Wywiady

Tracy Edwards: “Młodzi chłopcy o wiele lepiej rozumieją, czym jest równość niż mężczyźni mojego pokolenia.” [WYWIAD]

Andrzej Badek

Zapraszamy na rozmowę z Tracy Edwards – kapitanem i główną bohaterką filmu Maiden. Wcześniej zbuntowana nastolatka, która po wyrzuceniu ze szkoły w wieku 16 lat opuściła rodzinny dom w Anglii i wałęsała się po Grecji bez pomysłu na życie. Początkowo pracowała jako kucharka na rejsach czarterowych, cały czas rozglądając się za ambitniejszym zadaniem. I tak 27-letnia wówczas Tracy postanowiła skompletować całkowicie kobiecą załogę i wystartować w morderczym Whitbread Round the World Race.

Film wciąż możecie oglądać w kinach. Zapraszamy na seanse!


Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że możliwość rozmowy z Tobą to dla mnie niezwykły zaszczyt. Jestem Twoim wielkim fanem i chciałbym Ci zadać kilka pytań.

Oczywiście.

Więc, Tracy, jesteś żeglarką, pisarką i trenerką personalną. Ale czy uważasz się za szczęśliwą osobę?

Prawdopodobnie nigdy nie byłam szczęśliwsza. Ale nie zawsze to było celem. Wiesz, miałam w swoim życiu wzloty i upadki, przeszłam również przez etap życia, w którym byłam cały czas wściekła. Wciąż zresztą nie wiem, na co się wtedy denerwowałam, ale zawsze coś się znalazło. Byłam samotna i przerażona, zwłaszcza w czasie podróży. Maiden oczywiście było mieszanką różnych emocji. Była to walka, w której byłyśmy bardzo szczęśliwe, gdy byłyśmy razem, jako drużyna. Zwycięstwa, żeglarstwo i wypływanie na ocean zawsze sprawiało, że byłam szczęśliwa. Ale teraz, angażując się w te wszystkie nowe projekty, jestem bliska osiągnięcia szczytu szczęścia.

A o jaki projekt konkretnie chodzi?

W tym samym czasie, kiedy poznałam Alexa Holmesa, który powiedział, że chce stworzyć o nas film, usłyszałam, że Maiden, w fatalnym stanie, jest w Seszelach (opuszczony statek został odnaleziony na Oceanie Indyjskim w 2015 roku – przyp. red.). Dlatego postanowiłam ją uratować. Nie mogłam jej tak zostawić. Więc uratowaliśmy ją, przy czym, niespodziewanie, księżniczka Haja, córka króla Husajna (króla Jordanii – przyp. red.) opłaciła cały proces odrestaurowania i pokryła znaczną część kosztów kolejnego projektu Maiden dwuletniej żeglugi po całym świecie, mającej na celu zbiórkę pieniędzy i zwiększenie świadomości na temat edukacji kobiet (Maiden wypłynęła z portu w Southampton we wrześniu 2018 roku; 1 maja 2019 roku załoga dotarła do wybrzeży Nowej Zelandii – przyp. red.)


Jesteśmy też na Facebooku, polub fanpage Filmawki


To świetnie! Chciałbym teraz Cię zapytać o Alexa Holmesa, o którym sama już zresztą wspomniałaś. Rozmawiałem z nim dwa dni temu i chciałbym zapytać, jaka była Twoja pierwsza reakcja, gdy się z nim spotkałaś i zaproponował Ci zrobienie filmu o Maiden?

To może się wydać dziwne, ale przed poznaniem Alexa miałam za sobą wiele ciężkich lat, zaczynałam powoli dochodzić do siebie, a moja wiara w ludzi w tamtym czasie nie była zbyt wielka, dlatego zasięgnęłam trochę informacji o nim przed naszym spotkaniem. Chyba nawet o tym nie wie.

Dopiero po tym się spotkaliśmy. Alex bardzo dużo mówił o filmie i bardzo mi się podobało to, co mówił o Maiden i naszych losach. Pomyślałam: Wow, to jest człowiek, który może opowiedzieć naszą historię. Myślę, że zrobił to bardzo dobrze. Ale stało się coś naprawdę śmiesznego – Alex myślał, że zrobi z tego film fabularny, a ja byłam przekonana, że będzie to dokument. W końcu jest on twórcą filmów dokumentalnych. Powiedział, że zatrudnią odpowiednich scenarzystów i tak dalej. Zaproponowałam, że może chciałby użyć naszych nagrań. Był w szoku: Co?! Macie jakieś materiały? Odpowiedziałam, że tak, nawet bardzo dużo, ale problemem jest to, że nie wiemy, gdzie się aktualnie znajdują. Wtedy przekonałam się, z jaką pasją Alex wykonuje swoją pracę. Spędził 2 lata, szukając tych materiałów, co jest po prostu niesamowite.

