Advertisement
RecenzjeSeriale

“Atypowy” – Sezon 2 – Recenzja

Wiktor Małolepszy

Po ciepło przyjętym pierwszym sezonie twórcy Atypowego stanęli przed bardzo trudnym zadaniem utrzymania świetnie zarysowanej chemii między postaciami oraz rozwinięcia wątków, które w poprzedniej odsłonie sprawiały wrażenie potraktowanych po macoszemu. Główna oś, będąca ilustracją zmagań autystycznego Samuela Gardnera z trudami życia w liceum, absolutnie dominowała i przysłaniała wątki pozostałych jego domowników. Skutecznie budowało to dystans między widzem a bohaterami i powodowało, że nie sympatyzował on z żadnym z członków rodziny protagonisty. Pocieszeniem może być więc to, że w drugim sezonie Atypowego zaadresowano te problemy i jest on zdecydowanie bardziej skupiony na rozwijaniu wątku nie tylko Sama, ale również Casey czy Douga i Elsy.

Nie jest to łatwy okres dla nikogo. Przed Samem ostatnia klasa liceum, co wiąże się z wybraniem swojej ścieżki po zakończeniu średniej edukacji. Każdy na pewno pamięta, jak stresująca jest to sytuacja, a Sam musi jeszcze radzić sobie z atakami paniki wywołanymi autyzmem. Nie pomaga mu również to, że pierwszy raz od długiego czasu opuściła go Casey, która dzięki sportowemu stypendium zmieniła zwykłe państwowe liceum na elitarną szkołę prywatną. Pierwsze jej kroki są tym trudniejsze, że postrzegana jest przez inne biegaczki, jako konkurencję i wroga. Szybko zauważa, jak wielkie są różnice klasowe między jej koleżankami a uczennicami w nowym liceum.

Zobacz Również: Recenzję “Predatora”

Prawdopodobnie najtrudniej ma jednak Doug, który po odkryciu zdrady Elsy wyrzuca ją z domu i próbuje samotnie, niczym tata-pingwin, zająć się obowiązkami domowymi, opieką nad dziećmi oraz wymagającą pracą ratownika medycznego. Tymczasem Elsa przez cały sezon będzie próbowała zmienić swoją osobowość, stać się osobą bardziej szczerą oraz wrócić do dzieci i odzyskać zaufanie męża i Casey. Między tymi wszystkimi problemami przewija się też postać Julii radzącej sobie z niechcianą ciążą, Sama stawiającego coraz odważniej kroki w świecie nastoletnich romansów, martwiącego się o swoją dziewczynę Evana oraz Zahida będącego dalej tym samym przerysowanym ekspertem od wszystkiego, a w szczególności od kobiet.

Ten ogrom nowych wątków stanowi siłę, ale również słabość nowego Atypowego. Z jednej strony bardzo cieszy strona, w którą rozwija się historia Sama. Pozwala to na wprowadzenie większej ilości aktorów, którzy faktycznie dotknięci są autyzmem, ale również na uwydatnienie silnych stron osób cierpiących na tą przypadłość. Główny bohater zauważa u siebie wiele mocnych cech, stawia sobie wyzwania, rozwija pasje i coraz odważniej mówi o własnych uczuciach. Właśnie droga, którą przechodzi Sam stanowi zdecydowanie największą zaletę nowego sezonu produkcji Netflixa. Widzowi udziela się duma, którą czują jego najbliżsi, a i scenarzyści pozwalają bohaterowi na heroiczne momenty (ostatni odcinek), które zdecydowanie wyciskają łzy.

Przeczytaj również:  „Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata” – Radu idzie dalej [RECENZJA]
Zobacz Również: Recenzję filmu “Juliusz”

Słabiej przy fantastycznej historii Sama wyglądają zmagania jego siostry. Niestety, ale wkrada się tu zbyt wiele klisz kina nastoletniego (wyrzutek, elitaryzm, trójkąt miłosny, zazdrość, od wrogów do przyjaciół itd.) i gdyby nie to, że Brigette Lundy-Paine robi świetną robotę jako Casey (chociaż fakt, że szesnastolatkę gra tu dwudziestopięcioletnia aktorka jest wciąż widoczny), to ciężko byłoby mi przez ten wątek przebrnąć. Na szczęście pod koniec pojawia się dość nieoczekiwany twist, który spowodował, że z ciekawością wypatruję kontynuacji jej perypetii.

