Advertisement
FestiwaleFilmyPIĘĆ SMAKÓWPięć Smaków 2023Recenzje

„Amiko” – Jak być kochaną? [RECENZJA]

Wiktor Małolepszy
Materiały prasowe Pięć Smaków

Dzieci to wdzięczni bohaterowie kina społecznego – dzięki swojej niewinności łatwo wzbudzają współczucie, a ich nieświadomość norm pozwala na eksplorację niedoskonałości systemowych i nielogiczności rządzących nami konwenansów. Amiko – tytułowa bohaterka wyróżnionego podczas festiwalu Pięć Smaków debiutu Yusuke Moriiego – ma spore problemy ze wpasowaniem się w otaczającą ją rzeczywistość. W pewnym momencie pyta jednego z kolegów, dlaczego jest uważana za dziwną. Nie rozumie, co odróżnia ją od innych dzieci, podczas gdy jej rówieśnicy nawet nie muszą się nad tym zastanawiać, obierając dziewczynkę za cel prześladowań.

Amiko jednak nie daje po sobie poznać, że przejmuje się niechęcią ze strony innych dzieci. „Duchy nie istnieją” śpiewa dziewczynka, choć w tej samej, wymyślonej przez siebie piosence przyznaje, że „trochę, tylko trochę, się boi”. Nic dziwnego, bo brakuje jej ludzi, którzy chcieliby ją wysłuchać lub pomóc jej w zrozumieniu własnych uczuć. Ojciec i jego nowa żona są zbyt skupieni na własnej żałobie – ich dziecko urodziło się martwe – nie oferują więc Amiko żadnego wsparcia i pomocy w jej własnym procesowaniu poczucia straty po nienarodzonym braciszku. Starszemu bratu dziewczynki natomiast brakuje dojrzałości, żeby zająć się młodszą siostrą.

Materiały prasowe Pięć Smaków

Morii w swoim debiucie pokazuje proces stopniowego oddalania się dziecka od innych ludzi. Dorośli i rówieśnicy nie potrafią lub nawet nie próbują zrozumieć głośnej, niezdyscyplinowanej Amiko. Dziewczyna faktycznie wyróżnia się na tle ułożonego japońskiego społeczeństwa swoją energicznością, ale wcale nie różni się tak bardzo od innych dzieci w jej wieku. Jest rozbrajająca w swoim braku świadomości wzorów zachowania – na obiad woli zjeść ciastka, a zamiast zdmuchnąć świeczki i podziękować, woli jak najszybciej rozpakować prezent. Reżyser często kontrastuje jej zachowania z macochą, nauczycielką kaligrafii, osobą precyzyjną i wystudiowaną. Przykładem jest scena, gdy Amiko chce zrobić zdjęcie swojej rodzinie. Nowa partnerka ojca dziewczynki nie pozwala się sfotografować, dopóki nie poprawi fryzury, co, ostatecznie, Amiko ignoruje, wywołując złość modelki. Czy tak naprawdę stało się coś złego? Co zmienia fakt, że ktoś będzie na zdjęciu nieuczesany?

Przeczytaj również:  Kukiełkowy Schulz. Recenzujemy „Sanatorium pod Klepsydrą” prosto z Wenecji!

Przy takim chłodzie otoczenia, naturalnie, że dziewczynka o tak bujnej wyobraźni jak Amiko ucieknie w stronę własnych fantazji. Morii pomaga jej w tym montażem i reżyserią. Czasem podrzucony przez dziewczynkę owoc znika poza kadrem i nie spada. Innym razem oglądamy wyimaginowany teledysk, w którym Amiko pływa w kajakach z ubranymi w wiktoriańskie peruki duchami. Są to momenty łagodzące generalnie dość smutny ton filmu, ale w jednym z przypadków wybrzmiewają również w tragiczny sposób. W jednej ze scen dziewczynka słyszy stukanie z sufitu i dochodzi do wniosku, że to jej zmarły braciszek, który wciąż jeszcze nie trafił do nieba. Ma poniekąd rację – jego obecność jest namacalna w domu jej rodziny, a macochę tak pochłonęła depresja, że nie potrafi nawet spojrzeć na dziewczynkę.

Materiały prasowe Pięć Smaków

Ostatecznie wydaje się, że poza reżyserem, jedyną osobą potrafiącą zrozumieć Amiko jest odpowiedzialna za soundtrack Ichiko Aoba. Japońska multiinstrumentalistka, największa gwiazda tej produkcji (sprawdźcie recenzje na Letterboxd) to wielbicielka powieści, na której oparto fabułę filmu. Pragnęła stworzyć muzykę do adaptacji, aby oddać hołd tej niezrozumianej bohaterce. Muzyka Aoby koresponduje z uczuciami bohaterki, ma tę samą ekscentryczną energię. Słuchając takich kompozycji, jak „mushrooms, flowers, roly-polys”, lub „my brother” czuć ciekawość świata i wrażliwość Amiko. Wyjątkowym utworem na soundtracku jest rozdzierające serce „hello”, wieńcząca film jedyna piosenka, do której Aoba napisała tekst. Japonka śpiewa w niej z perspektywy biologicznej matki Amiko, a jej poruszająca troska i delikatność sprawiają, że po filmie wypełnionym niezrozumieniem ciężko się nie wzruszyć.

Przeczytaj również:  Na własnych zasadach. Fontaines D.C. – „Romance” [RECENZJA]
Korekta: Piotr Ponewczyński

Ocena

7 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.