To faktycznie niesamowite, że zdobył te nagrania. Zastanawiam się, jak to się stało, że miałaś te dwie kamery na pokładzie? Znajdowały się one na każdym statku w czasie regat czy należały do was?

Było ich kilka. Bardzo mało. Były nowe, przygotowane na regaty. Bo z regat na przełomie lat 1985/86, w których brałam udział, nie zachował się prawie żaden materiał. Zrobiłam jedynie kilka zdjęć swoim aparatem i to by było na tyle. Zostaliśmy jednak zapytani przez komitet regat, kto chce wziąć kamerę. I wtedy powiedziałam, że my ją weźmiemy. Wydaje mi się, że najlepszą rzeczą, którą zrobiłyśmy, było to, że tyle ćwiczyłyśmy. Żeglowałyśmy z kamerą. Joe była naszą kucharką, więc nie musiała stać na warcie i mogła zająć się nagrywaniem. Wysłałyśmy ją też na czterodniowy kurs operatorski do BBC. Wróciła na żaglówkę, ale zdałyśmy sobie sprawę, że czasami będziemy potrzebować wszystkich rąk na pokładzie. To znaczy – Joe nie mogła mieć w dłoniach kamery podczas nagłych wypadków. Zastanawiałyśmy się, co zrobimy? Ktoś zapytał, czemu nie przykleimy kamery do masztu, tworząc przy okazji swego rodzaju przycisk alarmowy. Ostatnia osoba na pokładzie w sytuacji kryzysowej może nacisnąć ten przycisk, a kamera na maszcie zacznie kręcić. Byłyśmy jedynym jachtem z czymś takim. No i właśnie w ten sposób zostały zrobione te wszystkie wspaniałe zdjęcia naszej łodzi płynącej naprzeciw wiatrowi. Wtedy nie wiedziałyśmy, że ujęcia z takiego kąta będą tak zjawiskowe. To świetny sposób na pokazanie wysokości fal. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, póki pierwszy raz nie zobaczyłam nagrań.

Uwielbiam materiały z Oceanu Południowego, są fascynujące. Tracy, wspomniałaś o swoich emocjach. Czy to właśnie emocje spowodowały, że zebrałaś załogę Maiden?

Tak, myślę że tak. Wydaje mi się, że to złość była prawdopodobnie jedną z dominujących części mojej osobowości. Gdy byłam młodsza, nie wiedziałam, na co się właściwie denerwuję. Po regatach 1985/86 wiedziałam już, co jest tego przyczyną. Wciąż nie mogłem wziąć udziału w regatach dookoła świata jako nawigator. Musiałam być kucharką i było to dla mnie strasznie frustrujące. Ukończyłam zawody 1985/86 i nie było to wcale takie trudne. Myślałam, że to jakaś ściśle strzeżona męska tajemnica. Więc pomyślałam – jak mogę to zmienić? Jak mogę dostać się na łódź jako nawigator? I wtedy do mnie doszło, że jest tylko jeden sposób, aby tego dokonać i muszę to zrobić sama. Więc tak, te emocje, frustracja i złość, związane z całą tą sytuacją, w której się znalazłam – one były impulsem do działania.

Gdy już wróciłaś do domu i udzieliłaś wywiadów, poczułaś się spełniona?

To naprawdę dobre pytanie! Początkowo tak. Finisz był tak niesamowity, a sam dzień niezwykły… Zostanie ze mną na zawsze. Tyle, że nic Cię nie przygotuje na spadek po takim sukcesie. To takie uczucie jak upadek z klifu. Naprawdę dramatyczne. Myślę, że błędem który zrobiłam było pozostanie skromną, odhaczanie wywiadów i tym podobne. Wszyscy inni zajęli się swoimi nowymi pracami i projektami. Dwieście trzydzieści osób, z którymi spędziłyśmy dziewięć miesięcy naszego życia i jedenaście kobiet, z którymi spędziłam dwa lata, zniknęły w jedną noc. Nie poradziłam sobie z tym najlepiej. Nie poprosiłam nikogo o pomoc, mam problem z proszeniem innych o pomoc. Więc zwyczajnie parłam do przodu i finalnie skończyłam z dość dużym załamaniem nerwowym. Myślę, że nie powiedziałabym Ci tego kilka lat temu, ale choć nie wiem jak jest w Polsce, to w Anglii już zaczynamy rozmawiać na temat zdrowia psychicznego i samopoczucia. To daje mi dużo odwagi by móc powiedzieć, że tak – miałam załamanie nerwowe, ale to nie czyni mnie słabą. To czyni mnie człowiekiem, który nie do końca mógł poradzić sobie z ową sytuacją.

