KomiksKulturaRecenzje

“Wyszywanki” – herbatka w Persepolis [RECENZJA]

Maurycy Janota
Fragment okładki "Wyszywanek" / fot. materiały prasowe

Uniwersalności, aktualności i wrażliwości Persepolis, będącego komiksową autobiografią Marjane Satrapi, nawet dwadzieścia lat po premierze, nikt nie zdaje się kwestionować. Zupełnie się temu nie dziwię — to tekst kultury, którego nie sposób nie docenić za to, jak umiejętnie tłumaczy zawiłą historię narodu, posiłkując się zwykłą prozą życia. 

Wieść o tym, że wydawnictwo Egmont zdecydowało się na wznowienie najsłynniejszych komiksów Satrapi wzbudziła moje zainteresowanie głównie ze względu na to, że Wyszywanek, określanych jako nieodłączne uzupełnienie Persepolis, nie miałem dotąd okazji przeczytać. Okazja ku temu pojawiła się zatem znakomita i nie omieszkałem z niej skorzystać.

Zwrot “uzupełnienie” okazał się pasować do tego tytułu idealnie. Wszak nie mamy tu do czynienia z czymś, co można by nazwać pełnoprawnym sequelem, prequelem czy spin-offem. To suplement, który wrzucony w sam środek Persepolis mógłby nieco rozwodnić opowieść Marjane, ale potraktowany samodzielnie odnajduje swój głos i eksponuje największe scenariopisarskie zalety Satrapi: celne obserwacje, ostrość pióra, a także spore komediowe wyczucie. 

Przykładowa plansza z “Wyszywanek” / fot. materiały prasowe

Wyszywanki są zapisem rozmowy irańskich kobiet — starszych i młodszych, matek i córek, żon i rozwódek, kochanek i zdradzanych. Nietypowym jak na komiks, bo graniczącym miejscami z książką obrazkową. W odróżnieniu od Persepolis, które konsekwentnie zachowywało tradycyjny, sekwencyjny kształt, tutaj kreska Satrapi często pełni funkcję dość odrębnej ilustracji, otoczonej zapisanym ołówkiem tekstem. Zdarza się, że na stronę przypada jedna prosta, cartoonowa grafika i towarzysząca jej ściana liter. I choć nadmiar słów rzadko jest w komiksie zaletą, przytaczane przez bohaterki barwne anegdoty dotyczące relacji damsko-męskich i spostrzeżenia autorki na temat rodziny oraz tradycji sprawiają, że całość nadal się broni.

Pozycją wydawniczą utrzymaną w podobnym duchu i konwencji były Gry jaskółek Zeiny Abirached, wydane w Polsce nakładem Kultury Gniewu. Tam również akcja ograniczała się do jednego miejsca — niedużego mieszkania w Bejrucie, a spotkanie grupki osób stanowiło przyczynek do snucia rozmaitych, niekiedy smutnych, innym razem dowcipnych historii z ich życia. Dzieło w takiej formie prawie zawsze samo pozbawia się niektórych atutów. Nie może przecież pokusić się o rozłożony w czasie rozwój bohaterów, traci linearność i bardziej osobistą, konkretną perspektywę. Słowem: rezygnuje z tego, co czyniło Persepolis perłą w swojej kategorii. 

Przykładowa plansza z “Wyszywanek” / fot. materiały prasowe

W przeciwieństwie do Gier…, w Wyszywankach nie przyglądamy się jednak obcym dla nas osobom, a bliskiej nam Marjane, jej kochanej babci czy troskliwej matce. To bohaterki, z którymi nawiązało się już więź i za którymi zdążyło się stęsknić. Dlatego możliwość przysłuchiwania się jeszcze raz ich rozmowom działa na czytelnika Persepolis jak miód na serce. Wyszywanki są też — przynajmniej pozornie — historią lżejszą od tej, którą stworzyła Abirached. Z przeżyć członkiń rodziny Satrapi przebija momentami świadomość niesprawiedliwości, frustracji i żalu, że ważniejsze od ich uczuć jest to, jak odbierane będą przez fundamentalistyczne społeczeństwo, ale próbują znajdować luki w opresyjnym systemie i dalej czerpać z życia tyle, ile się da. Autorka nie stawia bohaterek w pozycji ofiar, a swego rodzaju buntowniczek. 

Na sam koniec nie mogę nie wspomnieć o dwudziestodwuletniej Mahso Amini, która 16 września, trzy dni po brutalnym zatrzymaniu przez policję obyczajową, zmarła na skutek ciężkiego pobicia w teherańskim szpitalu. Powodem aresztowania była zbyt luźna chusta, odsłaniająca włosy mieszkanki Sakkezu. Jej szokująca śmierć zapoczątkowała lawinę obywatelskich strajków i protestów, które trwają do tej pory. 

Docierające stamtąd zdjęcia i nagrania kontrastują z dialogiem z Wyszywanek, ale jego frywolności i niewinności nie utożsamiałbym z biernością czy konformizmem. Satrapi pokazuje bowiem w przystępny sposób to, co stanowi źródło buntu. Oswaja z codziennością irańskich kobiet i oddaje im głos. Zamknięte dla mężczyzn spotkanie przy herbacie nieprzypadkowo kojarzy się tu z ruchem oporu.  

Ocena

7 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

Persepolis, Gry jaskółek, Dom

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.