprzemiennie szczupły i zaokrąglony Bruce Wayne może i nie był taką żenadą jak wąs Cavilla, jednak to nie za Henrym ciągnie się historia upadku oraz kolejnej próby podniesienia się z dna.

22 sierpnia. Środowy wieczór, długa libacja ciągnąca się pewnie jeszcze od weekendu. Wszystko to w towarzystwie 22-letniej Shauny Sexton, czyli pierwszej z brzegu modelki Playboya. Koiła ona serce gwiazdora po wcześniejszym rozstaniu z Lindsay Shookus. Jednak dopiero Jennifer Garner postanawia uporządkować krnąbrnego, wiecznie pijanego męża. Pomimo trzyletniej separacji, wciąż wspierała go w jego próbach powrotu do stanu względnej używalności. Zabiera go więc z imprezy. Następnego dnia wysyła na odwyk, dzięki któremu Ben Affleck zaczyna nową drogę.

Jennifer Garner odbierająca Bena Afflecka z kolejnej imprezy
Zobacz także: Recenzję „Krainy wielkiego nieba”

Nie był to jego pierwszy odwyk. Ten, o którym nie wiadomo zbyt wiele, odbył się jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Drugi miał miejsce w 2001 roku, czyli w dość odległych czasach, w który Internet nie był tak rozpowszechniony jak współcześnie, a Apple miało jeszcze 6 lat, by zaprezentować światu pierwszy smartfon. Teraz jednak każdy śledził jego poczynania. Dlatego po czwartym września każdy kolorowy tabloid informował o wyjściu Bena na przepustkę po dwunastu dniach odwyku. Widać było kilka dodatkowych kilogramów, które Ben nabył w trudnych dla niego chwilach. Opuściła go jednak wszechobecna wcześniej pijacka aura, opuchlizna i puste spojrzenie.

Przeczytaj również:  Wydarzyło się 11 marca [ESEJ]

Ben Affleck, biorąc przykład z Demi Lovato, od początku odwyku rozpoczął akcję ciszy w eterze. Nie pojawiał się na ściankach, na imprezach, nie pracował, a także zniknął z mediów społecznościowych. Ograniczył swój kontakt do podziękowania za okazane wsparcie, oraz informacji o ukończeniu czterdziestodniowego odwyku. Miało to miejsce czwartego października. Mogłoby się wydawać, ze to koniec wyboistej drogi gwiazdora uzależnionego od alkoholu, seksu i być może także od hazardu.

Po częściowym wyjściu przez Bena na prostą, Jennifer Garner postanowiła dokończyć formalności dotyczące rozwodu. O ile każdy rozwód jest przykrą sprawą, o tyle tym razem cała sytuacja pokazuje jak wspaniałą osobą jest Jennifer. Mogła już dawno złożyć odpowiednie dokumenty, nie czekając na męża. Z łatwością przejęłaby prawa nad trójką wspólnych dzieci, a każdy sąd wsparłby ją w batalii z pijakiem na skraju samozniszczenia. Nie zrobiła tego, bo wiedziała jak ciężkim byłoby to ciosem dla dzieci, które niejednokrotnie pokazywały jak bardzo zżyte są ze swoim ojcem.

„I love Papa. Good luck” na dłoni Bena podczas odbierania nagrody od Amerykańskiej Gildii Reżyserów Filmowych w 2013 roku
Zobacz także: Recenzję „1983”

Niedługo później Ben Affleck zakończył swój związek z Shauną Sexton. Postawił rodzinę ponad romans z dziewczyną, która mogłaby być jego córką. Zresztą, dla niego była kulą u nogi, która ciągnęła go na dno. Bezustanne imprezy, ciągnące się dniami i nocami mocno nadwyrężyły zdrowie i formę niemłodego już aktora, którego życie zawodowe stanęło pod znakiem zapytania. Toksyczna relacja z młodocianą gwiazdeczką została zakończona. Rozwód sfinalizowano na początku października po podziale majątku wedle prawa stanu Kalifornia, czyli 50:50. Zakładając, że to Ben dokładał głównie do rodzinnego konta, można założyć, że stracił sporo dolarów. Czy był to dla niego problem? Wedle relacji z wielu źródeł, nie miał on nic przeciwko. Jedyną specjalną klauzulę do rozwodu wniosła jego była już żona.

Przeczytaj również:  Posterunek na granicy. Elia Suleiman i humor w slow cinema

Mówi ona o tym, że Ben ma regularnie poddawać się badaniom na obecność niepożądanych substancji, w tym alkoholu. Tylko pozostanie w trzeźwości ma pozwolić Affleckowi na spotkania z dziećmi. Mimo dość mglistej przeszłości Jennifer nie postawiła krzyżyka na Benie i nie odcina dzieci od niego. Zresztą, oczywistym jest, że dzieci potrzebują ojca, nic więc dziwnego, że Jen dokłada wszelkich starań, by ich ojciec nie został pierwszym alkoholikiem Ameryki.

Od tego czasu minęły już prawie dwa miesiące. Ben wciąż nie rusza się z domu bez towarzystwa rodziny bądź trenerów trzeźwości. Jeszcze podczas odwyku rozpoczął pracę nad odbudową swojej sylwetki, przez którą stał się pośmiewiskiem na planie Justice League rok wcześniej. Wszystko zaczęło się układać. Ben rozpoczął również zdjęcia do filmu Torrance, w którym gra koszykarza-alkoholika, który przez nałóg utracił kontrolę nad swoją karierą. Brzmi znajomo?

Zdjęcie z planu zdjęciowego „Torrance”, reż. Gavin O’Connora
Zobacz także: Fantastyczne zwierzęta, których nikt nie szukał

Niestety, polskie media plotkarskie nie dowiedziały się o czym będzie powstający film i pod koniec października ogłosiły, że Ben Affleck stacza się ponownie. Publikując zdjęcia z planu, oczywiście te w pełnej charakteryzacji, wyśmiewały jego walkę, pisząc, ze to wina jedynie trzydziestodniowego odwyku. Niestety, nawet w tym się myliły, a informacja o długości odwyku jest wciąż dostępna na instagramowym koncie Bena.

Nie mogę jednak zakończyć tego tekstu czymś tak negatywnym. Pragnę was więc poinformować, że Ben ma się coraz lepiej. Spędził Święto Dziękczynienia z rodziną i stara się odbudować swoją wiarę, w czym również wspierają go najbliżsi. Miejmy nadzieję, że i on nie zawiedzie swojej rodziny.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.