“Dziewczyna z milionem”, czyli poszukiwanie własnego “ja” na drodze pełnej przeszkód | Recenzja | Pięć Smaków w Domu


Kino drogi przybiera często różne oblicza. O ile każdy jest w stanie przywołać takie klasyki gatunku jak “Easy Rider”, “Vanishing Point” czy chociażby seria o mistrzu kierownicy z Burtem Reynoldsem w roli głównej, o tyle nie zawsze produkcje te muszą się skupiać na samej podróży. I właśnie nieco odmienne podejście do wspomnianej tematyki przedstawia “Dziewczyna z milionem” w reżyserii Yuki Tanady.
Główną bohaterką filmu, tytułową Dziewczyną z milionem, jest Suzuko (w tej roli Yu Aoi uznawana za jedną z najlepszych współczesnych japońskich aktorek). Poznajemy ją, gdy wychodzi z… więzienia. Po chwili wyjaśnia się, że krótka odsiadka, zakończona zapłaceniem grzywy, niekoniecznie była zasłużona, biorąc pod uwagę motywacje i działania dziewczyny. W efekcie bohaterka szybko wraca do domu rodzinnego.
Tam jednak Suzuko nie zastaje sielanki codziennego życia. Już tego samego dnia, gdy wraca, nastroje przy stole okazują się bardzo napięte. Mama Suzuko złości się na fakt, że jej mąż nie potrafi oddzielić pracy od życia rodzinnego, odbierając przy wszystkich służbowy telefon. Z kolei młodszy brat dziewczyny, Takuya (Ryusei Saito), jest niezadowolony z powrotu siostry. W jej towarzystwie trudno mu się skupić na nauce, a ma do niej ogromną motywację. Na skutek rodzinnej kłótni przy stole, Suzuko podejmuje decyzję. Gdy tylko uzbiera milion jenów, wyprowadza się z domu.


Tym samym w filmie pojawia się wątek podróży. Suzuko bowiem nie osiada na stałe w żadnym z odwiedzanych miejsc. Za każdym razem przyświeca jej jeden cel – zebrać milion jenów. Do tego czasu zazwyczaj ma jednak dość obecnego otoczenia. Wtedy rusza dalej, szukając swojego miejsca na świecie. Suzuko chce poczuć wolność, poznać samą siebie. Trafia zarówno nad morze, gdzie pracuje, nalewając napoje plażowiczom, jak i w góry, na plantację brzoskwiń, czy do miasta w centrum Japonii. Każda lokalizacja owocuje nowymi znajomościami i doświadczeniami, dzięki którym dziewczyna dowiaduje się coraz więcej o sobie.
Do filmu został dodany dodatkowy element narracji w postaci listów. Te pisane są przez Suzuko do jej brata, który przeżywa ciężkie chwile w szkole. Jest on ambitnym, inteligentnym chłopcem, który specjalnie uczy się jak najlepiej, by trafić w przyszłości do lepszej szkoły. Pragnie on opuścić znęcających się nad nim, mniej uzdolnionych kolegów z klasy. Mimo że rodzeństwo, mieszkając razem, nie dogadywało się najlepiej, tak w obliczu wyjazdu Suzuko ich relacje się polepszyły.


Termin kina drogi przyjmuje w Dziewczynie z milionem bardziej metaforyczne niż dosłowne oblicze. Nie uświadczymy tu scen podróży czy pięknych kadrów przedstawiających mijane w jej trakcie krajobrazy. Będziemy za to świadkami wewnętrznej podróży bohaterki. Zobaczymy też krajobrazy widoczne w miejscach, w których ona „osiądzie”, wynajmując kolejne to mieszkania. Po tym trwającym dwie godziny filmie spodziewałbym się jednak trochę więcej, może nieco lepszego przedstawienia wydarzeń z niektórych miejsc, a może dalszych podróży bohaterki. Przez obecną konstrukcję produkcji jest ona niestety nierówna swoim poziomem.
Dziewczyna z milionem to bardzo interesująca propozycja filmowa, będąca dramatem z elementami komediowymi. Yuki Tanada łączy kino drogi z ciekawie przedstawionym obrazem dojrzewania młodej kobiety, nie unikając przy tym jednocześnie pokazywania typowych dla tego stanu problemów i rozterek. Film nie ustrzegł się jednak luk fabularnych, a momentami to dwugodzinne widowisko mogło nieco nudzić. To wciąż jednak dobra produkcja, którą mogę polecić każdemu, niezależnie od preferencji filmowych.