Tak, w Polsce dopiero zaczynamy o tym rozmawiać. Jestem studentem medycyny i widzę, jak niełatwe to jest. Cieszę się, że udało Ci się po tym pozbierać. 

Przed regatami miałaś okazje na żeglowanie tylko z drużynami, w których byłaś jedyną kobieta. To zdaje się oczywiste, że podczas formowania załogi Maiden miałaś pewne określone oczekiwania na temat wobec tego, jak będzie różniła się załoga damska od męskiej. Czego się spodziewałaś i czym Maiden wyróżniała się na tle twoich poprzednich zespołów?

Dobre pytanie. Na prywatnym statku Atlantic, czyli tym na którym pracowałam jako kucharka, mężczyźni byli bardzo “męscy”. Inne ekipy nazywały nas “piratami”, łódź pełna piratów. Nie przeszkadzało mi to jednak, bo byli oni moimi przyjaciółmi już wcześniej, co ułatwiło mi pracę z nimi, bo potrafili być trudni. Myślę, że do gry włączyła się pewna część mojej osobowości. Bardzo nalegałam, żeby z nimi popłynąć, choć oni nie chcieli mnie ze sobą wziąć. Będąc z nimi, na własną rękę utrudniłam sobie życie, ale wiele się nauczyłam o regatach, o tym, jak złożyć do kupy drużynę i jak ta drużyna powinna działać. Finalnie zajmowałam się całym budżetem, od kupowania jedzenia po organizację noclegów. Prawda jest taka, że robiłam wszystko. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale zyskiwałam przez to doświadczenie i wiedzę.

A co do mojej damskiej ekipy… Miałam spore oczekiwania i liczyłam, że te różnice między ekipami będą duże. Byłam pewna tego, że będziemy cichsze, czystsze i mniej śmierdzące. Wiedziałam, że będziemy się ze sobą znacznie lepiej komunikować. Czasami na Atlanticu ekipa nie odzywała się do siebie cały dzień, a taka cisza jest dla mnie, dla kobiety, bardzo ciężka. Lubię rozmawiać, lubię gawędzić – a tam mogłam kogoś zagadywać, w odpowiedzi dostając tylko kilka krótkich odzywek. Kobiety są bardziej komunikatywne. Spędziłyśmy z dziewczynami 9 miesięcy na jednym statku, a i tak nie zdążyłyśmy przegadać wszystkiego. Myślę, że kobiety nie mają nic przeciwko pokazywaniu, że się o siebie troszczą. Mężczyźni zaś – broń Boże, by nikt nigdy nie pomyślał, że się o kogoś martwią. To na pewno spora różnica. Nie mówię, że ja jako kobieta jestem lepsza czy gorsza od mężczyzn, ale jestem po prostu… inna. Mężczyźni i kobiety są inni i inaczej się zachowujemy. Mimo, że oczywiście możemy ze sobą rywalizować w tych samych dyscyplinach, uprawiamy je inaczej. Myślę, że jednym z moich błędów, z którego wyciągnęłam wielką lekcję, było zebranie drużyny na wzór tej męskiej. Gdy Marie Claude odeszła, czułam się okropnie z myślą że nie miałam odwagi zrobić tego wcześniej. Teraz jesteśmy przyjaciółkami i wciąż uważamy ją za część załogi Maiden, ale to co jej zrobiłam było straszne i bardzo tego żałuje.

To wywołało też ogromny rozłam w drużynie, niektóre chciały odejść… Jednocześnie ta sytuacja jakby usunęła element hierarchiczności w naszym zespole. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale kobiety najlepiej działają w hierarchii poziomej, gdzie każda bierze udział w procesie decyzyjnym. To pozwoliło nam na odrobinę więcej swobody w drużynie. Tak właśnie działają kobiety. Biorąc pod uwagę wszystko co właśnie powiedziałam, kilka lat po tym rejsie zebrałam pierwszą na świecie drużynę złożoną z obu płci. Tak więc 6 mężczyzn i 6 kobiet stanęło ramię w ramie i osiągnęło wielki sukces. To właśnie jest równość. Jeśli jesteśmy równi i czujemy się równi, to możemy współpracować i robić razem niesamowite rzeczy. Ta drużyna pobiła więcej rekordów niż jakakolwiek inna w tamtym czasie.

