AktualnościPublicystykaTEMAT MIESIĄCA 02/20

Protesty w Hong Kongu to zwiastun zmian politycznych najbliższego dziesięciolecia [HONG KONG]

Andrzej Badek
Hong Kong
fot.: Protestujący podczas demonstracji pod amerykańskim konsulatem w Hong Kongu (Reuters)

Parasite okazał się dziś w nocy wielkim zwycięzcą oscarowej gali. Tym samym, przeszedł do historii jako pierwszy film nieanglojęzyczny, który sięgnął po główną statuetkę. Po raz pierwszy od wielu lat Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej zadziałała jako prekursor nowych trendów i wprowadziła nas w lata 20. XXI wieku.


I Dwa żółtka w jednym jajku


Nie mam żadnych wątpliwości, że nadchodzące dziesięciolecie ma szansę stać się przełomowe w kwestii światowej równowagi i, po raz pierwszy od upadku ZSRR, może dojść do przetasowania wpływów światowych potęg. Nowy wiatr wieje z dalekiego wschodu i regularnie od lat przybiera na sile, osiągając już dziś prędkości huraganu.

Chiny, bo o nich właśnie mowa toczą od kilku lat gospodarczą wojnę ze Stanami Zjednoczonymi pod wodzą Donalda Trumpa i tę wojnę krok po kroku zaczynają wygrywać. To już nie tylko kwestia eksportu taniej siły roboczej lub materiałów niskiej jakości. To ingerencja w niemalże każdym aspekcie gospodarczym, przemysłowym, technicznym i… filmowym, czy też szerzej – kulturowym.

Azjaci inwestują ogromne pieniądze w inwestycje na swoim kontynencie, ale również na Syberii, w Australii, w Ameryce Południowej i Afryce. Jak grzyby po deszczu powstają na Czarnym Lądzie instytuty Konfucjusza, który wytyczył drogę dla chińskiej filozofii i kultury.

Najzgrabniejszym porównaniem, na które się natknąłem, sformułował Yan Xuetong, uczony specjalizujący się w polityce zagranicznej z Uniwersytetu Tsinghua, który porównał obecną sytuację z tą, której świadkami byliśmy za czasów Zimnej Wojny. Jeśli starcie USA z ZSRR było starciem światów o dwóch przeciwnych biegunach, czyli dwóch jajek w jednym koszyku, pojedynek Chin z Amerykanami to jedno jajko z dwoma żółtkami.

Interesy chińskie i amerykańskie są współcześnie splecione tak gęstą siecią zależności, że wszystkie sankcje nakładane na chińską gospodarkę uderzają silnym rykoszetem w zachodnich obywateli. I choć w dalszym ciągu Chiny nie mogą się równać z USA pod względem militarnym, nie są wcale zainteresowane otwartą konfrontacją. Dla administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych jest to nowy wymiar przeciwnika – takiego, który nie gra według reguł zachodniej cywilizacji. Chińczycy inaczej postrzegają wojnę, czas czy dominację (choć nawiasem warto dodać, że współczesne dane Pentagonu mówią, że w przypadku otwartego konfliktu, USA i ich sojusznicy nie utrzymaliby wschodniej Azji).


II Jeden kraj, dwa systemy


Jeśli mamy zrozumieć charakter rodzącej się wschodniej potęgi, musimy sięgnąć umysłem ku azjatyckiej duszy; wyjść ze swojej kulturowej bańki. Jedynym wydarzeniem, które w ostatnim czasie przebiło się do polskich mediów i które dotyczy Azji były rozpoczęte w zeszłym roku protesty w Hong Kongu. Media chwaliły doskonałą organizację strajkujących, ale, jak to zwykle bywa w przypadku wydarzeń zagranicznych, zabrakło środków i chęci, żeby przedstawić sytuację w sposób holistyczny i zniuansowany.

Filmawka to portal kulturalny, w którym sprzeciwiamy się formułowanej powszechnie tezie, że sztuka powinna być apolityczna. Dlatego właśnie postanowiliśmy przyjrzeć się Hong Kongowi z bliska i poświęcić mu osobny miesiąc. Chcemy przybliżyć Wam przyczyny protestów i ich formę, ale też zbliżyć Was do kultury dalekowschodniej. W swoich tekstach spróbujemy przeprowadzić Was przez historię lokalnej branży filmowej – od wysokobudżetowych produkcji z Brucem Lee i Jackie Chanem po współczesne kino, coraz bardziej zależne od chińskich wpływów.

