Advertisement
AktualnościOctopus Film Festival 2023

Octopus Film Festival 2023 – tych seansów nie możemy się doczekać!

Jakub Nowociński
event cover octopus
Materiały prasowe Octopus Film Festival 2023

Szósta edycja Octopus Film Festival – wielkiego polskiego święta kina gatunkowego, które odbywa się w Gdańsku – rusza już 8 sierpnia. Organizatorzy festiwalu postarali się o ciekawy i różnorodny repertuar, który zadowoli nawet najbardziej wymagającego kinofila. Z tej okazji przedstawiamy tytuły, których najbardziej nie możemy się doczekać podczas tegorocznej Ośmiorniczki!


Medusa Deluxe (2022), reż. Thomas Hardiman

fot. „Medusa Deluxe”
„Medusa Deluxe” / mat. prasowe Octupus Film Festival

Słyszeliście kiedyś o filmie, w którym do świata mającego obsesję na punkcie fryzur wkrada się kryminał? Jeśli nie, to na tegorocznym Octopus Film Festivalu koniecznie wybierzcie się na seans Medusa Deluxe. Dzieło nagrodzone w ubiegłym roku podczas British Independent Film Awards w kategorii najlepsza charakteryzacja i fryzury to gratka dla każdego fana kina gatunkowego!

Podczas regionalnego konkursu fryzjerskiego ginie jeden z uczestników. W środowisku miłośników ekstrawaganckich fryzur i upięć prędko zaczynają krążyć plotki, dochodzi do wzajemnych oskarżeń. Co w filmie Thomasa Hardimana okaże się jednak ważniejsze? Odnalezienie sprawcy czy wyłonienie zwycięzcy w konkursie na najlepszą fryzurę? W Medusa Deluxe spodziewać się można połączenia czarnego humoru z thrillerem. Do tego dochodzi kolejny miks – zestawienie makabry z nieziemskimi uczesaniami. Thomas Hardiman, niegdyś fryzjer, debiutuje w pełnym metrażu. My szykujemy już swoje fryzury i odliczamy dni do pokazów!

Anna Czerwińska


Femme (2023), reż. Sam H. Freeman, Ng Choon Ping

Femme to jeden z tytułów, na które najbardziej zacieram ręce myśląc o tegorocznej edycji Octupusa. Jules (w tej roli Nathan Stewart-Jarrett) jest drag queen z Londynu. Pewnego dnia zostaje napadnięty przez grupę homofobów, na której czele stoi Preston (George MacKay – ach, jak ja czekam na każdą kolejną rolę tego pana!). Gdy kilka miesięcy później Jules spotyka Prestona w saunie dla gejów, rodzi się w nim pragnienie zemsty. Nie zamierza jednak uciekać się do fizycznej przemocy – zamiast tego zamierza uwieść oprawcę, nie zdradzając mu swojej tożsamości. 

Film powstał na podstawie krótkiego metrażu pod tym samym tytułem, za który w 2021 roku para reżyserów otrzymała nominację do nagrody BAFTA. Pełny metraż zadebiutował na początku roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie, a pierwsze recenzje zapowiadają genialnie napisany scenariusz, łączący queerowy thriller z kinem zemsty i melodramatem, który pozostawia w widzu więcej pytań niż odpowiedzi. O walce ze zinternalizowaną homofobią i ofiarach złamanego systemu, które muszą wyleczyć się z traum. Brzmi smacznie!

Jakub Nowociński


W nich cała nadzieja (2023), reż. Piotr Biedroń

fot. „W nich cała nadzieja”
„W nich cała nadzieja” / mat. prasowe Octupus Film Festival

Pamiętacie czasy, kiedy Polska była jednym ze światowych prekursorów w gatunku science-fiction? Raczej nie, bo jeśli nie liczyć książek Stanisława Lema, nie mieliśmy co liczyć na jakąkolwiek rewolucję. Choć Szulkin stworzył swoją kwadrolodię, a Machulski flirtował parokrotnie z fantastyką naukową, w polskim kinie uświadczymy niemal wyłącznie pojedyncze eksperymenty gatunkowe zrealizowane w większości w poprzednim ustroju. Ale przyszłość jest teraz, stary człowieku, przez co w XXI wieku można tworzyć kino fantastycznonaukowe bez udziału wielkich wytwórni filmowych.