To brzmi naprawdę świetnie. Powiedz mi proszę, jak czułaś się po zobaczeniu dokumentu o sobie samej? Czy chciałabyś coś zmienić, dodać lub usunąć?

Nie wydaje mi się. To znaczy, oczywiście cały projekt był dla nas wszystkich testem zaufania. Zanim się tego podjęłam, odbyłam rozmowę ze wszystkimi dziewczynami z załogi, upewniłam się, czy tego wspólnie chcemy. Uznałyśmy, że wszystko brzmi dobrze i podjęliśmy to ryzyko, biorąc pod uwagę, że pozostajemy bez prawa do edytowania czegokolwiek. Zaufałam Alexowi, a dziewczyny zaufały mi – więc oglądanie filmu po raz pierwszy było dość nerwowe – bałam się, czy wszystko nie okaże się wielką klapą. Bo jeśli tak by było, to wina spadłaby przecież na mnie. Na szczęście wyszło fantastycznie! Wszystkim nam się spodobało i absolutnie nic bym nie zmieniła. 

Choć jest jedna szczególna rzecz, o której widzowie chcieliby dowiedzieć się więcej i ciągle o to dopytują – chodzi o moją drogę od kucharki do pani kapitan. Ale wiesz, Alex nakręcił 5 godzin materiału i musiał to wszystko zmieścić w półtoragodzinnym filmie. Wiele rzeczy musiało więc wypaść! Natomiast jeśli chodzi o rzeczy, które ucieszyły nas najbardziej, to zdecydowanie oglądanie nas w swojej młodości i słuchanie co mamy do powiedzenia. To była dla nas wyjątkowa rozrywka, a ja osobiście nie mogłam uwierzyć, że byłam wtedy tak rozsądna. Szczerze mówiąc, myślałam, że byłam wtedy głupsza. A tu ku mojemu zaskoczeniu oglądam siebie, jak mówię te wszystkie naprawdę głębokie rzeczy i nie dowierzam: Czy ja naprawdę to wszystko powiedziałam?!

A czy odnosisz wrażenie, że żeglarstwo widocznie się zmieniło przez te ostatnie 30 lat?

Niestety, niezbyt wystarczająco. Oczywiście, wiele się zmieniło, szczególnie poprawiła się jakość. Ale wiesz, właściwie wciąż prowadzimy te same dyskusje co 30 lat temu, a kobietom wciąż nie jest łatwo dostać się na wielkie wyścigi. Jest postęp, ale to bardzo powolny proces. I często zastanawiam się, dlaczego tak to wygląda.

Znam tych wszystkich facetów, oni są kapitanami dużych łodzi, są w moim wieku, i nachodzi mnie ta myśl: Jesteś inteligentnym facetem przyjaznym dla kobiet, dlaczego nie masz ani jednej dziewczyny na pokładzie?. I wydaje mi się, że to taki plemienny instynkt – kiedy masz jednego faceta, to od razu powie Ci, że przecież ma córkę, oczywiście, że chce praw kobiet i wszystkiego innego. Ale kiedy ich wszystkich zbierzesz razem, to nagle znów wracają do patriarchatu. Szczególnie tutaj, w Wielkiej Brytanii, patriarchat jest niesamowicie silny, ludzie są tu bardzo staromodni. Zapuściliśmy korzenie w ideach, które są już dawno przeterminowane. I obawiam się, że nasza morska historia nie pomogła zbyt wiele. Setki lat wielkich mężczyzn na wielkich żaglowcach w stylu macho – nie pozbędziemy się tego tak łatwo. Zwłaszcza, że ludzie nie lubią zmian.

Myślisz, że jest szansa, aby ten proces zmian stał się szybszy?

