Advertisement
FestiwaleFilmyMillennium Docs Against Gravity 2023Recenzje

Podróż, podróż, życia, życia. Recenzujemy “Apolonia, Apolonia”, laureata Grand Prix na Millennium Docs Against Gravity

Jakub Nowociński
Apolonia, Apolonia / Mat. prasowe MDAG

Apolonia, Apolonia autorstwa duńskiej reżyserki Lei Glob okazała się najważniejszym tytułem 20. edycji festiwalu filmów dokumentalnych Millenium Docs Against Gravity. Film zdobył Grand Prix w Konkursie Głównym, a także nagrodę Nos Chopina dla najlepszego filmu o sztuce i muzyce. Zwycięzca MDAG to prawdziwa odyseja – wieloletnia wędrówka życia francusko-polskiej malarki Apolonii Sokoł.

Artystka dosłownie i metaforycznie urodziła się na offowej, undergroundowej scenie teatru prowadzonego przez jej rodziców – jej poczęcie zostało uwiecznione na kasecie wideo jako wyzwalające z konwenansów dzieło sztuki, ukazujące prozę życia. Wychowywała się w towarzystwie paryskiej inteligencji i od najmłodszych lat prowadziła życie typowe dla tamtejszej bohemy. Przesiąknięta kreatywnością, natchnieniami i żądzą artystycznego wyzwolenia, próbowała stawiać kroki w świecie sztuki, lecz żyjąc w swym świecie, tak odmiennym od pospolitej, szarej rzeczywistości “normalsów’, nawet nie zauważyła, że odstaje od reszty społeczeństwa. Dopiero w dalszych latach życia musiała zmierzyć się z trudem, jaki wiąże się z byciem outsiderką.

Reżyserka dokumentu zabiera nas w niezwykłą podróż. Zanurzamy się w całości w historii Apolonii i w ciągu dwóch godzin przemierzamy z nią trzynaście lat wyboistego życia, podczas których towarzyszyła jej kamera Glob. Malarka i filmowczyni poznały się w 2009 roku. Gdy zaczynamy obserwować życie Sokoł okiem obiektywu, właśnie wróciła z Kopenhagi do rodzinnego Paryża. Następnie zdobywa edukację w prestiżowej paryskiej akademii sztuk pięknych i przygotowuje się do podzielenia się ze światem pierwszą wystawą. Nie jest jeszcze świadoma, jak trudne okaże się życie artysty, wiążące się z nieustannym odrzuceniem i zdawaniem się na losy przypadku lub opinie innych ludzi. To kręta droga, pełna pułapek i ślepych zaułków.

Apolonia, Apolonia / Mat. prasowe MDAG

Na przestrzeni filmu bohaterka mierzy się z wieloma odrzuceniami, zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej – w relacjach z innymi ludźmi oraz z samą sobą. Ważnym poruszanym aspektem jest tożsamość Apolonii jako kobiety i jej skomplikowana więź z własnym ciałem i seksualnością. Zastajemy ją w różnych stanach emocjonalnych – raz w artystycznych uniesieniach, raz w chwilach pełnych zawodów oraz frustracji, a raz w kontemplacji nad światem i swoją życiową drogą. Stałe jest jedynie to, że Sokoł jest postacią nieszablonową, osobliwą i absolutnie magnetyzującą – kamera jej nie onieśmiela. Mamy wrażenie, że Glob wydobywa z niej wszystko, co najpiękniejsze; tworzy momenty, kiedy Apolonia bez żadnych filtrów pokazuje swoją wrażliwość. Siła jej charakteru niesie ten film, co zauważa sama reżyserka, która mówi w filmie, że to nie ona prowadzi Apolonię, tylko Sokoł, jako urodzona performerka, gości ją na własnych zasadach w swoim teatrze życia.

Przeczytaj również:  Konkurs Filmów Krótkometrażowych - Millennium Docs Against Gravity 2023 [ZESTAWIENIE]

Kluczowa jest więź, jaką Glob stworzyła ze swoją bohaterką. Czasem śledzi ją jak cień i nieustannie podąża za Apolonią niczym natrętny paparazzo, przez co podczas seansu miałem wrażenie, że kamera ani na moment nie opuściła artystki. W rzeczywistości w ciągu kolejnych lat Glob co jakiś czas powracała do kontaktu z bohaterką. Niekiedy była zmuszona rozstać się z nią na dłuższy czas w wyniku niespodziewanych losowych sytuacji – o niektórych z nich opowiada w filmie, na chwilę przekierowując kamerę z bohaterki na siebie. To interesujący, rzadko spotykany w filmie zabieg – dokumentalistka, kierując obiektyw na lustro, obnaża się przed nami. Nie jest już tylko głosem, ale materializuje się, ucieleśnia i przestaje być dla widza tajemnicą. Czujemy, jakby zerwała z nami niepisany kontrakt. Osobisty dramat, którym postanowiła się z nami podzielić, jest istotny dla podkreślenia uniwersalności podejmowanych w filmie tematów. Walki toczące się po obu stronach obiektywu mają wspólny mianownik, związany między innymi z kobiecością oraz ciałem, które w brutalny i bezwzględny sposób lubi o niej przypominać.