Piotr Biedroń w swoim pierwszym pełnometrażowym filmie W nich cała nadzieja zabiera nas w postapokaliptyczną przyszłość, gdzie w towarzystwie Ewy (Magdalena Wieczorek) i pewnego robota (Jacek Beler) postaramy się przetrwać. Fabularnie dopiero dowiemy się więcej w trakcie seansu, a po nim może dane będzie nam zrozumieć jakim cudem w naszym kraju można jednak robić dobre scinece-fiction.

Norbert Kaczała


Monolit (2023), reż. Matt Vesely

Przeczytaj również:  Nasz wybór filmów z ostatnich lat FPFF w Gdyni [ZESTAWIENIE]
fot. „Monolit”
„Monolit” / mat. prasowe Octupus Film Festival

Nie ukrywam, że mam słabość do seansów, gdy przez cały czas trwania filmu obserwujemy jednego bohatera w określonej lokalizacji. Tej teatralnej formuły podjął się w swoim debiutanckim pełnym metrażu Matt Vesely. Jest to jednak ryzykowny zabieg – w takiej konwencji scenariusz nie może zawieść. Pierwsze recenzje zza oceanu (a właściwie oceanów – film debiutował w Adelajdzie oraz na SXSW) zapowiadają Monolit jako trzymający w napięciu kameralny conspiracy thriller z elementami sci-fi. 

W główną postać młodej dziennikarki wciela się Lily Sullivan, która ostatnio zachwyciła mnie w horrorze Martwe zło: Przebudzenie i tą rolą pobudziła apetyt na więcej. Bohaterka prowadzi podcast poświęcony teoriom spiskowym, a pewnego dnia natrafia na ślad artefaktu, który może być dowodem na ingerencję obcych w ziemskie życie. Sullivan jest tak blisko widza, że widzimy wszystkie pory na jej twarzy i każdą najmniejszą mimiczną reakcję. W tych subtelnych mikroruchach mamy odczytać, w którym momencie działania dziennikarki zaczynają obracać się przeciwko niej.

Jakub Nowociński


Pewnego razu w Ugandzie (2020), reż. Cathryne Czubek, Hugo Perez

Czy wiecie czym jest Wakaliwood? Końcówka wyrazu może nasuwać pewne skojarzenia, ale jeśli wciąż nic wam to nie przypomina, zapytam inaczej – czy wiecie kim jest Nabawana I.G.G? Nie? To może oglądaliście kultowy w pewnych kręgach film Who killed Captain Alex? Bez względu na to, czy odpowiedzieliście twierdząco na wszystkie z pytań, kilka z nich, lub żadne, po seansie Pewnego razu w Ugandzie wkroczycie w nieznany dotąd świat. Zobaczycie jak w domowych warunkach, mając do dyspozycji grupę przyjaciół, 200 dolarów i masę pasji twórczej, powstają pozycje kultowe. Czy są to filmy dobre, nie mi oceniać. Ale jeśli sukces filmowca mierzony jest jego zaangażowaniem i miłością do kina, Nabawana I.G.G nie bez powodu został nazwany „afrykańskim Tarantino”. Cathryne Czubek pokaże widzom swojego dokumentu, jak niewiele potrzeba do zostania spełnionym twórcą, bez względu na materialne, geograficzne czy mentalne ograniczenia

Norbert Kaczała


Vesper (2022), reż. Kristina Buožytė, Bruno Samper

Przeczytaj również:  Uznajcie mnie za winną. Recenzja filmu „Saint Omer”
fot. „Vesper”
„Vesper” / mat. prasowe Octupus Film Festival

Jako miłośnicy klimatów postapokaliptycznych, wciąż spragnieni solarpunkowych rozwiązań w kinie, nie możemy nie wybrać się na film Vesper. Osobiście uwielbiam też uniwersum Fallouta, więc to oczywiste, że na najnowsze dzieło Kristiny Buožytė, Bruno Sampera czekam niecierpliwie.

