Filmy o prawdziwych sygnalistach [ZESTAWIENIE]


Sygnalista (ang. whistleblower; dosłownie ktoś, kto dmucha w gwizdek) to osoba, która ujawnia nieprawidłowości, które zachodzą w danej organizacji. Sygnalizowanie może odbywać się poprzez kanały wewnętrzne (np. do swoich przełożonych) i zewnętrzne (w tym przekazanie do informacji publicznej). Coraz częściej słyszy się o roli sygnalistów m.in. w zakładach pracy ze względu na wdrażania dyrektyw unijnych, które mają chronić takie osoby przed przykrymi konsekwencjami zgłaszania błędów i patologii. Zwłaszcza, że takie działania często niesprawiedliwie kojarzą się z „donoszeniem”, byciem „konfidentem” i niewiernością firmie.
W tym tekście interesują nas jednak sygnaliści w sensie politycznym. Tacy, którzy postanowili ujawnić publicznie nadużycia, która miały miejsce w instytucjach państwowych i wielkich korporacjach. Zebraliśmy przykłady zarówno historyczne (kazus Franka Serpico, afera Watergate, walka Erin Brockovich), jak i współczesne (sprawa Juliana Assange’a i WikiLeaks oraz Reality Winner). Każdy z nich przedstawia te prawdziwe postacie nieco inaczej, ale jest co najmniej jeden wspólny mianownik. Whistleblowing traktowany jest jako akt obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec nieuprawnionego bezprawie dokonywanego przez systemowe instytucje. Protagoniści nie powinny być traktowani jak herosi, ale jak, pod niektórymi względami, osoby o zacięciu społecznym, którym zależy na sprawiedliwości i na życiu w lepszej wspólnocie. A bardzo często stawką takiej walki jest własne bezpieczeństwo i własna wolność.
Artykuł to materiał sponsorowany.
Serpico (1973), reż. Sidney Lumet


Serpico to wręcz klasyczny przykład kina biograficznego i opowieści o nierównej walce z korupcją. Jest to oparta na faktach historia o Franku Serpico, który na przełomie lat 60. i 70. pracował jako nowojorski policjant i doświadczył wszechobecnej (dosłownie: od stołówki aż po sądy) korupcji. Niezależnie od tego, jakiej sumy odmówił i w jaki rejon został przeniesiony, zawsze spotykał się z tym samym problemem. Gdy postanowił nagłośnić tę sprawę, zderzył się nie tylko ze ścianą niechętnych mu szczebli władzy, ale też powodowaną przez lęk agresją kolegów z pracy. Wręcz przerażające jest to, że po pięćdziesięciu latach od premiery filmu, sprawa przekupstwa i brutalności policji jest wciąż tematem aktualnym i wartym nagłaśniania, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
Sam obraz zaś wciąż prezentuje się świetnie. Oczywiście szczególna w tym zasługa gry aktorskiej Ala Pacino (zaledwie rok po pierwszym Ojcu Chrzestnym!), a także charakteryzacji jego postaci. Styl i ubiór tytułowego bohatera tworzą wyrazisty kontrast z resztą policjantów. Godną uwagi zaletą jest też szczere przedstawienie Franka – nie przypomina on wcale szlachetnego herosa, podejmującego zawsze prawidłowe decyzje. Protagonista boi się, walczy ze sobą i niszczy najbliższe relacje, nawet z ludźmi, którzy chcą mu pomóc. Film staje się nie tylko dokumentacją pewnej epoki i grupy społecznej, ale także frapującą historią o tym, jak niesprawiedliwa praca zakłóca i rozbija życie prywatne, jakie ryzyko niesie ze sobą nierówna walka między jednostką a instytucją.
Kamil Dormanowski
Wszyscy ludzie prezydenta (1976), reż. A. Pakula


Początek lat 70. Ukochany przez Hollywood po dziś dzień za niejednoznaczność moralną i łatwość sparodiowania republikanin Richard Nixon walczy z własnym wizerunkiem człowieka odpowiedzialnego za posyłanie amerykańskich chłopaków do Wietnamu, demokratami łasymi na Biały Dom i czwartą władzą. Tricky Dick postanawia grać nieczysto: dyskredytuje autora opinii o możliwości wygrania wojny w Wietnamie przez kradzież jego teczki od psychiatry i zleca założenie pluskiew w waszyngtońskiej siedzibie demokratów.
Włamywaczy przyłapuje policja, a Carl Bernstein i Bob Woodward, niedoświadczeni reporterzy The Washington Post, wyczuwają gorący temat. Mimo gorliwych działań dziennikarzy wspomaganych przez przecieki sygnalisty Głębokiego Gardła (ang. Deep Throat, tak naprawdę Mark Felt, zastępca dyrektora FBI) Nixon wygrywa drugą kadencję. Proces włamywaczy i praca śledczych prowadzi do powstania komisji w Senacie, która niszczy zaufanie do prezydenta i rzuca światło na skalę korupcji władzy. Impeachment się nie udaje, Nixon rezygnuje z prezydentury jako jedyna głowa USA w historii i zostaje ułaskawiony przez następcę.
A jak trzymają się po latach Wszyscy ludzie prezydenta? Wszechobecny brąz, wiszący w powietrzu papierosowy dym i kawa w styropianowych kubkach. Glamour rozmów z kongresmenami w ogródkach restauracji przełamuje strach spotkań z Głębokim Gardłem, połączeń z nieznanych numerów i potencjalnych konsekwencji. Telefony dzwonią, maszyny do pisania dźwięczą, dudnią kroki w pustych garażach, szumi telewizor nadający wiadomości. Hoffmann i Redford dają z siebie wszystko w najlepszym filmie dziennikarskim. Cztery Oscary dla apoteozy czwartej władzy.
Piotr Ponewczyński
Erin Brockovich (2000), reż. Steven Soderbergh


