„Ukryta sieć” – Nie mów nikomu, czyli znakomity polski thriller [RECENZJA]
Ginie słynny telewizyjny prezenter Gustaw Miller. Sprawą zajmuje się Julita Wójcicka (w tej roli fantastyczna Magdalena Koleśnik), pracująca dla internetowego tabloidu, w którym dobry news jest w cenie, a etyka dziennikarska pozostawia wiele do życzenia. Protagonistka podejrzewa, że celebryta nie odszedł z tego świata na skutek tragicznego wypadku samochodowego, lecz ktoś miał w tym swój interes. Do rodziny ofiary jest w stanie zbliżyć się dzięki kontaktom swojego ojca Henryka – znanego dziennikarza, granego przez Andrzeja Seweryna. Jej śledztwo okaże się jednak brzemienne w skutki. Bohaterka zostaje uwikłana w sieć niebezpiecznych intryg i mrocznych kłamstw. To wszystko składa się na Ukrytą sieć – gęsty, na wskroś współczesny i inteligentny thriller, który mrozi krew w żyłach, a także bezkompromisowo komentuje bieżące problemy społeczne.
Ukryta sieć, nakręcona na podstawie bestsellerowej książki Jakuba Szamałka, od samego początku trzyma w napięciu i wciska widza w szpony kinowego fotela. Ciężar tego napięcia jest oparty nie tylko na fabularnym suspensie i akcji pędzącej w zawrotnym tempie. Chodzi przede wszystkim o budowanie wszechogarniającego, duszącego niepokoju. Julitę obserwujemy często z perspektywy jej oprawcy; nagraną przez kamerkę laptopa, obserwowaną przez szybę, przyłapaną w ukryciu, zza rogu najciemniejszego zaułka lub przez miejski monitoring. Raz z oddali, całkowicie niepozornie, a innym razem tuż za plecami, niemal depcząc jej po piętach. W licznych emocjonalnych scenach dochodzi do tak intensywnych zbliżeń kamery, że czujemy przyspieszony, płytki oddech bohaterki. W takich sytuacjach brakuje tlenu, a atmosfera momentalnie gęstnieje. Jest ciasno i parno. Dynamiczna praca operatorska ma tutaj zasadniczą funkcję w opowiadaniu historii oraz tworzeniu w widzu wrażenia, że znalazł się w miejscu, w którym być nie chce i nie powinien.
Thriller oglądamy spowici niemal całkowitym mrokiem. Czas akcji przypada na polską zimę, przez co filmowa Warszawa przedstawiona jest w wiecznie nocnym pejzażu. W tym nieoczywistym, pokrytym brudnym śniegiem miejskim nokturnie trudniej dostrzec zbliżające się niebezpieczeństwa. Ciemno jest wszędzie tam, gdzie pojawia się Julita – nawet w środku dnia, w pozornie bezpiecznych wnętrzach czy w miejscach publicznych. Nawet wtedy jasność wymyka się przez okna i drzwi, jak gdyby bohaterka odpychała od siebie całe światło, a przyciągała mrok. Ukryta sieć bawi się percepcją widza i wytęża jego zmysły również za pomocą dźwięku. Dynamiczna muzyka nadaje tempo akcji, pojawiający się dron bzyczy jak natrętna mucha, a dźwięczący niepokojąco głuchy szum znajduje ujście w absolutnej ciszy, która intensywnie dudni w uszach.
Zarówno Piotr Adamski, jak i współscenarzyści Łukasz Maciejewski oraz Jakub Szamałek (autor literackiego pierwowzoru), zdają się doskonale czuć filmowy rytm. Mimo wartkości akcji i wielości podejmowanych wątków, Ukrytą siecią można się delektować – oczywiście jeśli jest się fanem dreszczowców, a problemu nie sprawia taka rozrywka w skrajnym stresie. Dla widzów o słabszych nerwach seans może wiązać się ze zbyt intensywnymi emocjami. Nie jest to długi film, jednak przez użyte środki wyrazu odczuwa się przenikliwie każdą jego minutę. Widz siedzi więc jak na szpilkach, nerwowo zmienia pozycję w fotelu, kurczowo łapie się za oparcie. W klatce piersiowej robi się gorąco, a ręce niekontrolowanie się pocą. I piszę o tym bez krzty hiperboli. Już dawno nie odczuwałem seansu w tak silnie fizyczny sposób. To film, po którym wychodzi się ze swoimi towarzyszami z sali kinowej w zupełnej ciszy i pozostaje w niej jeszcze przez dłuższą chwilę.