Litewsko-francuski duet reżyserski zaprasza widza do towarzyszenia 13-letniej Vesper w jej walce o przetrwanie po upadku ziemskiego ekosystemu. Mała biohakerka w dystopijnej rzeczywistości opiekuje się również swoim schorowanym ojcem. Codziennie więc przemierza lasy, opuszczone laboratoria i bagna. To wszystko w poszukiwaniu nasion, dzięki którym zapewni pożywienie sobie oraz tacie. Jak jednak zmieni się życie Vesper, gdy odkryje ona wrak pojazdu należącego do Cytadeli?

Kristina Buožytė, Bruno Samper i Brian Clark tworzą nowy, malowniczy wymiar przyszłości. Vesper serwuje nam odświeżenie współczesnego sci-fi, ale odwołuje się do klasyki, będąc filmem zaskakująco spójnym. Nieznany nikomu wcześniej postapokaliptyczny świat – jesteśmy na tak!

Anna Czerwińska


Spine Tingler. Historia Williama Castle’a (2007), reż. Jeffrey Schwarz

Cudownie słucha się wypowiedzi pełnych miłości do swojego rzemiosła reżyserów, którzy chwalą doświadczenie kinowe. Jak istotny jest wielki ekran, odpowiedni format zapisu filmów, czy nawet w którym miejscu sali warto zasiąść aby oglądać piękne efekty specjalne. Jednakże mało kto może równać się z zaangażowaniem, jakie w tym temacie przejawiał William Castle. Zafascynowany Drakulą z Belą Lugosim, młody imigrant zapragnął przerażać i zachwycać publiczność. To, czego nie potrafił osiągnąć reżyserskimi umiejętnościami, nadrabiał pomysłowym marketingiem i żyłką do technicznych innowacji. Na pokazach jego filmu szkielety zeskakiwały z sufitu, filmowe potwory wywoływały realne dreszcze, a sale projekcyjne obstawiały sanitariuszki, na wypadek śmierci widza ze strachu. W filmie Jeffrey’a Schwarza zobaczymy jaki udział w sukcesie filmu ma kampania reklamowa, jakość filmu i miłość twórcy do całego przedstawienia.

Norbert Kaczała


Skinamarink (2023), reż. Kyle Edward Ball

fot. „Skinamarink”
„Skinamarink” / mat. prasowe Octupus Film Festival

Skinamarink po premierze na festiwalach horroru stał się viralem w mediach społecznościowych. Dwójka dzieci budzi się w środku nocy i odkrywa, że z domu zniknął ich ojciec, a okna i drzwi zastąpiły ściany. Zgroza nocnych majaków, terror zwidów, złudzeń i lęku separacyjnego tworzą awangardowe kino grozy, które widzowie określają portalem do koszmarów dzieciństwa, a nawet filmem przeklętym. 

Film zostanie pokazany na Octupusie na specjalnych seansach w zamkniętych bunkrach, dzięki czemu będzie można odebrać go wszystkimi zmysłami i poczuć się jak bezbronne dziecko, pozostawione przez rodziców w pustym domu bez okien i drzwi. Poza tym odbędzie się wykład online z Kylem Edwardem Ballem – case study Skinamarink, podczas którego dowiemy się, jak nakręcić mrożący krew w żyłach horror w jednym domu za 15 tysięcy dolarów.

Jakub Nowociński


Korekta: Anna Czerwińska, Jakub Nowociński

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.