“Foodie Love”, czyli kawa, jedzenie i papierosy od HBO [RECENZJA]


O tym, że podstawą udanej relacji – która z czasem może przerodzić się w związek – jest rozmowa, wie chyba każdy. To prowadząc dialog, dzieląc się doświadczeniami czy opowiadając o swych pasjach, ludzie się poznają. A to pierwszy krok do zbudowania zdrowej relacji. To o rozmowie właśnie, wynikającej ze wspólnej pasji, opowiada nowy serial Isabel Coixet – Foodie Love. A wspomnianą pasją jest nic innego, jak właśnie jedzenie.
To jedzenie sprawiło, że nasi główni bohaterowie, w których wcielają się Guillermo Pfening i Laia Costa, się poznali. Miało to miejsce za sprawą tytułowej aplikacji na telefon, dobierające użytkowników w pary na podstawie ich gustu kulinarnego. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej o samej aplikacji, gdyż ta nie została ani razu pokazana na ekranie. Bohaterowie wspominają o niej tylko mimochodem, choć najprawdopodobniej została przedstawiona w bardzo przyjemnym, krótkim, animowanym intrze do serialu. Intra tak intrygującego, że ani razu nie przewinąłem go w trakcie oglądania.


Imiona bohaterów nie odgrywają większego znaczenia. Ci zresztą są wymienieni w obsadzie po prostu jako „Ona” i „On”. Liczą się ich uczucia, ekspresja i myśli. Te jednak zostały przedstawione w produkcji w dość nieprzemyślany sposób. W czasie dialogów często bowiem dowiadujemy się, co nasi bohaterowie myślą o sobie, czego się obawiają (na przykład reakcji drugiej osoby po tym, co powiedzieli) i czego pragną. Problem jednak w tym, że czasami zostało to przedstawione za pomocą komiksowych „dymków” z zapisanymi myślami, czasami natomiast jako głos w ich głowie. Unifikacja sposoby przedstawienia tego byłaby zdecydowanie lepszym pomysłem, a mi samemu bardziej podobała się wersja wizualna. Zastosowanie obu metod prezencji tego elementu sprawia, że całość jest momentami nieco chaotyczna.
Oprócz naszej dwójki bohaterów, serial wybiórczo przedstawia także losy bohaterów drugoplanowych. Mowa głównie o postaciach, które znajdują się w tej samej restauracji czy barze co nasi bohaterowie. Szkoda jednak, że poświęcono temu tak mało czasu, gdyż w pojedynczych odcinkach wątki te stanowiły znakomitą odskocznię od naszej dwójki protagonistów.
Zaczynając oglądać serial, myślałem, że będzie on traktował o różnych osobach, które poznały się za pomocą tytułowej aplikacji Foodie Love. W centrum naszej uwagi są jednak Guillermo Pfening i Laia Costa, wcielający się w dwie postacie, które spotykają się w różnych miejscach, głównie w restauracjach. W międzyczasie dowiadujemy się coraz więcej o nich, w tym o ich przeszłości. Niestety, pojawiające się zbyt często takie same sceny retrospekcji z przeszłości głównej bohaterki, były moim zdaniem jednym z najgorszych elementów serialu.


Te pojedyncze, powtarzające się sceny były dość męczące i nie wnosiły zbyt wiele do samej produkcji. Zwłaszcza, że w ostatnich odcinkach bohaterka dokładnie wyjaśniła czego dotyczą wszystkie retrospekcje. Samo wyjaśnienie, dotyczące traumatycznego przeżycia z jej przeszłości, zostało zresztą bardzo interesująco przedstawione. W produkcji raziło mnie również to, jak bardzo pocięte zostały sceny poszczególnych dialogów między bohaterami. Często w trakcie kilku zdań widzimy, jak zmieniają oni swoje pozycje na krzesłach między poszczególnymi wypowiedzianymi wyrazami.
Hiszpański serial zaskakuje intymnością, szokuje nagością i angażuje dialogiem. Również tym intertekstualnym, z widzem. Bohaterowie raz rzucają cytatem z Dawno temu w Ameryce, by w kolejnym odcinku obejrzeć w kinie studyjnym klasyk Resnais’go, którym jest Hiroszima, moja miłość. W teorii ich rozmowy dotyczą wszystkiego – w tym również kina. Mimo tego, tak naprawdę krążą przede wszystkim wobec dwóch rzeczy – ich relacji oraz jedzenia. Ujęcia przedstawiające potrawy są przy tym naprawdę znakomite, zwłaszcza biorąc pod uwagę egzotyczność wielu z nich. Razem z bohaterami odwiedzamy zarówno luksusowe restauracje, jak i zwykłe targi z jedzeniem.
Foodie Love jest ciekawą propozycją dla osób, dla których w filmie liczą się przede wszystkim dialogi. To one bowiem, wraz ze świetnymi ujęciami kolejnych serwowanych nam potraw, stanowią esencję tej interesującej historii. Tym samym, jeżeli lubimy produkcje, w których bohaterowie siedzą przy stoliku w restauracji i po prostu ze sobą rozmawiają, często wstydząc się swoich emocji, ukrywając je aż do odpowiedniego momentu, jest to znakomita propozycja. Należy tylko pamiętać o przygotowaniu przekąsek do seansu – bez tego może być naprawdę ciężko skupić się na serialu.
Ocena
Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:
"Kawę i papierosy", "Zakochanego bez pamięci"