Przeczytaj również:  „Zarządca Sansho” – pułapki przeszłości [Timeless Film Festival Warsaw 2024]

Hong Kong, jako była posiadłość brytyjska, funkcjonuje współcześnie na styku dwóch światów: wschodniego i zachodniego. To region utworzony przez emigrantów z różnych części Azji, o bardzo ograniczonej przestrzeni, z najwyższymi cenami mieszkań na świecie. Hongkończycy, w odróżnieniu od mieszkańców Chin kontynentalnych posługują się językiem kantońskim.

Najważniejszą datą, którą należy pamiętać w kontekście regionu jest rok 1997. To wtedy wygasła umowa o 99 letniej dzierżawie terytorium przez Wielką Brytanię i Hong Kong rozpoczął tak zwany okres przejściowy. Zgodnie z założeniem, aż do 2047 roku, przez pięćdziesiąt lat, region ma być stopniowo wcielany w Chińską Republikę Ludową, zachowując jednak cześć swojej autonomii.

Ta powolna, ale sukcesywna dominacja komunistycznego reżimu w kapitalistycznym i mulltikulturalnym regionie wykształciła bardzo specyficzny typ ludzi. Hongkończycy nie stanowią z pewnością narodu – nie w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Łączy ich jednak wspólnotowa więź, pewne zawieszenie w czasie i niepewność co do najbliższej przyszłości. Jest to bardzo silnie widoczne w ich kinematografii. Kar-Wai Wong, Fruit Chan czy Ann Hui opowiadają swoje autorskie historie, które koncentrują się zawsze wokół imigrantów, zagubionych w czasie i przestrzeni, poszukujących swojego miejsca w świecie, który nie posiada trwałych punktów.


III Bądź jak woda


Podobny charakter mają zresztą hongkońskie protesty. Choć pierwsze głośne manifestacje odbywały się już w 2014 roku i wówczas zrodził się słynny już Ruch Parasolek, które protestujący rozkładali w celu ochrony przez gazami łzawiącymi stosowanymi przez policję, apogeum nastąpiło w zeszłym roku.

Hong Kong
Ruch Occupy Central with Love and Peace, tzw. Ruch Parasolek (AP Photo)

Pierwotnie protest został wywołany ustawą ekstradycyjną, która miała umożliwić wysyłanie więźniów do Chin. Ze względu na, delikatnie mówiąc, wątpliwy system sądowniczy komunistycznego reżimu, tysiące, a później miliony ludzi wyszły na ulice w sprzeciwie przeciwko lokalnemu, podległemu Chinom rządowi.

Do mediów całego świata przedarły się setki zdjęć z ulicznych manifestacji. Doskonała organizacja protestów od razu przykuła oczy reporterów i widzów. Protestujący używali szybko konstruowanych barykad, otaczali budynki rządowe, stosowali maski przeciwgazowe i zdawali się funkcjonować jako jeden wielki protestujący organizm.

Bądź jak woda. Taka była główna myśl przyświecająca Hongkończykom. Gdy protesty ustawały w jednym miejscu, rozpoczynały się natychmiast w innej dzielnicy miasta, co utrudniało policji przeciwdziałanie im. Było to możliwe dzięki temu, że protesty te nie miały swoich liderów. Spośród milionów protestujących można wyłonić kilkuset najbardziej zaangażowanych uczestników, ale próżno szukać pojedynczych jednostek odpowiedzialnych za organizację tych działań. Ten zupełnie niespotykany na Zachodzie sposób protestów jest bardzo charakterystyczny dla dalekowschodniej mentalności, dużo bardziej zdystansowanej wobec znaczenia pojedynczych jednostek na tle społeczeństwa.


IV Cenzura


Choć protesty zyskały ogromną sympatię wśród zachodnich społeczeństw, obnażyły również podległość wielu korporacji względem chińskiego reżimu. Głośny był przypadek drużyny Houston Rockets, która straciła kontrakty ze sponsorami z Państwa Środka po tym jak dyrektor generalny poparł protesty. Cenzorzy usunęli także z Chin South Park za treści sugerujące podległość amerykańskiej popkultury względem Chin.

