Recenzje

“Jak wytresować smoka 3” – Siła przyjaźni [RECENZJA]

Martin Reszkie

O animowanej tresurze pewnego uroczego smoka dowiedziałem się jak zawsze z ogromnym opóźnieniem. Oczywiście, już w 2010 roku byłem świadomy istnienia takiej produkcji, ale czy wtedy zawracałem sobie nią głowę? Zresztą, taka moja przypadłość – o dobrych produkcjach dowiaduję się ostatni, a później samotnie wyczekuję czwartego czy piątego filmu z serii licząc, że tym razem moja wyprawa do sali pachnącej popcornem i zużytymi fotelami okaże się owocną.

Pierwsze spotkanie ze Szczerbatkiem i Czkawką przypomniało mi o nieco zapomnianej przeze mnie animacji z 2002 roku, czyli Lilo i Stich. Przez cały film miałem nieodparte wrażenie, że już gdzieś widziałem ten sympatyczny pyszczek, historię o obcym pośród niewielkiej społeczności oraz próbie oswojenia nieoswajalnego stworzenia. Taki zestaw opakowany naprawdę przepiękną warstwą wizualną i przyozdobiony dobrymi wynikami finansowymi pozwolił Deanowi DeBloisowi jeszcze dwa razy zanurzyć się w świecie wikingów z Berk, świecie, który zmienił się na dobre.

Rok po pokonaniu Drago Krwawdonia, Berk rozrasta się coraz bardziej, oferując schronienie każdemu smokowi uwolnionemu przez Czkawkę i jego grupę uderzeniową. Niektórzy zauważają, że przeludniona przystań może okazać się łatwym celem dla wrogów, o których w tym świecie wcale nie trudno. Odsłoniętego rywala atakuje Grimmel, słynący z bycia katem Nocnych Furii. Nie mając dokąd uciec przed nieprzyjaznym światem ludzi, młody wiking postanawia przenieść Berk do Ukrytego Świata. Do świata, z którego pochodzą wszystkie smoki.

Kadr z filmu „Jak wytresować smoka 3”
Zobacz także: Elegię o Ralphie Demolce

W tym momencie chciałbym zatrzymać się odrobinę i ponarzekać na antagonistów w serii. Pierwszym był król smoków, który oczekiwał od swoich „podwładnych” ciągłego dokarmiania, co antagonizowało ludzi i okradających ich smoków. Zabija bezwzględnie, niszczy wszystko na swojej drodze, jest bezlitosny i niebezpieczny, lecz pokonany zostaje wspólnym wysiłkiem Czkawki i jego przyjaciół. Po nim przyszedł Drago Krwawdoń, zabijający bezwględnie, niszczący wszystko na swojej drodze, bezlitosny i niebezpieczny tyran. Na szczęście zostaje pokonany wspólnym wysiłkiem Czkawki i jego przyjaciół. Teraz – atakuje Grimmel, kolejny bezwzględny zabójca o bezlitosnej naturze, niszczący wszystko na swojej drodze. Sami dobrze wiecie, jaki los go czeka.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Na szczęście, Jak wytresować smoka 3 wcale nie potrzebuje dobrze napisanego antagonisty. I tak nie będziecie zastanawiać się nad zasadnością decyzji Czkawki co do poszukiwań Ukrytego Świata. Tak jak i większość dzieciaków na sali kinowej – będziecie czekać na miejsce, w którym reżyser i cała trupa twórców odpowiedzialnych za to co widzimy na ekranie da upust swojej wyobraźni. Tak samo powinniście czekać na graniczące ze slapstikiem próby zdobycia zainteresowania ze strony tajemniczej białej smoczycy, niespodziewanie podobnej do Szczerbatka.

W moim odczuciu trzecia część sagi o losach przyjaźni człowieka i smoka należy w pełni do Nocnej Furii. I bardzo jestem z tego zadowolony. Przy poprzednich spotkaniach z obrazami DeBloisa odczuwałem niedosyt spowodowany dość marnym rozwojem postaci Szczerbatka. Ograniczony jedynie do bycia wiernym kompanem i obrońcą głównego bohatera dusił się pragnąc pokazać drugie oblicze. Gdy wreszcie dostał swoją szansę – poniósł na swoich skrzydłach cały film ponad horyzont. Samotność i alienacja oraz odpowiedzialność za stale rosnącą liczbę pobratymców na wyspie są tym, co trapi przywódcę smoków.

Kadr z filmu „Jak wytresować smoka 3”
Zobacz także: Recenzję „The Umbrella Academy”

Poszukiwania Ukrytego Świata i poznanie przepięknej Białej Furii stanową dla postaci Szczerbiatka ogromną szansę na należyty development postaci, niezależny od swojego ludzkiego kompana. Twórcy biorą tę możliwość i wyciągają z niej wszystko co tylko się da. Na dodatek robią to w sposób wyciskający z widzów łzy i jednocześnie malujący szczery uśmiech na twarzy. Jeśli nie tak powinno się kończyć trylogie, to już nie wiem jak.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Warto także docenić to, że przesunięcie akcentów w filmie nie odbiło się negatywnie na tej „ludzkiej” części obrazu. Niepewności targające raczkującym wodzem Berk, jego próby spełniania oczekiwań i mierzenie się z ojcowską spuścizna przypominają nam o tym, że Czkawka nie jest postacią nudną ani nieskazitelną. Jego bezinteresowna chęć pomocy, będąca godną podziwu, rozdziera go pomiędzy jego ludem a gadzimi przybyszami. Uczy on najmłodszych (i starszych też) tego, czym jest przyjaźń bez uprzedzeń, niemalże bezgraniczna empatia oraz bezinteresowna chęć czynienia dobra.

Czy Jak wytresować smoka 3 to najlepszy film o tresurze latających gadów? Tego pewien nie jestem. Skróty fabularne i nierówne tempo nie pozwalają mi na to stwierdzenie. Jednakże zdecydowanie najpiękniejsza i zdecydowanie najbardziej zróżnicowana oprawa wizualna robi naprawdę niesamowitą robotę. Trochę jednak szkoda, że John Powell skomponował muzykę, która w nawet najmniejszym stopniu nie dostaje do ważnej części spektaklu, jakim niewątpliwie jest finał tej opowieści.

Kadr z filmu „Jak wytresować smoka 3”
Zobacz także: Recenzję „Velvet Buzzsaw”

Być może zakończenie trylogii o mariażu wikingów ze smokami jest dość prostym filmem. Nawet jeśli, to nie widzę powodu, dla którego miałbym to uznawać za wadę. Piękno tkwi bowiem w prostocie. A piękna temu dziełu odmówić nie sposób.

Ocena

7 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.