Mimo, że od premiery Erin Brockovich minęły już 23 lata, film miałam okazję obejrzeć stosunkowo niedawno. Historia skupia się wokół tytułowej bohaterki – samotnej matki trójki dzieci, która ledwo wiąże koniec z końcem. Na domiar złego staje się ofiarą wypadku samochodowego. Jednak, jak to mówią, nic nie dzieje się bez przyczyny. Na skutek wspomnianej kraksy trafia na małą kancelarię prawniczą, w której następnie znajduje zatrudnienie.
Segregując dokumenty, uwagę kobiety przykuwa sprawa przeciwko wielkiemu koncernowi oskarżanemu o zatruwanie środowiska i doprowadzenie do poważnego naruszenia zdrowia ludzi mieszkających w pobliżu siedziby firmy. Erin zaczyna swoje własne dochodzenie i wtem zaczyna się walka jednej, nieznaczącej kobiety z niesprawiedliwym systemem obrazowanym poprzez potężną korporację. Ostatecznie film kończy się happy endem, jednak trzeba wspomnieć, że jest to historia oparta na faktach. Sama Erin Brockovich mówi, że Julia Roberts odegrała jej rolę brawurowo, a przebieg zdarzeń nie odbiega daleko od rzeczywistych.
Erin Brockovich jest filmem o spełnieniu sławnego american dream, ale w trochę innym sensie. Jeśli niestabilna życiowo samotna matka może ciężką, uczciwą pracą oraz determinacją osiągnąć sukces, możesz to zrobić i ty. Mamy przedstawioną walkę dobra ze złem – bezduszna korporacja przeciwko pojedynczej kobiecie walczącej o sprawiedliwość i ludzkie życie. Erin stała się bohaterką w oczach wielu ludzi. Wywalczyła największe odszkodowanie w dziejach Ameryki, czym zmieniła życie zarówno bezpośrednich ofiar koncernu, jak również swoje. Stała się symbolem sprawiedliwości i uparcia w dążeniu do celu, a wszystko to w imię ludzkiej uczciwości. Nigdy nie chodziło jej o pieniądze czy sławę, dlatego tym bardziej stała się postacią, która na zawsze utrwaliła się w historii Ameryki.
Myślę jednak, że nie powinniśmy przykuwać tak dużej uwagi do wspomnianego wcześniej amerykańskiego snu, a bardziej do jej godnej podziwu postawy moralnej. Erin Brockovich to pokrzepiająca opowieść o tym, że tak powszechna wartość jak uczciwość popłaca. Erin to everyman właśnie dlatego, że zachowuje się niczym zwykła osoba, która robi, co do niej należy.
Marysia Posiadało
Ryzyko (2016), reż. Laura Poitras


