Ghibli: Podniebna poczta Kiki [RECENZJA]


Jedną z cech, które zawsze wyróżniały produkcje Hayao Miyazakiego i innych Japończyków z Ghibli na tle pozostałych animacji jest ich moralna niejednoznaczność. Czy to w ekologicznej, krytykującej zarówno destruktywną politykę środowiskową, jak i ludzką (oraz demoniczną) pychę Księżniczce Mononoke, czy gorzkim, tragicznym portrecie pokolenia będącego ofiarą atomowej eksplozji w Grobowcu świetlików, w wielu produkcjach tego studia można było dostrzec antysystemowe akcenty. Jednocześnie nie był to banalny bunt przeciw strachom na wróble – filmy te wyposażone są w mnogość perspektyw, więc antagonizowanie i osądzenie tylko jednej ze stron nie jest możliwe. W ten sposób działają one nie tylko jako przykłady świetnego, prowokującego do przemyśleń kina, ale też wartościowe narzędzia edukacyjne, szczególnie teraz, gdy tak często dopuszczamy się grzechu generalizacji.
Również Podniebna poczta Kiki, choć na pierwszy rzut oka niepozorna i skromna w porównaniu do epickich przygód innych bohaterek Miyazakiego, zawiera w sobie nietuzinkowe spostrzeżenia odnośnie życia we współczesnym społeczeństwie. Tytułowa Kiki to trzynastoletnia wiedźma. Radosna, głośna i przyjacielsko nastawiona do wszystkich stworzeń dziewczyna w otwierających scenach filmu wyrusza na roczną praktykę w czarodziejskim zawodzie. W ciągu tego roku musi znaleźć sobie miasto, które jeszcze nie ma własnej wiedźmy i osiedlić się w nim, przy okazji odkrywając, jaka będzie jej specjalizacja. Wraz z sarkastycznym gadającym kotem Jijim i matczyną miotłą pomiędzy nogami, leci zygzakiem w stronę morza, szukając własnego wymarzonego skrawka świata.


Pomimo przeszkód spowodowanych warunkami pogodowymi, dociera do pięknego portu Koriko, mającego coś w sobie z Portugalskich i Skandynawskich nadmorskich metropolii (w rzeczywistości Miyazaki wzorował się między innymi na Sztokholmie). Niestety, radość wywołana wieścią o wolnym wakacie wiedźmy nie trwa długo, a lotniczka szybko zostaje sprowadzona na ziemię. Mieszczuchy bowiem, wyposażone w samochody, motocykle, rowery i parowce doskonale sobie radzą bez magicznych usług. Czarownica, miast trwogi lub respektu, wzbudza lekką konsternację lub nawet krytykę, gdy przez swe niedostosowanie do zasad ruchu ulicznego zostaje zatrzymana i pouczona przez policjanta. Całe szczęście, jak to u Miyazakiego bywa, w końcu pojawiają się dobrzy ludzie chcący podać Kiki pomocną dłoń – w tym przypadku, prowadząca małą piekarnię Osono, która oferuje jej nocleg na strychu w zamian za pomoc w biznesie. Chwilę później dziewczyna, jak to na wiedźmę przystało, postanawia wykorzystać rzadką umiejętność latania na rynku pracy, otwierając podniebną pocztę i tym samym monetyzując swoją największą pasję.
Jest więc Podniebna poczta Kiki animacją traktującą o opuszczeniu rodzinnego gniazda. O trudach towarzyszących pierwszym krokom na rynku pracy. Już na samym początku Kiki zostaje zdemotywowana przez mijającą ją w powietrzu wiedźmę, która przechwala się swoją specjalizacją. Okazuje się, że umiejętność latania nie robi już na nikim wrażenia. Że wymagania rynku są o wiele wyższe, niż spodziewała się Kiki. Gdy zaczyna dostarczać przesyłki towarzyszy temu poczucie misji, ale też często zawód. Kiki, niczym bohaterowie najnowszego filmu Kena Loacha, zauważa, że nie wszyscy doceniają trudy kurierskiej pracy, a jej wysiłek często zostanie przyjęty z obojętnością, lub niechęcią.
Takie uwarunkowania, w połączeniu z wyalienowaniem w nowym miejscu oraz brakiem pewności siebie, mogą spowodować utratę przyjemności, która wcześniej towarzyszyła wykonywaniu zawodu. Kiedy praca staje się rutyną, łatwo jest zapałać antypatią w stosunku nawet do własnej pasji. Wie o tym każdy artysta, który darł na kawałki swoje obrazy, pisarz palący rękopisy, przekonuje się o tym również i Kiki, gdy traci moc latania na miotle. Diagnozy nie trzeba długo szukać – dziewczyna przestała używać swojej duszy, jej magia stała się kompletnie wyzuta z jakichkolwiek emocji i po prostu zniknęła. Wydarzenie to znacznie wpływa na samopoczucie młodej wiedźmy, lecz dobrzy ludzie znowu przychodzą jej z pomocą – tym razem w postaci leśnej malarki Ursuli, nieprzypadkowo dubbingowanej przez tę samą aktorkę, która podkłada głos protagonistce.


Miyazaki daje młodym widzom do zrozumienia, że proces dorastania jest możliwy do pomyślnego zrealizowania tylko przy udziale drugiego człowieka. Że czerpiąc z doświadczeń innych osób, uważnie słuchając, nie bojąc się walczyć o swoje przy stałym poszanowaniu racji drugiej strony, można zdobyć nie tylko przydatną wiedzę i umiejętności, ale też zaufanie oraz sympatię. Morał ten szczególnie oscyluje z silnym feministycznym tonem całej produkcji – wśród plejady silnych kobiet znalazło się miejsce dla tylko jednej męskiej postaci drugoplanowej. Animacja portretuje moc wzajemnej międzygeneracyjnej kobiecej współpracy – od bogatej, troskliwej staruszki, której Kiki pomaga w rozpaleniu pieca, do ciężarnej Osono oraz Ursuli będących wsparciem dla dziewczyny w trudnych momentach. Wiek Kiki ma znaczenie w kontekście jej relacji z innymi kobietami – trzynasty rok życia to moment przejściowy między okresem dziecięcym a dorosłym. Na przestrzeni filmu widz obserwuje transformację Kiki z niezbyt pewnej siebie dziewczyny w świadomą, wzbogaconą o ważne doświadczenia czarownicę.
Reszta to rzecz jasna standardowe Ghibli, czyli audiowizualny przepych i bogactwo. W Podniebnej poczcie… imponuje przede wszystkim ruch – płynność, dynamika i chaotyczność lotu może niektórych przyprawić o mdłości, a animacja czarnego kota Jijiego działa sama w sobie jako doskonały komediowy element. Cudne miasto Koriko wręcz prosi o spacer jego ulicami, co oczywiście robi główna bohaterka, podziwiając przy okazji morską panoramę z pomarańczowym słońcem, której widok, szczególnie w połączeniu z sentymentalną muzyką Joe’a Hisaishiego, wywołuje dreszcze. Nie są oczywiście wywołane chłodem animacji. Przeciwnie – Podniebna poczta Kiki jest optymistycznym, cieplutkim i przyjemnym filmem. Miyazakiemu udało się zrealizować cel, który sobie obrał, tworząc tę animację – nakręcił uniwersalny obraz, zdolny dotrzeć do młodych dziewczyn, które są rozdarte między pragnieniem wolności i niezależności a przywiązaniem do rodzinnego domu. Tak samo wartościowy w 1989 roku, jak i teraz.
Ocena
Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:
Jakąkolwiek animację Ghibli, Lady Bird