Advertisement
FestiwaleFilmyPIĘĆ SMAKÓWRecenzje

Pięć Smaków. Recenzujemy „Miłość i papierosy”

Bartłomiej Rusek

Gdy pod koniec 2010 roku uchwalona w Polsce została ustawa antynikotynowa, wiele osób palących nie wyobrażało sobie kształtu dalszych interakcji społecznych – od tamtej pory nie można bowiem palić papierosów w miejscach publicznych. Podobne zakazy funkcjonowały już w tamtym czasie w wielu innych miejscach na całym świecie, w tym w Hongkongu, który wprowadził taki przepis trzy lata wcześniej. I to właśnie on stanowił pretekst do powstania filmu Miłość i papierosy – dzieła Pang Ho-Cheunga  z 2010 roku.

Wyjście na papierosa często jest znakomitą okazją do zawarcia nowych znajomości – stanowi pretekst do inicjacji interakcji społecznych. I to właśnie aspektom społecznym tego nałogu przyjrzał się w Miłości i papierosach Pang. Już w pierwszej scenie spotykamy bowiem głównych bohaterów, którzy wymieniają się różnymi historiami w trakcie przerwy na papierosa. Mimo że każdy z nich pracuje w innym miejscu, spotykają się właśnie w tym konkretnym zaułku, w mniejszym lub większym gronie i wesołych (zazwyczaj) nastrojach.

Wśród zebranych tam osób znajduje się dwójka, która szybko przechodzi na pierwszy plan filmu. Są to Cherie (Miriam Chin) oraz Jimmy (Shawn Yue), który pojawia się w momencie, gdy reszta grupy kończy dopalać fajki. Tego dnia spotykają się po raz pierwszy. Dwie osoby z różną przeszłością, odmiennym podejściem do życia i innymi priorytetami. Na pozór to przeciwieństwa, a te podobno się przyciągają…

Kadr z filmu „Miłość i papierosy”
„Miłość i papierosy” / mat. prasowe, Pięć Smaków

Nie inaczej jest tym razem. Jak można się domyślać, w filmie Panga kluczową rolę odgrywają wymienione w tytule uczucie i używki. Tym samym, na ekranie obserwujemy różne aspekty tytułowych rzeczy – miłość do drugiej osoby, miłość do papierosów czy nawet palenie niemające na celu zaspokojenie nałogu, a będące jedynie pretekstem do spotkań towarzyskich. Akcję przerywają utrzymane w formie reportażu krótkie wypowiedzi bohaterów, skierowane bezpośrednio do kamery, w których opowiadają o swoich doświadczeniach związanych z nałogiem. Oprócz tego poruszają temat wprowadzonego zakazu palenia, a także miłości i związków, na podstawie osobistych doświadczeń.

Przeczytaj również:  Zasłużony Złoty Lew? „W pokoju obok” – wenecka recenzja nowego Almodóvara

Miłość i papierosy to bardzo inteligentnie rozpisany romans, zawierający także nawiązania intertekstualne. Muszę przyznać, że od bardzo dawna nie widziałem komedii romantycznej, która byłaby zrealizowana w tak dobrym stylu. Choć akcja filmu obejmuje zaledwie tydzień, w trakcie seansu czujemy się, jakby trwała całe miesiące. Tak dobrze poznajemy w tym czasie naszych protagonistów.

Bohaterowie są prostymi, nieskomplikowanymi postaciami, są ludźmi z krwi i kości, bez żadnej wymyślnej historii. Są przy tym bardzo dobrze napisani. Przez to każdy może się utożsamiać z nimi i ich rozterkami, a także przedstawionymi na ekranie problemami życia codziennego. Film opiera się tym samym na dialogach i uczuciach postaci, a nie na wartkiej akcji, której tutaj nie uświadczymy. To pozytywne wrażenia potęguje łagodna, instrumentalna ścieżka dźwiękowa, podkreślająca wylewający się z ekranu sentymentalizm.

Film, mimo początkowych problemów dystrybucyjnych, związanych z nadaną mu kategorią wiekową, doczekał się grona fanów, czego rezultatem było powstanie dwóch kontynuacji – z 2014 i 2017 roku. Zainteresowany dalszymi losami naszych bohaterów z pewnością po nie sięgnę, a obecnie nie pozostaje mi nic innego, jak polecić seans Miłości i papierosów. To trafiająca do serca, dojrzała komedia romantyczna, opierająca się wszechobecnym, współczesnym stereotypom tego gatunku filmowego. A to w większości za sprawą wspomnianych już „ludzkich” charakterów postaci.

Ocena

7 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.