Laura Poitras, zeszłoroczna zwyciężczyni Złotego Lwa za Całe to piękno i krew, od początku swojej kariery dała się poznać jako niezwykle zaangażowana w sprawy społeczno-polityczne dokumentalistka. Największy międzynarodowy rozgłos przyniósł jej dokument Citizenfour (2014) o Edwardzie Snowdenie. Już podczas pracy nad tą produkcją miała kontakt z innym znanym whistleblowerem, założycielem WikiLeaks (platformy do udostępniania leaków, czyli przecieków przekazanych przez sygnalistów) i niezwykle kontrowersyjną personą medialną. Chodzi o Juliana Assange’a. Ryzyko jest o wiele mniej znanym filmem w dorobku Amerykanki, ale tworzy z jej projektem o Snowdenie świetną dylogię. Obie historie stanowią sztandarowe przykłady tego, czym jest ujawnianie i nagłaśnianie nadużyć politycznych ze strony państwa. Zdecydowałem się na wybór Ryzyka ze względu na skalę działań Assange’a, ambiwalentne uczucia samej Poitras wobec niego i jego skazitelny wizerunek.
Akcja filmu rozpoczyna się w 2010 roku, kiedy WikiLeaks zdobyło ogromną popularność za sprawą opublikowania 750 tysięcy tajnych lub wrażliwych dokumentów dyplomatycznych i wojskowych, związanych z armią Stanów Zjednoczonych. Za przekazaniem i ujawnieniem tych dokumentów stał Bradley Manning. Sygnalista został niezwłocznie aresztowany, postawiony przed sądem wojskowym i skazany na kilkadziesiąt lat więzienia. (W 2013 roku Manning wyoutowała się jako osoba transpłciowa i przyjęła imię Chelsea. Manning została ułaskawiona na początku 2017 roku przez ustępującego z urzędu prezydenta Baracka Obamę). Wśród odtajnionych dokumentów były m.in. dzienniki dotyczące wojny w Iraku czy Afganistanie. Materiały te kompromitowały USA, pokazywały porażającą skalę ofiar cywilnych, za co odpowiadali amerykańscy „chłopcy”.
Ryzyko jest jednak filmem, który konfrontuje się ze swoim „bohaterem”. Assange był od lat wzywany przez szwedzką prokuraturę, która próbowała go przesłuchać w sprawie napaści seksualnej na dwie kobiety. Poitras dzieli się w narracji swoimi wątpliwościami dotyczącymi Juliana, pobłażliwością i brakiem szacunku, z jakimi podchodzi do tej sprawy. W rozmowach z nim możemy go poznać jako egotyka, zapatrzonego w siebie i niezdolnego do samokrytyki. Jednocześnie jego działania świadczą o tym, że autentycznie zależy mu na dobru publicznym, na ujawnieniu nadużyć ze stron państw „cywilizowanych”. W swojej retoryce imperialnej mówią o „wolności” i „równości”, a dopuszczają się szeroko zakrojonej inwigilacji obywateli, neokolonializmu i ludobójstwa.
Warto też zwrócić uwagę, że dokument Poitras ma dwie wersje. Jedna została zaprezentowana w Cannes w 2016 roku i skupiała się głównie na działalności Assange’a jako szefa WikiLeaks. Z kolei druga, zmontowana w 2017, jest efektem przeformułowania relacji Laury z Julianem i pojawiających się zarzutów seksualnych wobec Jacoba Appelbauma, jednego z bohaterów filmu. Z czasem pojawiły się też nowe informacje na temat wycieku dokumentów Hilary Clinton poprzez WikiLeaks oraz ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w 2016 roku. Narracja ta każe nam jeszcze silniej zastanowić się nad rolą sygnalistów oraz wykorzystaniem ich działań przez obce podmioty. A także nad tym, jakie ryzyko niesie ze sobą obywatelska odpowiedzialność.
Kamil Walczak
Reality (2023), reż. Tina Satter


Reality stanowi wzorcowy przykład docu-dramy. Całość skryptu została oparta na odtajnionych dokumentach w sprawie Reality Winner. Pierwsze dialogi zaczynają się wraz z rozpoczęciem nagrywania rozmowy na dyktafon przez dwóch agentów FBI. Tina Satter sugeruje nam tym samym, że nic nie zostało zmyślone, że to po prostu literalna inscenizacja. Nie wiemy jednak dlaczego. Warstwa po warstwie odsłaniają się kolejne fakty. Reality jest zwolnioną ze służby sierżantką, znającą farsi, dari i paszto tłumaczką, która zajmuje się deszyfrowaniem irańskich materiałów. Stopniowo odkrywamy, czego chcą od niej federalni, że wiedzą, co zrobiła oraz co jej za to grozi.
Reality mówi wprost, że nie chciała robić z siebie Snowdena. Wie, jakie są konsekwencje ujawniania tajnych dokumentów. Że Snowden musiał uciekać ze Stanów, że tacy sygnaliści są traktowani jak szpiedzy, a więc zdrajcy. Ale wie też, że jest już za późno. Fizyczny dystans między nią a agentami ulega skróceniu, atmosfera staje się coraz bardziej napięta. [SPOILER: Okazuje się, że Reality, sfrustrowana sytuacją polityczną tuż po zaprzysiężeniu Trumpa w 2017 roku, miała już dość udawania. Mając dostęp do bazy tajnych dokumentów, zaczęła szukać także informacji na temat rosyjskiej ingerencji.]
Dzieło Satter znakomicie wypada jako produkcja o sygnalistce. Reality z jednej strony wydaje się działać z pobudek czysto cywilnych – chce odkrycia faktów, które powinny być powszechnie znane. Z drugiej strony uwidacznia się także jej charakter i indywidualne cechy. Bohaterka ma dość sączonej przez Fox News propagandy, której musi nieustannie słuchać w miejscu pracy. Choć końcowe plansze Reality sugerują aż nazbyt proamerykański wydźwięk filmu, to bez wątpienia jest coś fascynującego w postaci Winner. Nie działała ona w sposób wyrachowany, kiedy przesyłała dokumenty redakcji „The Intercept”. Właściwie była nieco naiwna, licząc, że wywiad nie dowie się o tym wycieku. Jednak swoją postawą świadczy o formie obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec zatajania przed Amerykanami takich dowodów.
Kamil Walczak