FilmyKinoRecenzje

“Titane”, czyli rodzina jest najważniejsza. Recenzja zwycięzcy Złotej Palmy

Wiktor Małolepszy
Titane - Festiwal Nowe Horyzonty 2021
fot. Kadr z "Titane" / Nowe Horyzonty

Reżyserka “Titane”, Julia Ducournau, podobnie jak poprzedni zwycięzca Złotej Palmy w Cannes, czyli Bong Joon-ho, występuje do widzów swojego filmu z jedną, konkretną prośbą. Jeśli macie zamiar rozmawiać o moim dziele z osobami, które go nie widziały, zdradzajcie jak najmniej z fabuły. Tym samym stawia recenzentów w dość kłopotliwej sytuacji. Tyle się w “Titane” dzieje, że aż ciężko to wszystko ogarnąć umysłem. Tym bardziej, że świat obiegły pogłoski o najbardziej kontrowersyjnym zwycięzcy Cannes w ostatnich latach, o krytykach starej daty złorzeczących na film francuskiej reżyserki, o rzeszach zniesmaczonych widzów opuszczających canneńskie sale, czy o zachwyconym Spike’u Lee, który przyznał “Titane” najwyższą filmową nagrodę. Czy jednak te legendy mają swoje pokrycie w rzeczywistości? A może Lee i reszta Jury zaliczyli wpadkę?

Ducournau w swoim drugim pełnym metrażu konsekwentnie rozwija autorską wizję kina. Podczas gdy w Mięsie selling-point stanowiło imponująco bezczelne fabularne założenie, u podstaw Titane nie leży żaden prosty, konkretny koncept. Jednakże, podobnie jak w poprzednim dziele, świat w którym zostajemy umieszczeni, choć na pierwszy rzut oka nam znajomy, stopniowo coraz bardziej oddala się od rzeczywistości. Stojąc gdzieś na granicy cyberpunku i neo-noir. Podobnie jest z zamieszkującymi go tajemniczymi bohaterami, robiącymi niezrozumiałe rzeczy, operującymi zza przybranych masek. Taką postacią jest protagonistka Titane, Alexia, ustawiona finansowo córka lekarza i tancerka, skrywająca swoją tożsamość seryjnej morderczyni i fetyszystki aut. Kiedy po jednym z nieudanych mordów trafia na listy gończe, w przypływie fantazji decyduje się przyjąć tożsamość zaginionego chłopaka. Dzięki temu udaje jej się znaleźć schronienie. Odkrywa jednak, że po ostatniej „przejażdżce” samochodem, jej ciało zaczyna się zmieniać…

Przeczytaj również:  „Kaczki. Dwa lata na piaskach" – ciężkie słowa o trudnej przeszłości [RECENZJA]

Titane łatwo jest umieścić w świecie odniesień do kultowych klasyków krawędziowego kina. Podobnie jak Cronenberg, Ducournau zafascynowana jest autami i przedstawia je w erotyczny sposób. Idzie jednak krok dalej, czyniąc z nich nie afrodyzjak, lecz sam przedmiot seksualnej fascynacji. W Crash zgniecione, stalowe maszyny stanowiły arenę stosunków damsko-męskich, natomiast dla Alexii partnerem jest właśnie samochód. W tej fetyszyzacji można dostrzec wspólne cechy z Człowiekiem z żelaza (i mam tu na myśli Tsukamoto, a nie Wajdę). Z tą różnicą, że Francuzka ogranicza groteskę, niwelując transhumaniczny wydźwięk swojego filmu rozczulająco wrażliwą opowieścią o spragnionym miłości ojcu. Wraz z wejściem Alexii – już jako Adrien – w jego hipermęski świat, Ducournau odkrywa przed nami cechującą go fasadowość. Pomaga jej w tym niesamowity Vincent Lindon – posągowy, wielki chłop o oczach bezbronnego szczeniaka.

Titane - Festiwal Nowe Horyzonty 2021
fot. Kadr z “Titane” / Nowe Horyzonty

W oczy rzuca się brak kobiet w świecie Titane, szczególnie w kontraście do rzesz stereotypowo samczych facetów. Nieliczna ich reprezentacja stanowi tu często spełnienie męskich fantazji. Widoczne jest to podczas kilkuminutowego, wybitnego mastershota, kiedy kamera prześlizguje się po maskach aut, ciałach skąpo ubranych tancerek i tępo wpatrzonych w nie facetach. Rodzi się więc pytanie: Kto tu dominuje? Kto pociąga za sznurki? Mężczyźni, którzy patrzą na wyginające się na autach kobiety? Czy może właśnie te tancerki, zarabiające na pierwotnych odruchach płci przeciwnej? Ducournau skłania się raczej ku tej drugiej opcji, zwracając uwagę na przenikliwość i psychologiczną przewagę kobiet, które w jej filmie potrafią nie tylko zawładnąć umysłami mężczyzn, jak i zauważyć ich emocjonalne ubytki.

Przeczytaj również:  „Cztery córki” – ocalić tożsamość, odzyskać głos [RECENZJA]

Należy jednak raz jeszcze podkreślić, że Titane to żaden dramat psychologiczny, a przejażdżka z Ducournau przypomina raczej rollercoaster. Nieustannie dostarczający widzowi nowych wrażeń i zaskakujący go w momentach, gdy ten jest przekonany, że zdążył już przyswoić styl reżyserki. Czego tu nie ma… Tarantinowskie muzyczne montaże morderstw, teledyskowe sceny imprez, body horror wywołujący krzyki na sali kinowej, igły wsadzane tam, gdzie ich wsadzać się nie powinno, olej napędowy wypływający z ran. Wszystko to wykonywane przez androgyniczną Agathe Rousselle. Przypominająca momentami, mam nadzieję, że nie tylko mi, Bartosza Bielenie aktorka, tańczy, krzyczy, wije się, płacze – jednym słowem wykonuje iście tytaniczną robotę.

Titane - Festiwal Nowe Horyzonty 2021
fot. Kadr z “Titane” / Nowe Horyzonty

Między innymi dzięki wysiłkowi, znajdującej się w centrum filmu, aktorskiej pary Lindon-Rousselle, Julia Ducournau ostatecznie dowozi tego monster trucka do celu. W gruncie rzeczy bowiem ich postaci są bardzo podobne; to poranieni przez życie ludzie, którzy w swojej dziwacznej relacji odnajdują namiastkę współczucia i bliskości. I to stanowi największe osiągnięcie Titane. Wśród lepkich wydzielin, chłodu karoserii i hałasu rur wydechowych, udaje się tu odnaleźć historię o tym, że wszyscy potrzebujemy kogoś, kto usiądzie obok nas w pasażerskim fotelu.

Film wejdzie do kin 14 stycznia! Filmawka jest patronem medialnym dystrybucji.

Ocena

8 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

"Crash", "Mięso"

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.