Advertisement
KomiksKultura

“Pamiętniki Sknerusa McKwacza” – kaczor niezłomny [RECENZJA]

Maurycy Janota
Fragment okładki "Pamiętników Sknerusa McKwacza" / fot. materiały prasowe

Porwanie się na kontynuację nagrodzonego Eisnerem komiksu pt. Życie i czasy Sknerusa McKwacza brzmi jak wyjątkowo karkołomne, jeśli nie całkiem skazane na porażkę, zadanie. Z drugiej jednak strony odpowiedzialny za tamte historie Don Rosa sam pewnie także nieraz słyszał, że nie dorówna pracom Carla Barksa, na których w głównej mierze bazował. Czy Kari Korhonen, podobnie jak on, wniósł finalnie do kaczego świata nową jakość?

W otwierającym album wstępie fiński scenarzysta i rysownik tłumaczy, co przyświecało mu podczas tworzenia Pamiętników Sknerusa McKwacza i jak planował odróżnić się od słynnych poprzedników. Podkreśla tam, że chciał, aby w jego uzupełnieniu życiorysu najbogatszej kaczki na Ziemi jeszcze mocniej wybrzmiała jej niezłomność i wytrwałość. Zapaliło to u mnie lampkę. Przecież za Życiem i czasami… stały niemal identyczne założenia. Ba, Rosa poszedł nawet o krok dalej i pokazał, jak największe zalety Sknerusa w końcu ewoluowały w największe wady, wplatając w przygodową opowieść mądrą życiową lekcję. To kilkukrotne podkreślenie przez Korhonena swoich zamiarów sugeruje, jakby odkrył koło na nowo i siłą rzeczy każe przywiązywać większą wagę do weryfikacji, czy cel udało się osiągnąć. Moim zdaniem z dużej chmury spadł mały deszcz.

Przykładowa plansza z “Pamiętników Sknerusa McKwacza” / fot. materiały prasowe

Czy to oznacza, że Pamiętniki… rozczarowują? Niekoniecznie. To nadal komiks, który poprzez umiejętne dawkowanie akcji i humoru hołduje najlepszym disnejowskim tradycjom. Po prostu obiecuje więcej niż potrzeba. W krótkich, jednowątkowych historyjkach Korhonen cofa się w czasie i zwykle zabiera Sknerusa z powrotem do rodzinnego domu w Szkocji, obleganego przez poszukiwaczy złota Jukonu czy powstającego z niczego Kaczogrodu. Nie eksploruje jego przeszłości ani nie wprowadza do niej nic szczególnie rewolucyjnego. Co najwyżej wynajduje drobne luki w spokojniejszych młodzieńczych latach McKwacza i próbuje rozbudować jego otoczenie o kilka nowych postaci (m.in. kolejnego wujka, pannę Stempel, stryja Diodaka). 

Przeczytaj również:  „Rzeczy niezbędne” – Jak nie odebrać prawdy? | Recenzja | 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych

Czytelnikowi przychodzi obserwować, chociażby jak Sknerus zaprzyjaźnia się z właścicielką najtańszego hotelu w okolicy rzeki Klondike i odpiera dla niej wszelkie ataki konkurencji; jak ściga zawziętego pisarza pulpowych książek, który kradnie jego pamiętnik (stąd też pochodzi najzabawniejszy dowcip Korhonena, z którego zapewne zaśmiałby się sam Remigiusz Mróz); jak przypadkowo staje się zamieszanym w kradzież złotego pierścienia faraona. Z opisu przypomina to powtórkę z Rosy? Możliwe, ale ostatecznie kończy się na zapożyczeniu anturażu, a zebranym komiksom bliżej do stylistyki Barksa — nie tylko ze względu na prostszą, pozbawioną detali kreskę. Udział historycznych postaci i wydarzeń w fabule jest czysto symboliczny. Zamiast pełnić ważną, edukacyjno-ciekawostkową funkcję, nawiązania do faktów jawią się jako zwykłe puszczenie oczka. Znacznie więcej tu absurdu, gagów i szczęśliwych zbiegów okoliczności. Humor w ogólnym rozrachunku zdaje się celować w gusta młodszego odbiorcy, będąc mniej uniwersalnym niż miało to miejsce u Barksa, ale wciąż całkiem podobnym.

Przykładowa plansza z “Pamiętników Sknerusa McKwacza” / fot. materiały prasowe

Sknerus w wersji Korhonena to jednak nieco inna kaczka od tej, którą wymyślił sobie jej twórca w latach 40. – jednoznacznie pozytywna, nie tak skąpa, cyniczna i zafiksowana na punkcie pieniędzy. Czytając kolejne rozdziały, szukałem konkretnych dowodów na jego godną naśladowania niezłomność, ale nigdy nie wysuwa się to w nich na pierwszy plan. McKwacz rzeczywiście nie poddaje się, stawia czoła wyzwaniom, dąży do postawionego celu, ale… czy na dobrą sprawę nie na tym polega droga bohatera, by po natknięciu się na przeszkodę, próbował ją pokonać znanymi sobie metodami? Czy nie są to cechy, które charakteryzują praktycznie każdego protagonistę kina, komiksu albo literatury przygodowej? 

Przeczytaj również:  Mistrzowska Piątka – polskie reżyserki w XX wieku | Zestawienie | Festiwal Polskich Filmów Fabularnych

Może właśnie przez to ograniczone pole manewru i pilnowanie się chronologii, o których wspomniałem wyżej, autor w przedmowie stara się dodatkowo uzasadnić, uszlachetnić swoje dzieło. Zupełnie niepotrzebnie. W końcu nie wszystkie kacze historie muszą od razu stawać w szranki z dorobkiem Rosy i Barksa. Dlatego, jeśli Pamiętniki… wpadną Wam w ręce, pomińcie wstęp. Nie stracicie zbyt wiele (Korhonen to nie Rosa i nie przemyca w swoim komentarzu tylu cennych informacji na temat procesu twórczego), a unikniecie przynajmniej rozbuchanych oczekiwań.

+ pozostałe teksty

Swój czas stara się dzielić równomiernie na pisanie opowiadań i recenzji, czytanie komiksów i książek oraz oglądanie seriali i filmów. Kocha kino za to, jak różne potrafi przybierać twarze – niekiedy teledyskowych komedii gangsterskich Guya Ritchie’ego, czasem krzepiącej serii o Rockym, a jeszcze innym razem nastrojowych brytyjskich horrorów z lat 50. i 60. Z wykształcenia dziennikarz.

Ocena

5 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

Życie i czasy Sknerusa McKwacza, Kaczogród Carla Barksa

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.