Nieco lepiej wypada dramat rodziców Sama i Casey. Doug staje się o wiele bardziej asertywną postacią. Nie jest już tylko mężem Elsy, ale również człowiekiem skrzywdzonym, którego zaufanie jawi się jako krucha i cenna wartość. Bardzo budujące są sceny, w których aktywizuje się w życiu rodzinnym i stanowi cenne wsparcie dla swoich przeżywających ciężkie chwile dzieci. Pokazuje, że w przeciwieństwie do swojej żony, nie boi się negatywnych efektów swoich słów jeśli czuje ich słuszność. Pracuje bardzo ciężko, co rzutuje nawet na jego zdrowie. Próbuje również wybaczyć swojej żonie, co często tylko potęguje jego smutek i poczucie zranienia.

Elsa natomiast pragnie za wszelką cenę wrócić do swoich dzieci i odzyskać zaufanie męża. Zauważa jednak, że jest to zadanie, które będzie przede wszystkim wymagało od niej skupienia się na sobie. Będzie musiała zwalczyć swoje złe cechy, które doprowadziły do kryzysu w małżeństwie i oddalenia jej od Casey. Z pomocą przyjaciółki próbuje zdiagnozować te problemy i doprowadzić do ich likwidacji. Elsa w drugim sezonie to również osoba o wiele bardziej świadoma tego, że jej troska może wyrządzić krzywdę Samowi. Zauważa, że jej własne przywiązanie do rytuałów udziela się synowi i czyni z niego nieświadomie egoistycznego człowieka. Stara się być bardziej szczerą oraz zbudować własne życie poza dziećmi i mężem. Jennifer Jason Leigh wciąż jednak jest najsłabszym aktorsko punktem rodziny Gardnerów. Gra z lekko irytującą manierą i zbyt często polega na niezbyt przekonujacym zakłopotanym wyrazie twarzy. Rzutuje to na autentyczności jej postaci, podobnie jak scenariuszowe decyzje, przez które kryzys w małżeństwie Elsy jest zbyt statyczny. Brak tu ciekawych scen starć i kłótni.

Przeczytaj również:  „Dahomej” – widma Beninu [RECENZJA]
Zobacz Również: Esej o czeskim kinie

Przy tym wszystkim najmniej potrzebny jest wątek Julii. Nie mam pojęcia dlaczego twórcy zdecydowali się na jego kontynuację, bo jest zdecydowanie najnudniejszy, nie wnosi nic znaczącego, postać terapeutki prawie nie wchodzi w interakcje z pozostałymi postaciami, a jeśli już to robi, to nie ma to większego wpływu na przebieg głównej linii fabularnej. Dlaczego twórcy zdecydowali się na rozwijanie tego wątku – nie wiem.

Atypowy na wysokości drugiego sezonu to wciąż jedna z ciekawszych produkcji obyczajowych w ofercie Netflixa. Jego główna siła – postać Sama Gardnera i jego trudy w liceum – jest nawet jeszcze mocniejsza niż w poprzednim. Zawodzi tylko zbyt mocne poleganie scenarzystów na ubitych kliszach i nadmierne upychanie kolejnych wątków. Przez ten pośpiech spora ilość scen sprawia wrażenie pełnienia funkcji czysto użytkowej, co negatywnie rzutuje na skrupulatnie budowaną w poprzednim sezonie bliskość między widzem a Gardnerami. Humor w Atypowym jest wciąż bardzo wholesome, Sam rozwija się w interesującym kierunku, a momenty, w których cała rodzina się wspiera wciąż są fantastyczne i wzruszające. Szkoda tylko, że w serialu o takim tytule wszystko poza głównym bohaterem jest takie typowe.  

+ pozostałe teksty

Skandynawista, autor prac naukowych o „Midsommar” oraz „Scenach z życia małżeńskiego”. Poza Skandynawią lubi też pisać o kinie Azji i muzyce.

Ocena

6 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.