Przeczytaj również:  TOP 5 najbardziej oczekiwanych produkcji azjatyckich na Timeless Film Festival Warsaw 2024 [ZESTAWIENIE]

Podobnie, znany gigant w branży gier komputerowych, Blizzard zabronił przebierania się na konwencie Blizzcon za… Kubusia Puchatka, bo ten ostatni był często zestawiany z postacią Xi Jinpinga. Ta sama firma banowała użytkowników, którzy otwarcie wspierali protestujących używając do tego swoich kont w grach online.

Coś, co brzmi jak ponury żart, jest przerażająco bliskie rzeczywistości. Hollywood od wielu lat walczy o chiński rynek i tym samym kręci produkcje, w których unika przedstawiania Chińczyków czy chińskie rządu w negatywnym świetle. Tym samym, zachodnia kultura stała się poniekąd tubą propagandową zamordystycznego rządu.

Głośnym echem odbiła się zeszłoroczna premiera Pewnego razu… w Hollywood, w której postać Bruce’a Lee została przedstawiona w prześmiewczy sposób. Chińscy cenzorzy, zasłaniając się opinią rodziny Lee, zagrozili, że bez wycięcia fragmentu filmu, nie zgodzą się na premierę w Chinach. Tarantino odmówił, ale jest to raczej wyjątek od reguły pośród hollywoodzkich twórców a przypadki doklejanych na siłę w niezgrabny sposób postaci o chińskich korzeniach (np. w nowych Gwiezdnych wojnach od Disneya) świadczą o tym, że dla chińskich pieniędzy Hollywood gotowe jest zaprzedać demokratyczne idee.

Zresztą, taka taktyka już wkrótce może się okazać zawodna, bowiem chiński rynek filmowy kwitnie i przyciąga do siebie coraz więcej lokalnych widzów, którzy zaczynają przedkładać rodzime produkcje nad te z Zachodu. I choć niezgrabne chińskie blockbustery nie podbijają europejskich ani amerykańskich serc, nie taki jest ich cel. Mają one przekonać widzów w Kraju Środka oraz w pozostałych regionach Azji oraz być może także Afryki.


V Gatunek na skraju wymarcia


Hong Kong w tym wszystkim ma swoje wyjątkowe miejsce. W latach 80. była to światowa potęga kinematografii. Pod względem liczby produkowanych filmów ustępował jedynie USA i Indiom. Ikoniczne produkcje kung-fu czy wuxia zakorzeniły się w świadomości widzów. Po kryzysie w latach 90., spowodowanym spadkiem jakości masowo wyrabianych filmów, region odrodził się oferując mnóstwo wybitnych produkcji artystycznych i autorskich, które z przyjemnością Wam przybliżymy w nadchodzących tygodniach. Współcześnie jednak z coraz większą obawą można obserwować rosnącą zależność lokalnej kinematografii od pieniędzy chińskich producentów.

W wielkiej kulturowej i finansowej batalii pomiędzy Wschodem i Zachodem pozostaje pytanie, czy istnieje jakaś przestrzeń dla niezależności Hong Kongu. Tej politycznej i tej kulturalnej. Hong Kong oferuje nam okno, przez które możemy wejrzeć do chińskiej mentalności. Być może finansowa i polityczna presja sprawi, że już za kilka ten unikalny w skali światowej mikroklimat na zawsze zniknie. Być może zastąpi go agresywna propaganda, a protesty, które obecnie obserwujemy to ostatni krzyk dławionej wolności. Media mają krótką pamięć. Epidemia wirusa z Wuhan praktycznie przykryła informacje na temat obecnej sytuacji politycznej w Hong Kongu. Nam pozostaje zwrócenie uwagi na ten tajemniczy kraj dwóch systemów, zrozumienie tej nietrwałej i pięknej kultury i zakonserwowanie jej we własnej pamięci. I właśnie w tym celu tworzymy dla Was ten temat miesiąca.

  • Teksty będą się ukazywać w miarę upływu tego miesiąca, wszystkie związane z nim artykuły znajdziecie klikając w ten link.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.