Film skupia się niemal jedynie na relacji z kobietami. Przez życie Apolonii przewijają się mężczyźni, ale nie są oni istotnymi bohaterami w dokumencie (wyjątkiem jest ojciec artystki, ale jego też widzimy jedynie przez chwilę). Ważną postacią jest natomiast Oksana Szaczko – ukraińska aktywistka, jedna z założycielek feministycznej grupy Femen, która została wydalona ze swojego kraju ze względów politycznych. Apolonia przyjęła ją pod swój dach, zaprzyjaźniły się i mieszkały ze sobą przez kilka kolejnych lat. Dzięki obserwowaniu tej więzi, czuć w filmie prawdziwy duch siostrzeństwa. Relacja kobiet nie podlega definicjom – czuć między nimi niezwykłą dozę czułości, zrozumienia i bezwarunkowej wzajemnej akceptacji. Prowadzone przez nie rozmowy są terapeutyczne i dają poczucie ulgi, przekreślając patriarchalne, dogmatyczne myślenie o kobiecie i jej “powinnościach” wobec mężczyzny i świata.

Apolonia, Apolonia / Mat. prasowe MDAG

“Każdy twórczy wybór podczas tworzenia tego filmu jest zaczerpnięty z prawdziwych doświadczeń, z którymi każdy z nas może się utożsamić” – to słowa, którymi swoją decyzję o przyznaniu nagrody Apolonii, Apolonii uzasadniło jury Millenium Docs Against Gravity. “Historia nie jest tylko o postaci, która stara się osiągnąć swoje marzenie. Chodzi o podróż. Opowieść o tym, jak się nie poddawać. Opowieść o nadziei. Piękny film o kobiecej przyjaźni”. Myślę, że trafili tym uzasadnieniem w sam środek tego, co czyni ten film tak wybitnym. Każdy widz może uznać inny element historii za najistotniejszy i opuścić salę kinową z innym emocjami. Dokument porusza wiele wątków; w końcu to misterne zadanie, aby streścić w filmowym metrażu kilkanaście lat życia osoby, która przeżyła je w pełni według własnych reguł. Glob wykonała tytaniczną pracę: jej zdjęcia doskonale oddają emocje towarzyszące bohaterkom, a komplementuje je fantastyczny montaż Andreasa Boggilda Moniesa i Thora Ochsnera, podkreślający płynny, naturalny bieg historii oraz jej rozbrajającą autentyczność. Co ciekawe, film ma polską koprodukcję, ale to nie jedyny polski akcent – w jednej ze scen Apolonia odwiedza swoją babcię w Szczecinie, a ich rozmowa odbywa się całkowicie po polsku – to nota bene jeden z najzabawniejszych momentów filmu. Mimo ciężkości niektórych wątków, dokument zachowuje lekkość i podnosi na duchu.

Przeczytaj również:  "Krok po kroku" - Idź i patrz [RECENZJA]

“Zamierzam wyłączyć teraz kamerę” – mówi na koniec filmu Lea Glob. Nie da się nie odnieść wrażenia, że to nadzwyczaj trudny krok, aby po trzynastu latach powiedzieć sobie “dość”. W końcu tematy, które podejmuje film, nigdy się nie wyczerpią. Zawsze będą uniwersalne, mogą się jedynie rozwijać i nabierać coraz to nowszych znaczeń. Ta decyzja jest jednak potrzebna dla obu bohaterek – zarówno tej przed kamerą, jak i za nią. To najwyższy czas, aby przekazać ten film światu i podarować mu niesamowitą podróż życia Apolonii Sokoł oraz ewolucję jej przekonań na temat postrzegania siebie, świata, sztuki, seksualności, własnego ciała i ideałów. Była to wyboista, pokrętna i skomplikowana droga, jednak Lea Glob prowadzi nas przez nią czule, jak gdyby cały czas trzymała nas za rękę, abyśmy nie stracili poczucia równowagi.

Korekta: Piotr Ponewczyński

Ocena

9 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.