Klasyka z Filmawką – “Pusher”


Styl Nicolasa Windinga Refna kojarzy się niemalże każdemu z neonową otoczką, która jest widoczna w większości z ostatnich jego produkcji. Nie było tak jednak od samego początku, a w dzisiejszej odsłonie Klasyki z Filmawką postanowiłem opisać pierwszy film reżysera nazywanego na początku kariery duńskim Martinem Scorsese (którym się wyraźnie inspirował, o czym sam wielokrotnie wspominał). Mowa oczywiście o Pusherze z 1996 roku. Ze względu na to, że jedynie tytuł pierwszej części został przetłumaczony w polskiej dystrybucji (na Dealer), będę trzymał się oryginalnego tytułu.
Powyższe porównanie do amerykańskiego twórcy nie wzięło się znikąd – Pusher może bez żadnych kompleksów być porównywany do takich wczesnych filmów amerykańskiego klasyka, jak Taksówkarz (1976) czy Ulice Nędzy (1973). Wszystko ze względu na niesamowity, mroczny klimat produkcji ukazującej życie znajdującego się na krawędzi duńskiego dealera.


Pusher nie brandzluje się wielkimi nazwiskami. A przynajmniej tak było w dniu premiery, bowiem pierwsza część trylogii była początkiem owocnej kariery kilku osób. Również sam Nicolas Winding Refn, debiutujący jako reżyser, pokazał, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Wybrał on nieznanych nikomu aktorów, często bez żadnej wcześniejszej roli na koncie i wyciągnął z nich to, co najlepsze, obsadzając ich w świetnie napisanych rolach. Najgłośniejszym nazwiskiem, które pojawiło się w filmie, jest bez wątpienia Mads Mikkelsen, wcielający się w charakterystyczną rolę niezbyt inteligentnego skinheada z napisem RESPECT wytatuowanym z tyłu głowy.
Zobacz również: Kulturawka #6 – Taśmy Eisensteina cz.1
Tonny, bo tak mu na imię, jest pomocnikiem, a zarazem przyjacielem głównego bohatera – dealera Franka (w tej roli Kim Bodnia, dla którego również był to jeden z pierwszych filmów w karierze). Wspomnianą dwójkę głównych bohaterów przyćmiewają jednak dwie inne gwiazdy błyszczące w debiucie Refna. Mowa o gangsterze Milo (Zlatko Burić) oraz jego pomocniku Radovanie (Slavko Labović). Pierwszy z nich jest przy tym jedyną postacią, która pojawia się we wszystkich częściach trylogii. Tutaj odgrywa ważną, choć drugoplanową rolę – stanowi bowiem przyczynę wszystkich problemów Franka. To właśnie u niego tytułowy Dealer się zadłużył, by później, z pomocą Tonny’ego, szukać ze wszystkich sił pieniędzy, aby zapłacić za utracone w nieudanej transakcji narkotyki.


Realia lokalnych gangsterów, przedstawione okiem Refna, nie są optymistyczne. Już na samym początku zostajemy bowiem wrzuceni w brutalny, świetnie zobrazowany przestępczy półświatek, gdzie poznajemy naszych protagonistów. Nie uświadczymy tu wzniosłych i wysublimowanych dialogów – rozmowy między Tonnym a Frankiem są zazwyczaj bardzo proste, niemalże prymitywne. Ich przeciwieństwem jest Milo – jako wysoko usytuowany gangster serbskiego pochodzenia zawsze stara się zachować klasę, zaś sporą radość sprawia mu… gotowanie. W efekcie w interesach często wyręcza się Radovanem, który normalnie jest jego ochroniarzem.
Jedną z ciekawszych rzeczy, związanych z Pusherem, jest jego soundtrack. Na ten temat rozpisałem się już w naszym redakcyjnym zestawieniu najlepszych filmowych ścieżek dźwiękowych, więc tutaj powtórzę tylko jedno: pojawiająca się w filmie muzyka idealnie współpracuje z tym, co widzimy na ekranie. Motywy dźwiękowe, tworzone między innymi przez duet Petera Kyeada i Petera Schneidermanna podkreślają mroczną atmosferę całego filmu, pozytywnie wpływając przy tym na odbiór filmu.
Zobacz również: „Loveling” – „O dojrzewaniu dorosłych ludzi” – Recenzja


Nicolas Winding Refn stworzył w swoim debiucie produkcję, którą bez zawahania jestem w stanie nazwać mianem kultowej. Wykreowany przez niego świat aż kipi autentycznością – jest surowy, brutalny, momentami wręcz chaotyczny. Co ciekawsze, jest to jeden z tych niewielu przypadków, gdy cała trylogia utrzymuje równy, wysoki poziom. Plusem dla mnie było również otwarte zakończenie pierwszej części. Osobiście, nie jestem w stanie wskazać, która z części Pushera jest moją ulubioną. Wiem jednak, że żaden fan gangsterskiego kina nie powinien być tym filmem rozczarowany, a zdecydowana większość będzie chciała sięgnąć po kolejne jego odsłony.