Jednym z głównych zwrotów akcji, który zainicjował dalszy bieg wydarzeń, była sytuacja, w której Julita padła ofiarą przemocy cyfrowej. Gdy protagonistka zamieściła w internecie artykuł o domniemanym morderstwie Millera, dostała maila od tajemniczego informatora. W wiadomości został zamieszczony załącznik. Jeden nieprzemyślany ruch myszką. Klik. Co się może stać? Przed konsekwencjami takiego kliku jesteśmy wszem i wobec ostrzegani, ale wiadomo, czasem człowiek może się zapomnieć.
W krótką chwilę haker rozgościł się na wszystkich urządzeniach bohaterki i wszedł z butami do jej życia. Wysłał jej wszystkim kontaktom filmik, na którym się masturbuje. Udostępnił go w sieci. Pozbawił jej prywatności. Reakcja otoczenia? Obwinianie ofiary. W końcu to kompromitacja dla korporacji i afera na skalę krajową. Szczególnie w państwie, w którym nikt się przecież nie masturbuje. Jest to niezwykle istotny element fabuły. Bohaterka musi bowiem walczyć o swoją godność cielesną i intymność, które straciła wbrew swojej woli. Usilnie przypomina, że jest osobą poszkodowaną, a nie sprawcą.
Kobieta nie daje się jednak zastraszyć. Zostaje wyrzucona z pracy, jednak sprawa staje się dla niej osobista. Nie pozostaje jej nic innego, jak kontynuować śledztwo. W jego trakcie odkrywa niewygodną prawdę o ludziach, którymi się otacza, a także mroczne rubieże internetu. Cyfrowy świat na stałe wkroczył w nasze codzienne życia. Nietrudno sprawić, by stał się intruzem, który tworzy sieci i zaczyna infekować wszystko, co znamy. Mimo to o temacie głębokich otchłani darknetu nie mówi się w Polsce i w polskim kinie zbyt często. To szalenie interesujący wątek, o którym nie mogę zbyt wiele napisać, aby uniknąć zdradzania intrygi.
Julita jest postacią enigmatyczną, a jej motywacje często bywają nieoczywiste. Mimo to kibicujemy jej na każdym etapie historii. To protagonistka z krwi i kości. Ogromna w tym zasługa wcielającej się w nią Magdaleny Koleśnik, od której trudno oderwać wzrok. Aktorka posiada niesamowitą wrażliwość i inteligencję emocjonalną. Ma dar, dzięki któremu sprawia, że jej bohaterki stają się niezwykle wiarygodne i łatwo z nimi empatyzować. Nawet w przypadku tak ogromnego ciężaru historii Julity, uwikłanej w intrygę większą niż życie, w oczach aktorki widzimy naszą sąsiadkę, znajomą z pracy, najlepszą przyjaciółkę, siostrę.
Literacki pierwowzór dreszczowca posiada kontynuację w postaci dwóch tomów. Czy doczekamy się również kolejnych części filmów? To najpewniej okaże się po wynikach frekwencyjnych z kin. Nie pozostaje mi więc nic innego, niż trzymać kciuki za to, że ludzie tłumnie pójdą obejrzeć ten tytuł na dużym ekranie. W końcu w Polsce wciąż niełatwo o naprawdę dobry thriller, a ten film z pewnością takim jest. Ukryta sieć to gęste, boleśnie aktualne kino rozrywkowe, które doskonale operuje atrybutami gatunku, a jednocześnie chce opowiedzieć o istotnych tematach społecznych.