Jak dla mnie, wszystko jest kwestią edukacji. I oczywiście nie chodzi tylko o edukację dziewcząt, ale przede wszystkim chłopców, którzy muszą zrozumieć, jak bardzo potrzebujemy równości i jakie to może przynieść korzyści nam wszystkim. Jestem jednak optymistyczna, w czasie naszej podróży z Maiden odwiedzaliśmy różne szkoły, prowadziliśmy dyskusje z dziećmi i zauważyłam, że młodzi chłopcy o wiele lepiej rozumieją, czym jest równość niż mężczyźni mojego pokolenia. Moja córka ma 19 lat i napawa mnie nadzieją to, jak naturalnie jej pokolenie traktuje egalitaryzm. Nie wiem jak przyspieszyć ten proces. Bardzo trudno jest zmienić kogoś, kto jest głęboko zakorzeniony w tym anachronicznym systemie traktowania kobiet. Myślę, że musimy pokładać nasze nadzieje w nowym pokoleniu. 

Ja mam nadzieje, że takie dokumenty jak Maiden zmienią sytuację. To obraz bardzo zachęcający do zmiany!

Tak, myślę że naprawdę tak jest. To nadzwyczajne, jak wielu mężczyzn uważa ten film za absolutnie wspaniały dokument. Kocham to! Absolutnie. I wiesz, często słyszymy od ojców, że nie chcą, aby ich córki musiały przechodzić przez coś takiego. Więc jeśli ten film może komuś naprawdę pomóc, to jestem z tego powodu szczęśliwa. 

Haya bint Hussein, córka króla Jordanii (po lewej) i Tracy Edwards (po prawej)

Czy mogłabyś opowiedzieć mi trochę więcej o twojej przyjaźni z królem Jordanii Husajnem? Wydaje się, że to bardzo ciepła, choć raczej nieortodoksyjna relacja.

Tak, to była niesamowita przyjaźń. Husajn gromadził wokół siebie ludzi, właściwie zupełnie tak jak ja teraz. Jego zdolność do kochania drugiego człowieka była legendarna. Miał tę niesamowitą klasę i wizję – z czymś takim do tej pory się nie spotkałam. Mimo, iż umarł 20 lat temu, wciąż się o nim rozmawia w Jordanii, zupełnie jakby wciąż tam był. I myślę, że zupełnie tak jak u innych ludzi, tak i u mnie rozpoznał coś nadzwyczajnego, coś o czym sama nie wiedziałam, jakiś surowy potencjał, który odpowiednio rozwinięty i pokierowany może przysłużyć się do czegoś dobrego. Zostaliśmy przyjaciółmi na lata, poznałam Jordanię, poznałam jego rodzinę – wziął mnie wtedy na tour helikopterem, skąd mogłam zobaczyć cały krajobraz, cały kraj i Morze Martwe. I wiesz, stałam się praktycznie członkiem jego rodziny, co było niesamowite i dzięki czemu mogłam poznać królewnę Haję, która wtedy miała 12 lat, i która pomaga nam teraz. 

Myślę, że pomógł nam przy Maiden dlatego, że wierzył w równość. Był w zasadzie pierwszą osobą, od jakiej kiedykolwiek usłyszałam, że nie przetrwamy i nie osiągniemy szczęścia, jeśli nie będziemy mieć równości – często powtarzałam potem te słowa. Interesowała go równość płci, ale też równość etniczna, religijna, czy kulturowa. Jakoś instynktownie, z wielką pewnością wiedział, że to właśnie nasza jedyna droga do przetrwania.

Wydaje się, że był fantastyczną osobą. 

Tak, był niesamowity.

Tracy, ostatnie, ale nie mniej ważne pytanie. Czy chcesz się podzielić jakimś szczególnym przesłaniem do młodych żeglarek czy generalnie dziewczyn uprawiających sport na całym świecie?

Tak! Myślę, że najlepszą radą, jaką mogę dać młodym osobom, to to, aby nie stały w miejscu wiecznie planując i czekając. Nic się nie stanie samoczynnie, jeśli nie zrobisz pierwszego kroku naprzód. Podejmuj ryzyko i ciągle idź do przodu. Jeśli poruszasz się naprzód, jest szansa, że coś się wydarzy, że coś się zmieni. Jeśli stoisz w miejscu, możesz być pewien, że nici z Twoich planów. Więc nie bójcie się podejmować ryzyka i popełniać błędów – wielu błędów, z których nauczycie się więcej niż z sukcesów. I przede wszystkim – nie bójcie się być sobą. 

Ok. Dziękuję Ci bardzo. To była bardzo inspirująca rozmowa, szczególnie dla mnie, osobiście. To był wielki zaszczyt przeprowadzić z Tobą ten wywiad!

Dziękuję i gratuluję tak udanych pytań – dostarczyły mi wielu przemyśleń. Trzymaj się!

Ty również, do zobaczenia.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.