„Pomylony film” – o przeroście formy nad treścią | Recenzja | Nowe Horyzonty 2024
Debiuty filmowe stanowią bez wątpienia jeden z najciekawszych elementów festiwali filmowych. To właśnie na takich wydarzeniach nowi reżyserowie są w stanie dotrzeć do większej publiki. Jedną z postaci, których pełnometrażowy debiut fabularny można obejrzeć w ramach tegorocznego Frontu Wizualnego na 24. MFF Nowe Horyzonty, jest pochodząca z Izraela Keren Cytter, artystka wizualna tworząca dotychczas jedynie krótkometrażowe produkcje.
Pomylony film, którego budżet wyniósł zaledwie 25 tysięcy dolarów, światową premierę miał na tegorocznym Berlinale. Produkcja rozpoczyna się obiecującą sekwencją przedstawiającą jednego z bohaterów – influencera technologicznego – w trakcie przygotowywania kolejnego filmu na swój kanał na Youtubie. I choć z pozoru ma to być recenzja nowego drona DJI, to Alex (Jordan Raofpur) szybko zmienia temat, dzieląc się z widzami swoją trudną historią – opowieścią o stracie bliskiego, ciężkim dzieciństwie i uzależnieniu od narkotyków i alkoholu.
Nagranie jednak nie dochodzi do skutku ze względu na przyjście do mieszkania byłej partnerki Alexa – Angel (Laura Hajek). Odwiedza go, żeby odebrać swój szybkowar. Jak się okazuje, Angel również jest vlogerką – nagrywa filmy o tematyce kulinarnej. W następnych scenach Keren Cytter przenosi nas do kolejnych pomieszczeń (co jest istotne dla całej produkcji, mającej dość ograniczoną scenerię), w których poznajemy nowe postacie. Znajduje się wśród nich nowy partner Angel – John, brat Alexa – Timor czy znajdująca się w żałobie Nicole, którą poznajemy, gdy w jej mieszkaniu znajduje się cytujący Biblię sprzątacz Rob.
Każda z postaci zmaga się z problemami, wśród których możemy wymienić chociażby depresję, uzależnienie od narkotyków czy nimfomanię. Żaden z tych wątków nie jest jednak dostatecznie rozwinięty, a większość z nich potraktowana została po macoszemu. Usilne wplątanie tych wątków miało zapewne stworzyć jakiś background każdej z postaci, ale nie przyniosło to zamierzonego skutku. Całość wypada bowiem niezwykle płytko, a sam motyw uzależnień szybko przechodzi na drugi plan, przynajmniej w przypadku większości bohaterów Pomylonego filmu.
W obsadzie produkcji Cytter nie znajdziemy gwiazd. Dla większości z nich Pomylony film stanowi debiut, przynajmniej pełnometrażowy. Niestety, aż za bardzo to widać – nie mogłem pozbyć się wrażenia, że przeważająca liczba aktorów zachowuje się bardzo nienaturalnie. Najbardziej było to widoczne w trakcie dialogów, które często przyjmowały raczej formę recytacji kwestii niż faktycznej konwersacji. Ten brak emocji okazywany przez bohaterów, ich obojętność i po prostu nijakość sprawiają, że cała symbolika, którą Pomylony film wręcz ocieka, i ukryte znaczenia wplatane do filmu przez autorkę, schodzą na drugi plan. Przyćmione zostają nienaturalnością i brakiem immersyjności.
Ciekawe jest natomiast podejście do przedstawienia scen, w których bohaterowie są pod wpływem używek. Nie uświadczymy tu, tak jak ma to zazwyczaj miejsce, onirycznych wizji, rozmazanego obrazu czy innych takich zabiegów (choć nie sposób odnieść wrażenia, że film całościowo przypomina nieco narkotyczną wizję). Jesteśmy za to świadkami ich wolniejszych reakcji, widzimy w naturalny sposób jak spożywane środki na nich działają, jak wpływają na ich relacje między sobą. Mumblecore’owy charakter filmu podkreśla także minimalistyczna ścieżka dźwiękowa, podobnie jak cała stylistyka, w której utrzymany jest film.
Choć ostatnie kilkanaście minut produkcji stara się wynagrodzić widzowi całą jej resztę, dodając przy tym elementy humorystyczne (które tam, w przeciwieństwie do całej reszty Pomylonego filmu, faktycznie nawet śmieszą), nie wystarczyło to, by całość mnie zachwyciła. Keren Cytter, operując liczną symboliką, w pewnym stopniu bardzo szybko się w niej zatraca. Pozostałe, niekoniecznie dopracowane elementy filmu nie pomagają przy tym widzowi w odbiorze produkcji. W końcu trudno bazować na dialogach, gdy zaledwie kilka z nich ma faktyczną wartość. Ostatecznie, stworzony przez nią film jest aż nazbyt zgodny ze swoim tytułem.
Korekta: Aleksandra Kowalewska
Zastępca redaktor naczelnej. Uwielbia kino w każdym wydaniu - zarówno neony u Refna jak i slow cinema spod ręki Tarra, gangsterskie produkcje Scorsese czy niszowe słoweńskie filmy. Z wykształcenia zafascynowany literaturą fantastyczną językoznawca, absolwent filologii słowiańskiej. Pasjonat muzyki, którą stara się nie tylko opisywać, ale również tworzyć. Od niedawna regularnie powiększa swoją kolekcję komiksów.