“Starcie przegrywów”, czyli zapaśnicza komedia w dobrym stylu [RECENZJA]


Starcie przegrywów to film, którego tytuł może sugerować lekką, „ogłupiającą” komedię romantyczną lub sportową. O ile część tego opisu zgadza się z tym, co reżyser Ko Bong-soo zawarł w swoim filmie, tak ten okazuje się skrywać w sobie znacznie więcej treści. Niejako spodziewając się takiego obrotu spraw, a także licząc na bardzo mile spędzony czas, postanowiłem obejrzeć ten film jako pierwszy, otwierając nim tegoroczną edycję Festiwalu Pięciu Smaków.
Już na samym początku produkcji poznajemy głównego bohatera, którym jest Choon-gil (Kim Choong-gil). Jest on – a raczej marzy o tym, by być – zapaśnikiem. Niestety, mało osób z jego otoczenia ma podobne ambicje – został on bowiem ostatnim członkiem szkolnej drużyny zapaśniczej. Tę opuścił również trener, który stracił nadzieję na jakikolwiek sukces swoich podopiecznych i, szukając stabilniejszego zatrudnienia, został kierowcą autobusu.
Wbrew licznym przeciwnościom losu, pełen determinacji młody zawodnik nie odpuszcza. Pomieszkuje bowiem na sali treningowej, na której oprócz nocy spędza również każdą wolną chwilę. Oprócz tego ciągle namawia trenera do powrotu do poprzedniej profesji. Stara się również nakłonić do powrotu do drużyny swojego przyjaciela Jun-kwona, który dawno już porzucił nadzieję na karierę zapaśnika. W międzyczasie sportem zaczyna się interesować również Hyuk-jun – uczęszczający do liceum członek lokalnego gangu, którego do sportu nakłonił starszy brat.
Oglądając film o chcących osiągnąć sukces w sporcie licealistach, spodziewałem się oczywistej, mocno schematycznej historii. To, co serwuje nam Ko Bong-soo jest jednak zgoła odmienne od wszechobecnych schematów. Starcie przegrywów nie jest bowiem historią o samym sporcie. Opowiada ona o bohaterach, pragnących osiągnąć sukces, wybić się ponad przeciętność, być innym niż reszta. Robią to zresztą wbrew woli najbliższych – przykładowo ojciec Choon-gila jest przeciwny jego pasji, chcąc by ten jak najszybciej skończył szkołę i poszukał stabilnej pracy.


O ile Starcie przegrywów miało swoją polską premierę właśnie na Festiwalu Pięciu Smaków, tak w Korei Południowej film po raz pierwszy można było obejrzeć już ponad dwa lata temu. Wtedy też został on doceniony przez lokalnych krytyków, którzy nagrodzili Kima Choong-gila nagrodą dla Najlepszego Nowego Aktora. Ta zresztą z mojej opinii słusznie powędrowała do jego rąk, gdyż aktor wypada bardzo dobrze. Muszę się jednak przyczepić do ogółu obsady. Ta jest niestety bardzo nieautentyczna. Nie chodzi tu o grę aktorską, a o… wygląd aktorów. Trzej główni bohaterowie są licealistami. Zagrali ich jednak aktorzy mający ponad trzydzieści lat. Wpływa to dość negatywnie na odbiór filmu, w którym ani przez chwilę nie czułem, że bohaterowie są w nastoletnim wieku.
Kolejną rzeczą niekorzystną niekiedy dla filmu jest montaż. Początek produkcji był dla mnie mocno chaotyczny, ciężko było mi zrozumieć, o co tak właściwie chodzi i kto jest kim. Dopiero po parunastu minutach byłem w stanie połapać się w konstrukcji filmu i zacząć poznawać naszych bohaterów. Niektóre wątki również pozostawiają wiele do życzenia, choć na szczęście elementy komediowe mnie nie raziły, trafiając w moje poczucie humoru.
Film powstał przy niemalże zerowym budżecie, co momentami widać, choć przez zdecydowaną większość seansu nie jest to odczuwalne. Owszem, produkcja jest pod wieloma względami nieco „minimalistyczna”. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na wydźwięk czy ogólną jakość filmu, podobnie jak na jego przekaz. A ten jest uniwersalny i – o dziwo – nie tak schematyczny, jak można się tego spodziewać.
Mimo wielu wad, Starcie przegrywów ogląda się bardzo przyjemnie. To historia o przyjaźni, determinacji i podążaniu własną ścieżką, mimo wszelkich przeciwności losu. Do tego dopełniają ją bardzo przyjemne wątki humorystyczne, które idealnie równoważą elementy dramatyczne. Na korzyść filmu wpływa również słaba jak dotychczas reprezentacja produkcji traktujących o zapasach. Tym samym Starcie przegrywów staje się jedną z niewielu ekranowych historii poruszających się w tej tematyce.
Ocena
Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:
Karate Kid